Pudło

14 1 0
                                    


~ Narrator ~

Ciemność. Metalowa skrzynia jedzie z dużą prędkością do góry. W środku niej znajduje się chłopak. Młody mężczyzna panikuje, nie wiedząc co się dzieje. Kto by nie panikował? Oddech chłopaka jest głośny i nie równy. Pudło zatrzymuje się gwałtownie przy suficie, co powoduje, że chłopak upada na dno klatki, uderzając plecami i głową o ścianę.

Sufit zostaje otwarty, przy tym promienie słońca rażą młodego bruneta w oczy.00

~ George ~

Mój wzrok wędrował po zamkniętej klatce. Raz do góry, raz do dołu. Raz na lewo, raz na prawo. W pewnym momencie zatrzymał się na otwierającym się... suficie? Promienie słońca oślepiły mnie w oczy, co spowodowało, że odruchowo przysłoniłem swoją twarz ręką. Po paru sekundach przyzwyczaiłem się do jasnego widoku. Opuściłem rękę i spojrzałem ponownie w górę.

Moim oczom ukazało się dziesiątki chłopaków. Starszych i młodszych. Gdzie ja właśnie trafiłem?

Przypomniał bym sobie gdyby nie totalny zanik w mojej pamięci. Nic nie pamiętałem. Nawet tego ile mam lat i własnego imienia.

Rozglądałem się przerażony po chłopcach. Wszyscy nie byli jakoś wspaniale ubrani, raczej byli w brudnych i poniszczonych ubraniach. Stali wszyscy zgromadzeni w jednym miejscu. Szeptali i mówili coś do siebie.

- Przesuńcie się! - Usłyszałem dość donośny, ale nie bardzo niski głos zza stada chłopaków. Moim oczom ukazał się wysoki blondyn. Nie miałem nic do roboty, więc się mu szybko przyjrzałem. Miał szmaragdowe oczy, a część jego twarzy była pokryta piegami. Jego skóra była dość blada. Był szczupłej i lekko umięśnionej sylwetki. Miał na sobie lekko za dużą i poniszczoną zieloną koszulkę, do tego czarne dość obcisłe jeansy. Można określić, że był przystojny. Czekaj, co-? Chyba tak nie pomyślałem, nie jestem gejem, ani biseksualny czy innej orientacji. 

Szybko wyrwałem się z myśli, kiedy zobaczyłem że chłopak kieruje się w moją stronę. Stanął na krawędzi z pudłem, a ziemi i popatrzył mi się w oczy, a ja mu. Lekko się uśmiechną i skoczył do klatki. Dopiero kiedy stanął w środku pudła, zobaczyłem że klatka wcale taka mała nie jest, bo była wyższa od blondyna, który był wysoki. Na oko mierzył 190 cm wzrostu.

- Kto tym razem? - Zapytał przychodzący starszy mężczyzna w zielonej poniszczonej pelerynie i blond włosach.
- Kolejna świeżyna, nic nowego. - Odezwał się ponownie zielonooki.
- ROZEJŚĆ SIĘ! - krzyknął mężczyzna w pelerynie, po czym stado chłopców się rozeszło.

 Blondyn z uśmiechem na twarzy podał mi rękę. Popatrzyłem się chwilę na nią z nie pewnością. Bałem się, cholernie się bałem i nie przestawałem. 
- Nie ugryzę cię, spokojnie - powiedział zielonooki śmiejąc się lekko. Nie pewnie złapałem za jego rękę. Wstałbym, gdyby nie to, że upadłem. Przy moim upadku lekko pociągnąłem blondyna do siebie, jednak on w ostatnim momencie zdążył się zaprzeć w nogach i na mnie nie upaść.

Popatrzył się mi w oczy. Tonąłem w jego oczach, były takie krystaliczne, że przypominały mi szmaragd pięknie wypolerowany.
- Co ci jest, świeżyno? - Usłyszałem już to słowo drugi raz, nie mogłem pojąć co one oznaczało i czemu mnie tak nazywają.
- N-noga mnie mocno boli... - odezwałem się cicho i nie pewnie. Cały czas się bałem.
- Eh, no to będziesz mieć wycieczkę do plastra - Te nazwy robią się coraz dziwniejsze i coraz bardziej zjebane. Blondyn podał mi ponownie dłoń. Nie rozumiem. Dobrze wie, że nie jestem wstanie wstać, a on dalej mi każe. Co z nim nie tak?

 Nie chciałem wyjść na debila co nie wie o co chodzi, więc ponownie złapałem go za rękę i spróbowałem wstać. Już miałem znowu upadać, kiedy blondyn złapał mnie w tali i zdążył złapać. Ma refleks. Kiedy złapał mnie w tali, przyciągnął mnie do swojego torsu. 

Co się tu kurwa odpierdala.

Praktycznie od razu chłopak złapał mnie za nadgarstek, dając mi znak, że mam się od niego oddalić. Szczerze? Sam bym to zrobił. 
- Przepraszam za to, ale chciałem ci pomóc - Odezwał się pan romantyk, co obcego mu chłopaka przyciąga do swojego torsu. Pomimo tego, czułem że moje policzki są czerwone, nie wiem czemu.

Chłopak lekko pociągnął mnie za nadgarstek, prowadząc do ściany pudła.
- Dasz radę sam wyjść? - powiedział chłopak spoglądając na moją chyba zakrwawioną nogę, a następnie spojrzał sięw moje oczy. Klatka mierzyła na oko 2 metry wysokości, a ja byłem raczej średniego wzrostu. Dałbym sobie radę, gdyby nie ta upierdliwa noga, którą sobie podczas upadku w tym czymś chyba złamałem.
- Nie wiem - odezwałem się.
- Mogę Ci pomóc jak chcesz - ponownie odezwał się blondyn. 
- Jak nie mam innego wyjścia, to możesz mi pomóc - Bez zastanowienia mu odpowiedziałem. Chłopak po chwili złapał mnie w tali i uniósł. To było dziwne, ale czułem rumieńce na mojej twarzy. Cholera, nie jestem gejem.
Od razu złapałem się trawy i wyszedłem w pudła, upadając na trawę, po czym usiadłem na ziemi i się podparłem. 

Po chwili z pudła wyszedł blondyn. Popatrzył się tylko na mnie i krótko się odezwał.
- Mam cię wziąć na ręce czy... 
- Wystarczy mi w zupełności twoje ramię. - Krótko się odezwałem. Chłopak podał mi ponownie swoją rękę, a ja od razu za nią chwyciłem i się podniosłem. Przyzwyczaiłem się już trochę do bólu, więc mogłem normalnie wstać i nie upadłem. 
- Clay jestem, ale możesz też na mnie mówić Dream - powiedział chłopak, podczas tego, kiedy objąłem go swoją ręką, by móc się utrzymać na nogach.

Clay gdzieś mnie prowadził. Po tym wszystkim nie zdziwił bym się, gdyby wyprowadził mnie gdzieś w pole. Jednak zaprowadził mnie on do dość małego, drewnianego budynku. Weszliśmy do niego. Wyglądało to coś na wzór szpitala, tyle że mniejszego. Dużo mniejszego.
- Cześć Skeppy - Odezwał się Dream mówiąc do jedynej osoby po za nami w tym pomieszczeniu.
- Kogo sprowadzasz do mnie tym razem? - Zapytał się chłopak o ciemniejszej karnacji.
- Świeżyne, jakimś cudem w pudle coś sobie zrobiła w nogę. - Odpowiedział blondyn czarnowłosemu.
- Jasne, połóż go na łóżku, ja za chwile wrócę - Oznajmił Skeppy, po czym wszedł do drugiego pomieszczenia, które było połączone z tym. 

Dream podszedł ze mną do jednego z łóżek, a ja usiadłem na środku niego.
- Zostajesz tu, jutro z samego rana idziemy na wycieczkę po strefie - odezwał się. Kolejna jakaś dziwna nazwa. Strefa. Co to jest do chuja?
Już chłopak miał wychodzić kiedy go zatrzymałem.
- A ty gdzie idziesz? I co to strefa? - Miałem masę pytań. Blondyn od razu się zatrzymał i odwrócił w moją stronę. Podszedł do mnie. Stał centralnie na przeciwko mnie.
- Idę wykonać swoje obowiązki, a strefa to twój nowy dom, głuptasie - odpowiedział miłym głosem z uśmiechem na twarzy. Zacząłem mu ufać, nie wiem czemu.

Dream poczochrał moją brązową czuprynę po czym wyszedł z pomieszczenia mówiąc tylko "Dowidzenia głuptasku".

~~~

Pierwszy rozdział! Możecie napisać jak wam się podoba😅

1085 słów.

The maze || DNFOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz