Harry chyba pierwszy raz w życiu wybrał się na czas, a nawet przed czasem.
Była godzina 16.20 i chodził zniecierpliwiony w okolicy mieszkania Happiness, czekając aż nadejdzie 17.00. Nie chciał nadużywać gościnności dziewczyny, więc nie miał zamiaru pojawiać się u niej przed czasem. Poraz kolejny podszedł do budynku, patrząc tęskno na bukowe drzwi.Tego roku Boże Narodzenie było wyjątkowo mroźne i Styles miał ochotę zrobić dwa kroki w tył przed ścianą i późnej trzy do przodu.
Co prawda, to prawda, Harry nigdy nie był jakoś szczególnie rozgarniety. Ciągle czegoś zapominał, zawsze się spóźniał i bardzo często chodził z głową w chmurach. Był typem marzyciela, który miał własny, prywatny świat i właśnie w nim czuł się najlepiej.
Oboje tacy byli. Dwójka wyobcowanych ludzi, zamykających się w sobie. Oboje zranieni, oboje niezrozumiani.
Oboje trafili na swoje bratnie dusze.
Ale żadne z nich się o tym jeszcze nie przekonało.
~°~
Wiem.
Nudne jak flaki z olejem i krótkie jak ogon chomika, ale wydarzenia wczorajsze skłoniły mnie właśnie do napisania czegoś takiego.
Mam takie wrażenie, że od tego co się stało, wattpad wypustynniał.
Na prawdę, normalnie po 2 dniach nieobecności miałabym ponad 200 powiadomień, a okazało się, że było ich ledwie 20.
Dawno nie byłam tak przygnębiona.
Wysyłam wam wszystkim moc uścisków.
Musimy być silne.Silver
CZYTASZ
Ordinary Hero |h.s|✔️
FanfictionZwykli bohaterowie są wszędzie wokół nas. Wystarczy ich dostrzec.