R4: Dopóki żyję, żyje i on

1.3K 61 13
                                    

- Znaleźliśmy Hermionę.

Nie spał długo. Zasnął nad ranem, a kilka godzin później usłyszał nad sobą głos Pottera. Był czymś podekscytowany i zrozumiał dlaczego kiedy dotarły do niego te dwa słowa.

- Gdzie jest? – zapytał podnosząc się gwałtownie z łóżka.

- W szpitalu.

- W Mungu?

Harry pokręcił przecząco głową.

- W mugolskim szpitalu. Czekamy na Ciebie na dole – i wyszedł zostawiając go samego. Zatrzymał się w połowie zapinania swojej koszuli. W mugolskim szpitalu? Zapytał sam siebie zdziwiony. Ponownie rzucił na siebie zaklęcie odświeżające i wyszedł z pokoju. Teraz tym bardziej nie miał czasu na zadbanie higieny w łazience.

- Co robi w mugolskim szpitalu? – zapytał od razu kiedy wszedł do kuchni.

- Została znaleziona w mugolskiej dzielnicy i dzisiaj jej zdjęcie było w gazecie – odpowiedział Harry spokojnym głosem podając mu gazetę poranną.

- Jej oczy... - wyszeptał spoglądając na nieruchome zdjęcie dziewczyny, która nie wyglądała najgorzej. Gdyby nie oczy to nigdy nie stwierdziłby, że przez ostatnie tygodnie była torturowana. – To ona – wyszeptał po chwili odrywając wzrok od zdjęcia. – Idę po nią...

- I jak niby chcesz ją wyciągnąć ze szpitala?

- Myślę, że Imperio załatwi sprawę – warknął idąc korytarzem.

- Nie możesz, Malfoy! To zaklęcie niewybaczalne. Używają je tylko Śmierciożercy...

- Jestem nim jakbyś nie zauważył! – krzyknął zatrzymując się w połowie drogi. – Cruciatus też należy do zaklęć niewybaczalnych i pragnę Ci przypomnieć, że jest o wiele bardziej bolesne niż Imperio!

Harry westchnął.

- Mamy inny pomysł, Malfoy. Daj nam trochę czasu i ją wyciągniemy. Jest już bezpieczna. Pod opieką lekarzy....

- Którzy nic nie wiedzą o jej stanie zdrowia! Prędzej zrobią jej krzywdę niż pomogą! Ona potrzebuje eliksirów! Magii, Potter! Na co mam czekać? Aż rzucisz na każdego mugola Obliviate? – zapytał sarkastycznie równocześnie mając nadzieję, że to nie było planem Pottera.

- Rodzice poproszą o wypis na żądanie z powodu zabrania jej do prywatnej kliniki. Już wyczarowaliśmy jej fałszywe mugolskie dokumenty – odpowiedział, w przeciwieństwie do ślizgona, spokojnie i spojrzał na rodziców dziewczyny, którzy stali w drzwiach kuchni i obserwowali ich wymianę zdań.

- Kiedy łaskawie ruszycie dupy po swoją córkę? – warknął w ich kierunku. Ojciec dziewczyny wyglądał jakby miał mu zaraz coś wygarnąć, ale najwyraźniej ugryzł się w język i wyjął z kieszeni kluczyki do samochodu. – Jadę z wami – dodał Draco na ten widok i skierował się do wyjścia. Rodzice Granger nawet się nie sprzeciwili i dobrze, bo ślizgon nie zamierzał przyjąć żadnego sprzeciwu do wiadomości.

Godzinę później w końcu dojechali pod mugolski szpital. Chciał pobiec do środka, ale niestety nie miał tu przewagi. Musiał poczekać na jej rodziców. On nigdy nie był w mugolskiej części Londynu. Gdyby był tu w innej sytuacji zapewne rozglądałby się zaciekawiony po okolicy, ale w tym momencie jedyna myśl w jego głowie brzmiała: Znaleźć Granger.

- Dzień dobry, my w sprawie odnalezionej dziewczyny. Zobaczyliśmy zdjęcie w porannej gazecie i to jest nasza córeczka – pod koniec mówienia głos jej się załamał. Nie był udawany. Kobieta naprawdę nie potrafiła uwierzyć, że jej córka w końcu wróci do domu.

Krótka historia miłości | Dramione | ZakończoneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz