~Patience runs out quickly~

1K 38 17
                                    

Czekałem już pół godziny na nowego komendanta. Podobno nikt go nie zna. Ciekawe. Siedziałem na niewygodnym „łóżku" i patrzyłem się na ścianę na przeciw mnie.

Usłyszałem nagle jak ktoś chodzi obok cel. Spojrzałem się a stronę krat i zauważyłem osobę którą nigdy nie widziałem. Nagle nowa osoba podeszła do celi w której siedziałem.

-Dzień dobry, Komendant Gregory Montanha, numer odznaki 105, jestem nowy, i przydzielono mi dzisiaj zadanie jakim jest wydanie wyroku panu Erwinowi Knuckles. Czy to Pan?-spytał na sam początek.

-Erwin Knuckles, pastor zakonu błędnej ciszy.- przedstawiłem się.

-Dobrze, czy wiesz za co tu siedzisz?-zadał kolejne pytanie.

-Oczywiście, zostałem oskarżony, za napad na bank.-powiedziałem zgodnie z prawdą.

-Czy wiesz ile ci grozi?-ile jeszcze tych pytań?

-Nie, i chuj mnie to interesuje, wpisz sobie w tym tableciku wszystko co musisz i mnie wypuść bo pierdolca można dostać.

Chłopak zrobił tak jak powiedziałem, zaczął grzebać w tablecie, i po chwili go odłożył.

-Zaraz po pana przyjadą.-powiedział i wyszedł.

Ciekawie.
***
Siedziałem już dosyć długo we więzieniu, nawet nie wiem ile minęło. Nie obejrzysz się za siebie a tu już wychodzisz. Zadzwoniłem do przyjaciela żeby po mnie przyjechał. Dojechał 10 minut po telefonie.

-No, no, szybko minęło.-zaczął.

-No w chuj, a teraz nie pierdol tylko zbieraj ludzi, idziemy na próbę drugą.

I już po chwili ludzie byli obok zakonu. Zebraliśmy się w zakrystii.

-Czy ktoś z osób zebranych ma laptop, lub wie od kogo można wziąć/odkupić?-spytałem.

Zgłosiło się kilka osób. No to będzie zabawa.
***
-340k było.-powiedziałem na szybko do osoby celującą z pistoletu do zakładników.

Widać było, że pod maską się uśmiecha. Był zadowolony z łupu.

-Za minute możemy odjeżdżać.-wychylił się zza drzwi drugi wspólnik.

U niego było widać zadowolenie z negocjacji. Widocznie dobrze poszły.
***
Od jakiś 20 minut nie możemy zgubić ostatniej radiolki. Z tego co się przyjrzałem, jechał za nami ten nowy, jak mu tam było? Montana? A chuj wie.

Jednak po 3 minutach już nas zgubił. Nie jest taki dobry jak myślałem.

Napisałem do Kapeli SMS.

E:Ej Kapela, masz numer do tego nowego?

K:No mam, a czego chcesz pastorze?

E:Podaj mi, mam do niego sprawę.

K: 429 416, zapisz se go jako Montana.

No i super. Miałem racje co do jego imienia czy tam nazwiska. Napisałem na ten numer również SMS

,,No coś ci się nie udało nas dogonić Montuś."

Nie czekając na odpowiedź, poszedłem do mieszkania się przebrać.

Ze stroju szczura, przebrałem się w mój ulubiony golf i szare jeansy.

.
.
.

.
.
.

.
.
.

.
.
.

.
.
.

Kolejne rozdziały będą dłuższe<3

365 dni kłamstw| MorwinOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz