Hejka! Tak to ja, wasza_miss, wróciłam do żywych i przedstawiam wam tak długo oczekiwany 8 rozdział. Miłego czytania 😘.
______________________
Pov. Sophia
A-ała. Tak bardzo boli. Tak bardzo boli...
Podszedł do mnie Oven i zaczął jeździć ręką po mojej twarzy.
- Jak ci się podobało księżniczko?~ Twoje krzyki były przeurocze - spojrzałam na niego wytrzeszczonymi oczami zaciskając zęby z bólu. Miał na twarzy psychopatyczny uśmiech, który widziałam przez cały czas gdy mnie gwałcił - Może chcesz jeszce? - chciałam się na niego wydrzeć, ale gdy otworzyłam usta zorientowałam się, że straciłam głos. Nagle otworzył prezerwatywę. Złapał mnie za biodra. Zaczęłam go kopać i bić rękoma. Ja nie chcę! Boje się! Boje się! Do pokoju wparował Caden.
- Co tu się- nasze oczy się spotkały. Oven się ode mnie odsunął i zarzucił szlafrok.
- Co tak stoisz?
- Co ty wyprawiasz?
- A co ty taki wystraszony? Uspokój się. Do czego służą kobiety? Mieszkasz nie od dziś w tej, jak to kiedyś mówiłeś, "okrutnej" rzeczywistości. Przecież jesteś taki sam - zatrzasnął za sobą drzwi z hukiem. Caden podszedł do mnie - Sophia... - złapał mnie za nadgarstek, który po chwili wyrwałam z jego dłoni - ... - Caden obrócił się i wyszedł z pokoju. Byłam tak zmęczona że nie miałam nawet siły płakać. Nie wiedziałam nawet kiedy zasnęłam.***
Ałaaa... Obudziłam się z przeraźliwym bólem brzucha i nóg. Chwyciłam za poduszkę i zaczęłam nią walić o łóżko następnie wcisnęłam w nią twarz - Ten jebany skurwiel! Ahhhhhhh! - zdjęłam poduszkę i się rozpłakałam. Przestań, przestań w końcu płakać. Idiotko. Usłyszałam otwieranie drzwi. Poderwałam się do pozycji siedzącej, ale zaraz tego pożałowałam przez ból w plecach. Mhm, jeszce plecy. Nie no fajnie. Spojrzałam w stronę drzwi, stał w nich Caden.
- Przyniosłem ci jedzenie, dwa dni nic nie jadłaś, prawda? - postawił przede mną talerz, odwrócił się i wyszedł z pokoju. Spojrzałam na talerz. Były na nim naleśniki z dżemem truskawkowym a do tego herbata. O rajuśku... Jak ja je lubię... Zjadłam je szybko i znów przykryłam się kołdrą. Dotknęłam swoich ud i syknęłam z bólu. Tato, jeśli mnie słyszysz z góry, proszę zaopiekuj się chłopcami. Wiesz, myślę że nie wyjdę stąd już nigdy. Zamknęłam oczy i momentalnie zasnęłam.***
Obudziły mnie głośne krzyki i ogromne ciepło. Nie wiedziałam o co chodzi. Resztkami zdrowego myślenia coś na siebie założyłam. Wybiegłam z pokoju, wszystko stało w płomieniach. Nagle usłyszałam głos Cadena, a potem go zobaczyłam.
- Sophia, szybko! Tutaj! - szybko pobiegłam do niego przez palący się korytarz. Objął mnie ramieniem i przewiązał na mojej twarzy chustę - Musimy stąd uciekać i to jak najszybciej - Nagle usłyszałam straszny dźwięk trzaskającego drewna, które zaczęło spadać prosto na mnie. Nim zdążyłam się obejrzeć, poczułam przerażający ból, który palił moje ramię.
- Argh!! AHHHHHHHHH!
- Sophia! - Caden złapał moją rękę - Cholera! - wziął mnie na ręce i zaczął biec chyba w stronę wyjścia. Nie wiem, moje całe oczy były zalane łzami, a ja sama ciągle krzyczałam z bólu. Zaczęłam mieć mroczki przed oczami.
- Sophia! - Ash? - Sophia, uciekaj! So- Zanim straciłam przytomność, usłyszałam wybuch i głośny pisk.***
Pov. Luis
Dostałem informację, że niedawno był pożar rezydencji, którą możemy przejąć. Ponoć nikt ze służb nie dowiedział się o tym i stoi on tak jak stał.
- Szefie, jesteśmy na miejscu - powiedziała Emily. Wysiedliśmy z samochodu. Przed moimi oczami zobaczyłem doszczętnie spalony budynek.
- Dobra, przeszukać okolicę - po powiedzeniu tego sam poszedłem rozejrzeć się wokół rezydencji. Zapaliłem papierosa. Taka była ładna, szkoda.
- Szefie! - usłyszałem głos Carla i szybko udałem się do głównego wejścia rezydencji. Gdy znalazłem się przy nim, zobaczyłem, że na ziemi leży jakaś czarnowłosa dziewczyna. Podszedłem do niej.
- Szefie, jest nieprzytomna, ale oddycha.
- Dobrze - zobaczyłem że jej całe lewe ramię jest poranione i przypalone a włosy po tej samej stronie sięgają ponad barki a reszta jest za pas. Okropna jest ta rana. Tylko jedno jest dziwne, zastanawia mnie jakim cudem leży tak daleko od wejścia.
- Dobra, możemy ją zawieźć do nas, dopóki się nie wykuruje. Carl, weź ją, tylko delikatnie - w momencie gdy ją podniósł, usłyszeliśmy głośne wycie syren.
- Cholera, gliny!
- Nie mamy czasu dalej szukać. Musimy się stąd zmywać - powiedziałem, po czym szybo weszliśmy do samochodu i pojechaliśmy inną drogą.
- Jakim cudem oni się tutaj znaleźli!? Przecież nikt miał nie wiedzieć o tym pożarze! - słuchałem jak dwójka z przodu się przepycha, a ja siedziałem z tyłu z głową dziewczyny na kolanach. Wziąłem ostrożnie jej dłoń w ręce. Jezu, przecież ona jest zimna jak trup. Musiała leżeć w samej koszulce i spodenkach całą noc. Przykryłem ją swoją kurtką.
CZYTASZ
To Nie Tak Miało Być
Teen FictionNa wstępie. Marnie u mnie z ortografią i spójnością zdań. Mam dziwne pomysły w skutek czego książka jest dziwna. Może druga książka będzie normalna... No nie wiem, zobaczymy. To tyle. Zapraszam do przeczytania. 🖤🖤🖤 Okładka nie jest mojego autorst...