cmentarz przy barze.

37 3 1
                                    

Wino sączące się do gardła i mieszające się z gorzkimi łzami. Każdy sądzi że jest twarda lecz to nie jest prawdą, przeżywa właśnie śmierć ludzi którzy ją opuścili, śmierć tych którzy mówili że nic nie osiągnie.
Siedzi na cmentarzu przy grobie jednego z nich, umarł wczoraj z zatrucia pokarmowego.
Czarno włosa piękność siedzi po turecku na zgniłej trawie która delikatnie muska nogi kobiety, w jednej ręce trzyma kieliszek, w drugiej zaciska dłoń z ekscytacji na twardej okładce zeszytu z podstawówki w którym zapisywała każdego który ją skrzywdził, zranił i nie tylko ją.
-Wygrałam- zaśmiała się patrząc na nagrobek z tryumfem -wygrałam...-powtórzyła spokojnie- lecz to jeszcze nie koniec.
Powstrzymywała chichot przeglądając notatki z przed lat, widziała wiele skreślonych nazwisk a obok nich przyczyny zgonu bądź inne przyczyny dzięki których nigdy ich nie zobaczy. Patrząc na jej prywatny deth note dojrzała najgorszego z nich, ze wzrokiem jak lód choć w jego żyłach płynął płomień.
-Enji Todoroki.
Syknęła twardo z czystą nienawiścią.
Nigdy nie był bohaterem, nie dla niej.
~Ten chwast nie zostanie wyrwany przez wiatr, tym razem sama muszę wyrwać w raz z korzeniami.~
Pomyślała uśmiechając się złowieszczo.
30-letnia Midarii Hyuga już miała zamiar iść z tego jakże przyjemnego miejsca lecz przeszkodził jej w tym człowiek odwiedzający nagrobek.
Blada szatynka została pochłonięta przez telefon sprawdzając z kim Enji najczęściej ma teraz misje.
-Shõta Aizawa
wypowiedziała na głos a następnie usłyszała kaszel. Wystraszona kobieta złapała za karambit z jej torebki i wstając szybko odwróciła się w jego stronę.
Gdy ujrzała bohatera i nauczyciela UA odetchnęła z ulgą.
-Shõta, wystraszyłeś mnie.- wypowiedziała biorąc głęboki wdech i odkładając nóż.
-nie wiedziałem że jestem taki straszny -zaśmiał się mężczyzna -znamy się?
Spytał zwracając uwagę na to że nazwała go po imieniu.
-znamy ale skoro ty mnie nie pamiętasz to możemy się poznać jeszcze raz.
Uśmiechnęła się zalotnie z nutą przebiegłości wyciągając ku niemu dłoń.
Aizawa lekko zakłopotany chwycił za dłoń kobiety chcąc się przedstawić choć i tak wiedział że ona go zna. 
-Więc Shõta Aizawa, ja jestem Midarii Hyuga. Nie daleko jest mój ulubiony bar z dzieciństwa, jeżeli chcesz to możemy tam iść.
Tak jak przewidziała kobieta, mężczyzna się zgodził i ruszył za nią do dość nie sprzyjanego dzieciom baru.
-Więc... to jest ten bar z twojego dzieciństwa?
Zakłopotał się czarno włosy bohater.
Hyuga się zmieszała, wiedziała że to nie jest najlepsze miejsce dla dzieci ale nie widziała w tym nic złego, przytaknęła na pierwszy rzut oka przygnębiona.
Weszli do środka, Shõta rozglądał się po dość sporym pomieszczeniu ze okrągłymi stołami co rusz a w centrum piękny barek z wzorzystym witrażem z przodu, za barem było pełno zdjęć zapewne rodziny właścicielki. Natomiast kobieta będących cała w plasterkach zaczęła się witać z barmanką oraz pewną starą kobietą która po prostu była babcią stojącej za barem.
-powiedz mi dziecko.... Jak u mamy?
Zapytała staruszka na co blond-włosa przelewająca alkohole ukazała pewien grymas, Aizawa to zauważył i był ciekaw co się za tym kryje.
-babciu...- wypowiedziała z troską- moja mama nie żyje od 6 lat.
Oznajmiła z posmutniałą miną, w ciąż uśmiechnięta otarła łzy i przeprosiła z zamiarem wyjścia do łazienki.
W czasie gdy Midarii usiłowała przestać wypłakiwać dawną stratę, to po barze rozchodził się dźwięk dzwonka z telefonu nie do końca szczęśliwego Aizawy, czując wibracje w kieszeni złapał za urządzenie i odebrał nawiązując tym kontakt z Hazashim yamadą.
-cześć Shõta, gdzie jesteś?- zapytał bez kontekstu nie dając Aizawie się przywitać, czy cokolwiek powiedzieć- Marudzi na na ciebie twój partner z roboty.
Wytłumaczył nie zbyt zadowolony.
-mam iść?
Spytał z niechęcią, chciał poznać kobietę będącą w łazience więc mu się nie śpieszyło.
-zależy gdzie jesteś tak właściwie.
Stwierdził mając zupełnie w nosie komentarze Endreavora
(jak jest źle proszę mnie poprawić bo nie umiem w jego imię bohaterskie)
słyszalne w tle rozmowy.
-jeżeli musisz wiedzieć to jestem w barze Rock'n'deth.
Podał swoje położenie przez podanie nazwy baru czekając na odpowiedź.
-co ty robisz w barze Midarii? Zapomniałem o jej urodzinach?
Spytał zdziwiony Yamada.
-ty ją znasz?
Spytał jeszcze bardziej zdziwiony patrząc na Hyuge która wróciła z łazienki i pomagała blond właścicielce baru.

-Midarii wróciła!?- zszokował się Mike z niewiadomych dla Aizawy powodów- Ale czekaj.. -zawahał się blondyn łapiąc za głowę- ty jej nie pamiętasz?
Oburzył się przyjaciel czarnowłosego.- przecież chodziliśmy razem do klasy.
Wyjaśnił znudzony sklerozą Shõty choć sam niewiele pamiętał.
-Shõta choć, mamy jedzenie!
Zawołała, a Aizawa po prostu się rozłączył i poszedł do kobiet.
Onieśmielony widokiem jedzenia przysiadł się.
Czas miną przyjemnie, a w pewnym momencie baristka
Odeszła od stołu w raz z staruszką będącą na wózku, Czarnowłosi zostali sami przy stole na zapleczu.

W kieszeni spodni bohatera znów móc było wyczuć wibracje telefonu lecz on go unikał, jedyne co zrobił to wyciszył urządzenie.
Mężczyzna patrzył w oczy kobiecie z nad przeciwka zaciekawiony kim jest, jaka jest i co przeżyła...

-opowiesz mi o tym barze z dzieciństwa? Przyznam że mnie zaskoczyłaś brakiem baloników.- rozśmieszył dziewczynę nabierającą makaron na widelec.
-baloników to ja nigdy nie miałam w swoim życiu- odparła z uśmiechem- Mama mnie tu przyprowadzała od kąt miałam 5 lat, ona piła przy barze z Kate, tą barmanką, a ja rozmawiałam z jakimiś ludźmi. Od tamtej pory nigdzie indziej nie miałam urodzin, w pewnym momencie to sami przychodzili więc nie musiałam nikogo zapraszać.
Wyjaśniła popijając piwem.
-dzieci tu chodziły?
Zadziwił się czarnowłosy rozglądając się po pomieszczeniu, kobieta cała w plasterkach prychnęła śmiechem słysząc shõte
-a kto mówi że miałam gości w swoim wieku?
Spytała retorycznie, znacząco unosząc jedną brew ku górze.

(907 słów)

~revenge~   [Mha/Bnha] AizawaxOcOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz