~ Rozdział 9 ~

32 2 2
                                    

- Matko, jak mnie bolą ramiona! - krzyknęłam do siebie. Leżałam na ławce w hali i ciężko dyszałam. Czułam jakby serce miało mi zaraz wyskoczyć z piersi. Powoli siadałam i sięgnęłam po butelkę z wodą by się napić. Trenowałam chyba z trzy godziny. Była już ósma, a ja ledwo żyłam. Bezsilnie powłuczyłam nogami do mojego pokoju i położyłam się na łóżku. Szybko chwyciłam za telefon i zaczęłam przeglądać Messenger. Nagle po pokoju rozległ się dźwięk przychodzącej wiadomości - Carl... - weszłam w konwersacje by sprawdzić co napisał. Moim oczom ukazało się zdjęcie kolejnego już mężczyzny, który jest potencjalnym kandydatem na kogoś, kogo bym mogła rozpoznać - To nie on - mimo, że nic nie pamiętam to
jakby przez mgłę, widzę chłopaka z czarnymi włosami, kochającym uśmiechem i śmiejącymi się oliwkowymi oczami, są one tak charakterystyczne, że gdy go zobaczę napewno rozpoznam.

***

Po zjedzeniu obiadu okazało się że dzisiaj mamy wolne. Usiadłam więc w łóżku, złapałam za laptop i zaczęłam szukać jakiegoś serialu do obejrzenia.

***

Po obejrzeniu kilku, z resztą nie za bardzo ciekawych odcinkow, usłyszałam otwieranie się drzwi. Zaniemówiłam.
- Co tak siedzisz? Nawet się z nami nie przywitasz? - w drzwiach stały moje przyjaciółki, Aria i Ella, które tydzień temu musiały pojechać daleko na południe na ważną misję. Szybko wstałam i pobiegłam do nich rzucając im się na szyję.
- Woooo! Bo nas wywalisz! - odezwała się starsza Aria.
- Haha. Sorki! - razem z dziewczynami otuliłyśmy się kołdrą i obgadywałyśmy chłopaków.
- A! Właśnie! Stara! Szef mówił, że daje ci w końcu akcje! - zrobiłam wielkie oczy i uśmiechnęłam się szeroko.
- Chyba żartujesz!
- Mówię poważnie! Zgadnij co jeszcze, mamy tą misję razem! - dziewczyna popatrzyła na Arie, która pokiwała głową.
- O. Mój. Boże!!!! Nie wierzę!
- To uwierz! - dziewczyna szeroko się uśmiechnęła - Akcja jest jutro w nocy, więc musisz się zacząć przygotowywać.

***

Następnego dnia dziewczyny przedstawiły mi plan działania.
- Dobra, to tyle. Wiesz co mamy robić? - zapytała dziewczyna.
- Mhm, wszystko jasne - pokiwałam głową. Akcja będzie odbywać się nocą z jutra na niedzielę. Naszym celem jest bal w eleganckiej willi. Dostslismy cynk, że będzie tam wielu szefów mafii i jeden z naszych klientów dał nam zlecenie by załatwić dwóch z nich. Każda z nas dostaje pistolet, scyzoryk, suknie i maskę.
- Naomi, tylko się nie denerwuj, ok? Jeśli coś się będzie działo, masz słuchawkę, będziemy ciągle na łączu - powiedziała Aria kładąc rękę na ramieniu i ciepło się uśmiechnęła.
- wiem, będzie dobrze - położyłam swoją dłoń na jej.

***

Razem z dziewczynami zjadłyśmy już kolację i powoli szykowaliśmy się na bal.
- Naomi!? Boże kobieto! Jaka z ciebie laska - zarumieniłam się gdy Ella krzyknęła patrząc na mnie - Ja też chcę wyglądać tak jak ty!!!! - zaśmiałam się głośno i podeszłam przejrzeć się w lustrze. Miałam na sobie czarną sukienkę, która miała rozcięcie od mojego prawego biodra, aż po sam dół, a góra miała cienkie ramiączka. Była mega prosta, ale to właśnie był jej urok. Na szyi miałam kolię która wyglądała jak prawdziwe diamenty i identyczne emitujące diamenty kolczyki. Dodatkowo do wszystkiego miałam białe futro, które zarzuciłam na ramiona.
- Nie dziwię się, Ella. Nikt nie chce wyglądać jak ty - popatrzyła na niską rudowłosą ubraną w białą dużą suknie z golfem, rękawiczki za łokcie i włosy zaczesane w kok. Na głowie miała diamentowe ozdóbki a jej uszy zdobiły również diamenty. Najważniejsza była jednak jej twarz z nie roztartym pudrem i różem. Obie z Arią głośno się zaśmiałyśmy a obrażona Ella, weszła do łazienki. Spojrzałam na Arie, odrobinę wyższą ode mnie. Jej ciemno brązowe włosy były związane w kilka grubych warkoczy, jak zazwyczaj, a jej ciemna skóra idealnie komponowała się z intensywnie czerwona, jedwabną, pięknie podkreślająca jej talię sukienką. Jej szyję zdobiły malutkie perły tak samo jak jej uszy. Była taka śliczna.
- Dobra, stop, bo zaraz się popłaczę - powiedziała ocierając niewidoczna łzę - Chodź, pomogę ci ukryć broń - powiedziała to wskazując na kanapę. Siadłam na niej, a Aria szybko przy mnie uklękła i odwijając moja sukienkę z mojej lewej strony, założyła na wysokości uda czarny pasek. Włożyła za niego pistolet, tak jak i scyzoryk - Wstań - wstałam, a Aria obejrzała mnie z każdej strony - Nah, nie potrzebnie się martwiłam, sukienka idealnie ci to zakrywa. Słuchaj teraz uważnie, załóżmy że podchodzi do ciebie twój cel. Co masz zrobić - zastanowiłam się chwilkę.
- Zaciągam go w jakieś ustronne miejsce bez świadków i zabijam, proste.
- Dobrze, bardzo dobrze. Ale może się również wydarzyć coś na co nie mamy wpływu, na przykład jedna z nas może wpaść. Więc wtedy wyjmujesz pistolet i przystępujesz do ewakuacji chyba, że będą inne zalecenia. Teraz ustawie stoper. Masz 5 sekund na to by wykonać strzał - Aria wyjęła stoper ustawiając czas - Okej. Gotowa? Strat! - po usłyszeniu ostatniego słowa momentalnie sięgnęłam po mój pistolet z pod sukienki przeładowałam go i strzeliłam. Oczywiście pistolet nie był naładowany - Dobrze! Trzy i pół sekundy. Gratki, Naomi - uśmiechnęłam się szeroko. Nagle w drzwiach pojawiła się Ella, która już skończyła makijaż - No! W końcu wyglądasz jak człowiek - dziewczyna uniosła dłoń i wykonała gest jakby miała przedrzeźniać Arie. Szybko wyszłyśmy z budynku i wsiedlysmy do czarnego jeppa. Gdy siedziałem już na tylnim siedzeniu zamarłam. Za kierownicą siedział Chris, w uniformie kelnera.
- Chris!? Co ty tu do kurwy nędzy robisz!? - krzyknęłam.
- No chyba nie myślałaś, że puszczę was same na akcje, a szczególnie ciebie.
- Jak to mnie!? Jestem najstarsza!
- Ale nie najbardziej doświadczona kochanie, a poza tym szef mi pozwolił - odwrócił się i puścił mi oczko. Założyłam ręce i odwróciłam się od niego w stronę okna.
- Jesteś okropny...
- tak, tak. Też cię kocham - zaśmiał się cicho. Resztę drogi spędziliśmy w ciszy. Każdy próbował się skupić i wyciszyć. Zanim się obejrzałam byliśmy na miejscu. Zajechaliśmy na tyły budynku i wysiedliśmy z auta - Dobra, tutaj macie wasze sfałszowane zaproszenia. Gwarantuje, że nikt się nie zorientuje. Dzięki wejściu tyłem uniknięcie sprawdzenia czy jesteście uzbrojone. To wszytko z mojej strony. Lećcie i uważajcie na siebie - szybko założyłyśmy maski pod kolor sukni i ruszyłyśmy do budynku, po chwili stojąc w wielkiej jasnej sali. Dzięki przeanalizowaniu zawczasu planu budynku, weszłyśmy wejściem nie zauważone przez ochronę.
- Naomi, Ella rozproszyć się już - usłyszałam za sobą Arię i każda z nas poszła w inną stronę. Muszę przyznać że aż zakręciło mi się w głowie od takiego tłumu. Upatrzyłam sobie jedno miejsce pod ścianą i sięgnęłam po telefon, wyjmując go z torebki. Rzuciłam ostatnie spojrzenie na dwie twarze ofiar, po chwili go odkładając. Nagle podszedł do mnie kelner z kieliszkami alkoholu na srebrnej tacy. Sięgnęłam po jednego z nich i miło się uśmiechnęłam. Chwilkę stałam podpierając ścianę i spoglądałem co chwilę na przewijające się twarze sącząc trunek. Zdecydowanie fakt, że był to bal maskowy, nie ułatwiał mi zadania. Nie spodziewanie zostałam potrącona przez kogoś, przez co zawartość kieliszka znajdowała się teraz na jego garniturze.
- O jejku, tak bardzo pana przepraszam. Nie chciałam tego zrobić, proszę o wybaczenie - poczułam jak moje ręce drżą, a język zaczyna się plątać. Tego nie było w planie!
- Naomi. Co się dzieje - usłyszałem głos Ari i zaczęłam dyskretnie szukać jej wzrokiem po sali. Jej czerwona sukienka była bardzo charakterystyczna. Znalazłam ją i nieznacznie wskazałam głową na mężczyznę.
- Nic się nie stało. To ja przepraszam, nie uważałem jak idę i panią potrąciłem - dopiero teraz spojrzałem na twarz mężczyzny, która... Wydawała mi się znajoma ale napewno to nie był jeden z celów więc, kto? Czułam jak bada mnie wzrokiem - Czy... Czy my się przypadkiem kiedyś nie spotkaliśmy?
- Nie, nie wydaje mi się, to mój pierwszy bal.
- Rozumiem - zaczęłam szperać w torebce i po chwili wyjęłam z niej chusteczkę.
- Ja... Wiem, że to nie wiele ale może trochę ukryje plamę - mężczyzna zaczął delikatnie czyścić garnitur - Jeszce raz, bardzo pana przepraszam - On tylko się uśmiechnął na te słowa.
- Czy w takim razie, mogę poprosić o taniec z panią jako rekompensatę? - skłonił się elegancko i wystawił dłoń w moją stronę. Poczułam jak moje policzki delikatnie robią się czerwone.
- J-ja...
- Zgódź się! - usłyszałam nagle w słuchawce głos Elli.
- Nic się nie stanie jak to zrobisz. To przecież tylko taniec - po chwili usłyszałam Arie. Zganiłam się w myślach i podałam mu swą dłoń. Po chwili wirowaliśmy na środku sali złączeni w tańcu. Był naprawdę dobrym tancerzem, w przeciwieństwie do mnie, która co chwilę myliła kroki. Nagle moje ciało wychyliło się niebezpiecznie do tyłu, przez zaplątanie się obcasa w materiał sukni. Gdy już spodziewałam się bolesnego upadku, zostałam obrócona i złapana przez mojego partnera w pasie tuż nad podłogą. Jedna moja reka była umiejscowiona na jego ramieniu, a drugą trzymałam splecioną z jego wysoko przy jego głowie. Zanim się obejrzałam muzyka przestała grać, a mężczyzna delikatnie złożył pocałunek na wierzchu mojej dłoni.
- Czy mogę poznać twe imię? - czułam jak moje serce zaczyna bić jeszcze szybciej niż przed chwilą.
- Naomi - uśmiechnęłam się delikatnie.
- To dziwne, ale myślę, że bardziej pasowałoby Sophia - nagle gumka z jednej strony jego maski pękła, a ja w szoku upadłam na podłogę trzymająca się mocno za głowę - Eh, mogłem się spodziewać, że mi pęknie- Naomi? - szybko przykucnął kładąc swoje dłonie na moich - Co ci się dzieje? - tak cholernie mnie bolała głowa. Spojrzałam w jego oczy. W jego cholerne, oliwkowe oczy. Pamiętam... Wszytko pamiętam. Mam na imię Sophia, a osoba przede mną to Ash. Mój Ash!
- Ash? - chłopak wytrzeszczyl oczy i łapiąc za moją maskę odwinął ja na moje włosy. Czułam, jak w moich oczach zbiera się coraz większą ilość łez.
- Jezus maria, Sophia! - porwał mnie szybko w ramiona. Czułam wzrok ludzi na nas i dwa jednocześnie mówiące przez słuchawkę głosy dziewczyn. Nagle usłyszałam strzały i szybko zakrywając głowę skuliłam się w ramionach chłopaka.
- Naomi nie wiem co się tam  odpierdala ale natychmiast uciekaj! - szybko wstałam i biorąc chłopaka za rękę i wyciągając pistolet pobiegłam do wyjścia, którym wcześniej weszłam.
- Kurwa! - krzyknęłam w złości, gdy po pociągnięciu za klamkę okazały się zamknięte - Dziewczyny mamy odciętą drogę - powiedziałam do słuchawki.
- Sophia, co tu się dzieje!? Jakie dziewczyny i czemu ty masz w dłoni pistolet!? - załapał mnie za ramiona i obrócił do siebie - Co ty robiłaś przez te kilka miesięcy!? - był szefem ale teraz to on wyglądał jak przestraszony szczeniak.
- Nie teraz kochanie, nie teraz - nagle dopadły nas dziewczyny.
- Kim ty jesteś?- spytała zdyszana Ella w stronę Asha.
- Jej chłopakiem - chłopak złapał mnie mocno za rękę.
- Jak to kurwa chłopakiem!? Naomi!? - krzyknęła Aria w moją stronę. Wyrwałam rękę z dłoni Asha i położyłam na policzku Ari.
- Wszystko wam później wyjaśnię. Lepiej mi powiedz skąd ta strzelanina - Aria popatrzyła na Elle.
- Wyobraź sobie, że zabiliśmy tych dwóch typów, ale ta pani tutaj - wskazała na Elle - nie zamknęła za sobą drzwi, a do pokoju wszedł jeden z jego przydupasów!
- Jezuuu, każdemu się może zdarzyć - dziewczyna przewróciła oczami.
- Dziewczyny tutaj! - usłyszałam Chrisa. Odwróciłam się, chłopak stał we wcześniej zamkniętych drzwiach. Szybko pobiegliśmy w tą stronę - A ten to kto? - wskazał głową na Asha.
- Jezu! Później! - wszyscy szybko ulotniliśmy się z budynku i wsiedliśmy do jeepa - Jak mogłyście tak to spieprzyć? Powiedzcie mi jak? Ella? - zwróciłam się do dziewczyny która nie miała zamiaru się odzywać. Małe dziecko. Spojrzałam na Asha, który badawczo obserwował każdego z moich towarzyszy - Uspokój się, nic ci nie zrobią - złapałam go za rękę. Spojrzał na mnie.
- Do jasnej cholery, Sophia! Możesz mi wyjaśnić co się tu dzieje!? - miał zdecydowanie dość. Wszyscy się odwrócili gdy go usłyszeli, tak jakby dopiero teraz przypomnieli sobie o jego istnieniu.
- Jaka Sophia!? - powiedzieli hurkiem.
- To jest Naomi, ty fagasie. Nawet jej imienia nie znasz - dodał Chris.
- Chris - powiedziałam do niego ostrzegawczo na co chłopak jeszcze bardziej wytrzeszczyl oczy - To co powiem może być mega dziwne ale wszystko sobie przypomniałam.
- COOO!? - krzyknęli znów jednocześnie na co zakryłam uszy.
- Wiem, że to dziwnie. Słuchajcie, mianowicie nazywam się Sophia Black, mam prawie 18 lat, moi rodzice nie żyją, mam dwóch młodszych braci, bliźnięta, to jest mój chłopak, Ash, zostałam dwa razy porwana, a teraz jestem tu - skończyłam monolog. Zapadła dosłownie grobowa cisza, nikt nic nie mówił i próbował przyswoić informację.
- Chcesz mi powiedzieć, że straciłaś pamięć? - pierwszy odezwał się Ash. Pokiwałam twierdząco głową - Tak bardzo się bałem. Nie wyobrażasz sobie nawet, jak bardzo. Szukałem cię kilka miesięcy - znów mnie przytulił. Mocniej się w niego wtuliłam a z moich oczu popłynęły łzy.
- Czemu- Czemu mnie nie uratowałeś od Ovena i Cadena? To mnie tak bardzo bolało, ciągle mnie bili, a Oven zgwałcił. Czemu nie przyszedłeś po mnie? - czułam jak serce mu szybko bije, a oddech przyspiesza. W samochodzie panowała cisza, wszyscy rozumieli, że nie jest to właściwy moment na rozmowę.
- Przyszedłem kochanie, przyszedłem. Gdy wybuchł pożar. Udało mi się dowiedzieć, że to Oven cię porwał i udało mi się dostać do ich siedziby. Dosłownie gdy przeszedłem przez próg drzwi, nagle coś wybuchło, a cały budynek stanął w ogniu. Ostatnie co pamiętam, to Cadena biegnącego z tobą płaczącą na rękach. Słychać było potem tylko wybuch, a budynek się zawalił. Obiecuję, już nigdy więcej nie pozwolę cię skrzywdzić, nigdy - widziałam go wtedy, słyszałam, przez ułamek sekundy.
- W takim razie... Co robimy? - odezwał się Chris - Zjeżdża się coraz więcej policji, więc musimy się ewakuować - poczułam rękę, która zaczęła mnie głaskać po włosach.
- Musimy wszytko powiedzieć szefowi, wracaj do siedziby - po chwili odezwała się Aria. Rozległ się tylko głośny pisk opon, a ze mnie opadły wszystkie siły i zasnęłam.

To Nie Tak Miało ByćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz