[ 1 ]

68 11 24
                                    

Syriusz wbiegł jak poparzony do księgarni. Rozejrzał się w okół, a jego wzrok przykuła czarnoskóra dziewczyna o ciemnobrązowych włosach i czarnych oczach. Trzymała ona w swoich  dłoniach książkę, którą właśnie szukał. Nie wiedział gdzie czego szukać, a więc podszedł do dziewczyny z lekkim uśmiechem.

— Cześć. — odezwał się, a brunetka zwróciła na niego wzrok i delikatnie się uśmiechnęła.

— Dzień dobry. — uniosła delikatnie prawą brew. — Mogę w czymś pomóc?

— Uh.. tak. Gdzie leży ta książka? — spytał, wskazując na lekturę w jej rękach.

— Dorosły facet szuka Pięknej i Bestii? — zaśmiała się cicho.

— Dorosła kobieta czyta Piękną i Bestię? — także się zaśmiał.

— To dla mojej młodszej siostry. — odparła. — Leżą gdzieś... hmm... — zaczęła rozglądać się po całej księgarni, w poszukiwaniu miejsca, z którego wzięła baśń. — tam! — wskazała na jedną z półek. — U góry jest ich jeszcze kilka.

— Dziękuję. — uśmiechnął się przyjaźnie i ruszył w stronę wysokiej półki. — Gdzieś na górze... — mruknął sam do siebie, szukając wzrokiem okładki. — Jest! — uśmiechnął się, jednak po chwili kąciki jego ust ponownie opadły w momencie, w którym zdał sobie sprawę, że nie dosięgnie książki.

— Mogę w czymś pomóc? — usłyszał tuż za swoimi plecami, na co wzdrygnął się delikatnie.

— Ja... uh.. — odwrócił się w stronę mężczyzny. Był to wyższy od niego facet, o przepięknych, zielonych oczach i miodowych włosach. Jego policzki pokryte były różowawym kolorem i delikatnymi piegami. Miał na sobie szare spodnie i granatową koszulę, na której zawieszona była plakietka. Syriusz spojrzał na nią od razu, po spojrzeniu mu się prosto w oczy i przeczytał — Remus... — mruknął, po czym uniósł kącik ust.

— Remus Lupin. — skinął głową. — Nie może pan czegoś dosięgnąć? — spytał śmiejąc się krótko, po czym sięgnął po chudą książeczkę.

— Kto normalny daje książki dla dzieci na takiej wysokości? — zaśmiał się, delikatnie zawstydzony.

— Też się zastanawiam. Ale już wielu dzieciom pomogłem ją zdjąć, więc spokojnie, nie jesteś pierwszy. — podał mu ją.

— Syriusz. Syriusz Black. — przedstawił się, z niewiadomego powodu.

— Nietypowe imię.

— Oh, powiedział facet z imieniem Remus. — oboje zaśmiali się szczerze.

Czarnowłosemu tak dobrze się rozmawiało z uroczym pracownikiem, że zapomniał, jak bardzo się spieszył. Żona jego przyjaciela - Lily, poprosiła go o kupienie książeczki dla ich syna. Poprosiła to łagodna nazwa na to, co skierowała w stronę Blacka.

— Lupin, twoja zmiana się kończy za pięć minut! — zza kasy po drugiej stronie sklepu wychyliła się starsza kobieta.

— Kurwa, już 15. — warknął pod nosem. — Przez ciebie zapomniałem, że jestem w pracy. — westchnął.

— Nie przeklinaj przy dzieciach. — uśmiechnął się głupio i spojrzał na dziewczynkę, która przechodziła akurat obok, że swoją mamą.

— Chodź za mną. — zignorował jego wcześniejszą wypowiedź i ruszył w stronę kasy. — Zapłać za książkę, a ja pójdę się przebrać.

— Mam na ciebie czekać? — spytał, gdy wyższy już znikał za zasłoną.

— Przyszedłeś tu żeby się ze mną umówić, czy żeby kupić bajkę? — krzyknął gdzieś z zaplecza.

Syriusz zaśmiał się pod nosem i stanął w kolejce, która nie była duża, bo składała się tylko z trzech osób. Po chwili nadeszła jego chwila na zapłacenie, więc wyciągnął z kieszeni portfel.

— Uroczy chłopak, prawda? — uśmiechnęła się ciepło staruszka.

— Słucham? — zmarszczył brwi.

— Remus.

— Aaa... tak, jest w porządku. — kiwnął głową.

— W porządku? Tylko?

— Ciekawy facet. — przyznał. — Chętnie bym go poznał.

Wydała szarookiemu resztę i skierowała w jego stronę szeroki uśmiech. Jej czarne włosy, miały kilka siwych pasem i były upięte w kok, oczy miała błękitne a uśmiech był cały czas szeroki i ciepły. Pożegnał się z kobietą i podszedł do drzwi. Gdy chwycił klamkę usłyszał odsłaniającą się zasłonę, więc automatycznie jego wzrok powędrował w tamtą stronę. Remus mówił coś go sprzedawczyni, ubrany już w swoje normalne cichy, powoli zmierzał w stronę drzwi. Syriusz patrzył tak na niego przez chwilę, nie zdając sobie sprawy, jak w jego oczach było widać zakochanie. Westchnął cicho i popchnął drzwi, a następnie opuścił sklep.

— Syriusz, czekaj! — zielonooki podbiegł do niego truchtem i uśmiechnął się.

— Tak? — wyszczerzył się w stronę wyższego. — Mogę w czymś pomóc? — zachichotał.

— Mógłbym twój nu... — nie zdążył dokończyć, bo komórka w kieszeni Blacka zaczęła wibrować i grać muzyczkę.

— Daj mi chwilę. — odparł i wyciągnął telefon. Remis skinął głową. — Halo? — westchnął, a z głośników dało się usłyszeć krzyki jakiejś kobiety. Szarooki szybko się rozłączył. — Cholera.

— Coś się stało? — spytał lekko zmartwiony.

— Jak pewnie się domyśliłeś, nie kupiłem tej książki dla siebie. Koleżanka mnie o to prosiła i trochę... zapomniałem, że miałem się pospieszyć. — wytłumaczył. — Wybacz, jednak muszę już iść.

— Czyli nie dostanę twojego numeru? — patrzył na plecy czarnowłosego, który szedł szybkim krokiem.

Zrezygnowany spuścił lekko głowę, która jednak podniosła się, słysząc jak Black krzyczy w jego stronę cyfry. Prychnął cicho i wyjął telefon, zapisując jego numer.

-~ ♡ ~-

Dzień dobry, kochani!

Mam nadzieję, że ten pierwszy, krótki, mało ciekawy rozdział mimo wszystko wam się podoba! <3

Mwah,

Bułcia.

Piękny i Bestia ♡ 𝚠𝚘𝚕𝚏𝚜𝚝𝚊𝚛Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz