Rozdział 2

6.4K 918 846
                                    

Royce


Ostatnimi czasy polubiłem robienie stricte geometrycznych wzorów w połączeniu z kawałkiem kolorowego rysunku. Siedziałem już od trzech godzin z klientką, której buzia się nie zamykała. Robiłem jej słoneczniki w ramce z polaroidu, które poza ramką stawały się geometryczne. Podobał mi się ten projekt. Nawet bardzo, bo lubiłem połączenie żółtego i niebieskiego.

— A ty? — zapytała nagle kobieta, wyrywając mnie z zamyślenia.

Uniosłem głowę by spojrzeć na jej twarz i uniosłem brew. Kompletnie jej nie słuchałem, bo byłem skupiony na tatuowaniu.

— Czy ty mnie słuchasz?

Czy my przeszliśmy na „ty"?

— Nie, przepraszam. Staram się skupić na pracy.

Nie chciałem nic zepsuć, bo zabukowałem lot do Galveston i już mnie roznosiło na myśl, że wsiądę do samolotu i będę tak blisko mojej Vafie. Po tylu samotnych miesiącach, po walce z samym sobą, terapii i wielu, naprawdę wielu chwilach załamania, w końcu miałem ją zobaczyć.

— Pytałam, czy też lubisz słoneczniki — rzuciła kobieta. — Zakochany jesteś, czy co? Bo masz takie maślane oczy w tym momencie, że nie wiem.

— Lubię słoneczniki — mruknąłem, wracając do tatuażu. — I jestem zakochany.

— Zazdro tej lasce, jesteś strasznie przystojny. Ładna jest?

Parsknąłem śmiechem, kręcąc dodatkowo głową. Co to za ciekawska gaduła? Czy ja wyglądałem jakbym miał ochotę rozmawiać? Chciałem pracować, jechać jeszcze kilka razy do rodziców, spakować się i lecieć do cholernego Galveston, bo już nie mogłem wysiedzieć. Rozrywały mnie gromadzące się od miesięcy uczucia i potrzeby. Byłem tak cholernie stęskniony i jednocześnie roztargniony, że moja psycholog zaleciła codzienną medytację na wyciszenie się. Nie kupiłem tego, bo ani joga, ani medytacja mi nie szły. Wolałem ćwiczyć.

— Jest piękna — oznajmiłem. — Najpiękniejsza — dodałem z większą mocą, spoglądając dziewczynie w oczy. — I cholernie za nią tęsknię. Czy to satysfakcjonująca odpowiedź?

Przewróciła oczami.

— Dawno jej nie widziałeś?

— Dziewięć miesięcy.

— To długo — stwierdziła, marszcząc zadarty nos. — Ale wiesz jaka to jest jazda, jak zobaczysz kogoś, kogo kochasz po takiej przerwie? Masakra, miałam tak z bratem. Był na wymianie studenckiej i nie widziałam go prawie półtora roku...

Wróciłem do tatuowania, bo naprawdę... Nie chciałem tego przedłużać. Jednym uchem słuchałem, a drugim to wypuszczałem. Byłem dupkiem, ale co miałem poradzić? Mój mózg przeszedł w tryb intensywnego oczekiwania na lot i nie umiałem tego zmienić. Czekałem tak długo, że nikt nie miał prawa mieć mi za złe mojego zachowania.

Po skończeniu słoneczników robiłem jeszcze dwa napisy na przedramieniu dla przyjaciółek i jednego małego misia pluszowego na karku. 

Zakończyłem dzień z niezłym wynikiem.


Vafara


Środy zarezerwowałam sobie na malowanie. Siedziałam w naszym wynajętym domu połączonym z pracownią, w której tworzyłam projekty kubków i dawałam się pochłonąć pasji. Od kilku miesięcy malowanie wychodziło mi bardzo dobrze. Mniej więcej od połowy terapii zaczęłam wyrażać się za pomocą malarstwa i z tygodnia na tydzień widziałam progres swoich umiejętności. Wcześniej moje obrazy podobały mi się góra godzinę, potem nie mogłam już na nie patrzeć, bo wydawały się takie beznadziejne.

Scars #2: Blizny zapisane w duszy - ZOSTANIE WYDANE Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz