🥀𝙋𝙧𝙤𝙡𝙤𝙜 - 𝙠𝙤𝙧𝙚𝙠𝙩𝙖 🥀

88 6 20
                                    

Działo się to wieki temu, w antycznej Grecji...

Światem rządzili wtedy bogowie. Oprócz znanych nam wszystkim Olimpijczyków, było też mnóstwo pomniejszych bóstw. Pomniejsi bogowie opiekowali się chociażby rzekami i lasami. Oni również byli nieśmiertelni. Istniały również nimfy - pomniejsze boginki natury. Nie były one jednak nieśmiertelne, żyły puki istniały miejsca, którymi się opiekowały. Każda z nich miała swoją odmienną domenę, fragment natury którym władały. To o jednej z nich będzie ta opowieść. O przepięknej nimfie Dafne, która zawróciła w głowie samemu bogowi słońca.

⋙⋙⋙⋘⋘⋘

Kilka przepięknych nimf siedziało nad strumykiem w lesie drzew oliwnych i cyprysów w słonecznej Tesalii. Rozmawiały i śmiały się. Nie wiedziały jeszcze, co Mojry przewidziały na tenże z pozoru zwykły dzień.

- Hej, wiecie że Dafne znowu zawróciła komuś w głowie? Zgadnijcie komu! - powiedziała jedna z nich, rudowłosa driada.

- Och, przestańcie! Wiecie, że nie lubię gdy o tym mówicie! - Odparła wyraźnie poirytowana przepiękna dziewczyna w białej sukni. Na rękach miała kilka bransolet a na szyi rzemyk z zawieszką "∆" , pierwszą literą jej imienia. Miała długie, kręcone brązowe włosy oraz przenikliwie zielone oczy. Jej twarz zdobiło kilka piegów. Włosy miała spięte po bokach w dwa małe warkoczyki, które z kolei miała upięte z tyłu głowy. Bez wątpienia olśniewała urodą.

- Och Dafne, kochana! Chociaż spróbuj zgadnąć komu się tak spodobałaś! Zapewne żadna z was się nie domyśli! Chociaż to w sumie było do przemyślenia!- odpowiedziała rudowłosa.

- Hmmm może jakiemuś satyrowi?- zaproponowała szarooka najada. Rudowłosa pokręciła przecząco głową.

- Już wiem, to na pewno...- zaczęła kolejną najada

- Mam już was dość! Naprawdę, mogłybyście chociaż raz zająć się własnymi sprawami. Idę się przejść.- zdenerwowała się córka Penejosa. Wstała z miejsca w którym dotychczas siedziała i odeszła szybkim krokiem w stronę lasu.

Nimfy przez chwilę wpatrywały się w miejsce, w którym jeszcze przed chwilą siedziała ich przyjaciółka.

- Myślę, że skoro poszła mogę wam już bez przeszkód powiedzieć, czyją uwagę na siebie zwróciła.- driada-stalkerka rozejrzała się i pokazała nimfom aby się przybliżyły. Następnie wyszeptała tylko jedno słowo: Apollo.

⋙⋙⋙⋘⋘⋘

Dafne szła przez las szybkim krokiem. Po chwili jednak stanęła. Miała wrażenie, że ktoś ją obserwuje. Rozejrzała się, ale nikogo nie zobaczyła. "Pewnie mi się zdawało... Na pewno nikt mnie nie śledzi."-pomyślała. Jednak to nie rozwiało jej wątpliwości. Szła dalej przez las, zastanawiając się co ją pokusiło do pójścia sobie na spacerek, zanim usłyszała kto jest jej tajemnym adoratorem. (Których z resztą mało nie było. ). Tak to przynajmniej mogłaby wywnioskować, czy tenże adorator może okazać się również stalkerem (co w teorii było bardzo możliwe, zważając na to kim mogła być ta osoba i zresztą była, czego oczywiście nie wiedziała). Przystanęła na chwilę i rozejrzała się ponownie. Jednak niewytłumaczalnym sposobem, gdy tylko stwierdziła, że jest sama, tuż przed nią zmaterializowała się postać. Na pierwszy rzut oka można było stwierdzić, że olimpijczyk. Tylko który? Ten problem szybko rozwiązał się w głowie najady. Lira. Oczywiście że to Apollo. Zresztą tego jegomościa znała już od całkiem dawna. Z premedytacją wpraszał się do jej życia prywatnego. I, jak Dafne z przestrachem stwierdziła, zaczął jej się trochę podobać. Oczywiście wyparła się uczucia wobec patrona muzyki, poezji, słońca, medycyny i sztuki. No bo jak to ona, z błogosławieństwem Artemidy mogła się w kimś zakochać? To było autentycznie niemożliwe. Chyba że... Artemis cofnęła błogosławieństwo ze względu na to, że adoratorem Dafne jest akurat jej brat. Popatrzyła na niego zirytowana.

𝕋𝕙𝕠𝕦𝕤𝕒𝕟𝕕𝕤 𝕐𝕖𝕒𝕣𝕤Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz