Rozdział Dwunasty

109 12 0
                                    

Sytuacja pomiędzy dwoma klanami była wciąż napięta. Co prawda Pojedyncza Gwiazda odpuścił, ale tylko chwilowo. W końcu przestanie się kogokolwiek słuchać, a Klan Wiatru wyruszy odzyskać swoje terytorium. Mimo tych niepokojących myśli Jeżynowa Gwiazda cieszył się tą chwilową wygraną.

Korony drzew zaszumiały pod wpływem silnego, wilgotnego wiatru. Jeżynowa Gwiazda przemierzał las w milczeniu idąc wciąż naprzód, w kierunku granicy z Klanem Cienia.

- Po co tam idziemy? - zapytał Jagodowa Łapa niepewnie drepcząc za mentorem. Nie uśmiechało mu się gdziekolwiek iść, w taką chłodną pogodę najchętniej pozostałby w ciepłym legowisku. Spojrzał niezadowolonym wzrokiem na pręgowanego kocura, ale ten się nawet nie obejrzał. I wciąż nie powiedział ani słowa.

Jagodowa Łapa powtórzył pytanie, dodatkowo narzekając na brzydką pogodę. Jeżynowa Gwiazda opierał się ochocie powiedzienia mu, by przestał ględzić, w końcu miał teraz coś innego na głowie. Zastanawiał się nad swoim planem.

W końcu dotarli do małego strumienia, który pełnił rolę granicy. Przywódca stanął, spojrzał w dal i odezwał się do ucznia po raz pierwszy tego poranka.

- Jagodowa Łapo, masz szansę dowieźć czy nadajesz się na wojownika. Mam dla ciebie specjalną misję. 

Oczy Jagodowej Łapy błysnęły z ciekawości i ekscytacji.

- Twoim zadaniem - kontynuował Jeżynowa Gwiazda - będzie zakradnięcie się do obozu Klanu Cienia i zebranie informacji. Chcę wiedzieć czy Klan Cienia i Rzeki naprawdę zawarli sojusz, oraz jakie mają zamiary.

- Zrobię co w mojej mocy! - miauknął radośnie uczeń i już wstawał, by przekroczyć granicę.

- Czekaj! - syknął mentor - Nie możesz postępować lekkomyślnie. Przed wyruszeniem musisz wytarzać się w błocie. Dzięki temu zakamuflujesz swój zapach i staniesz się mniej widoczny. Pamiętaj, nikt nie może cię zauważyć ani wiedzieć o twojej obecności. Zbierz informacje i od razu wróć tutaj. Chcę cię widzieć przed zmrokiem.

- W porządku, będę ostrożny.

- Mam taką nadzieję. Nie daj się złapać.

Jagodowa Łapa kiwnął głową i podszedł do strumienia, gdzie zawsze zalegało się błoto. Jeżynowa Gwiazda niepewnie patrzył na ucznia. Nie do końca wierzył, że mu się uda. W końcu jego trening trwał krótko... ale nie było innej możliwości. Jeżynowa Gwiazda nie mógł pójść, każdy zauważyłby zniknięcie przywódcy na cały dzień. A Klan Pioruna nie mógł się o tym dowiedzieć, w końcu nikt nie zgodziły się na coś takiego. Wysłanie Jagodowej Łapy było jedyną opcją. Czas pokarze czy słuszną.

***

Jagodowa Łapa miał całe futro brudne od błota. Skrzywił się powstrzymując chęć umycia się w wodach strumienia. Ale czym była taka mała niedogodność w obliczu misji, którą powierzył mu Jeżynowa Gwiazda! Uczeń drżał z ekscytacji, przytłoczony odpowiedzialnością. Nie mógł zawieść Klanu Pioruna. Przeskoczył strumień i znalazł się na terytorium Klanu Cienia.

Ciemnie, wysokie iglaste drzewa wyglądały straszniej niż zazwyczaj. Głównie przez to, iż niebo przysłaniały deszczowe chmury, a wiatr wciąż wiał powodując u ucznia nieprzyjemny dreszcz. Przełknął ślinę i zrobił krok naprzód, wchodząc w mroczny las.

Zdał sobie sprawę, że nie ma pojęcia w którą stronę iść. Gdzie mógł być obóz? Wszystkie drzewa wyglądały tak samo. Zdecydował iść wzdłuż brzegu jeziora, by nie stracić orientacji. Oczywiście nie przy samym brzegu. Tam brakowało krzewów i kryjówek, w których można by się ukryć w razie potrzeby. Jagodowa Łapa szedł więc dalej lasem, co chwilę obracając głowę w lewo, by upewnić się czy widzi szarawą taflę jeziora.

Wtem usłyszał kroki. Spanikował i bez większego namysłu skoczył na gałąź najbliższego drzewa. Igły nieprzyjemnie kłuły go w futro, próbował opanować oddech.

- Znakomicie, Bagnista Łapo - powiedział szary kocur do brązowego ucznia, który niósł upolowaną przez siebie zdobycz. - Możemy teraz wrócić do obozu.

Koty zniknęły pomiędzy ciemnymi paniami drzew tak szybko, jak się pojawiły. Jagodowa Łapa z ulgą odetchnął. Dziękował Klanowi Gwiazdy za to, że nie spojrzeli w górę. Uspokajając bicie serca podążył śladem zapachowym dwójki kotów, który prowadził go coraz bardziej wgłąb lasu.

W końcu dotarł do celu. Obóz otoczony był ścianą ostrokrzewu, zza której dobiegały odgłosy rozmów wojowników, starszyzny, a także zabaw kociaków. Jagodowa Łapa skrył się wśród krzewów, zastanawiając się jaki sposób na dostanie się do obozu będzie najlepszy. Główne wejście nie wchodziło w grę. Wciąż ktoś przez nie przechodził. Przejście przez ciernie byłoby niewykonalne.

Naprawdę zmartwił się brakiem opcji, kiedy zauważył wysoką sosnę, pochyloną nad obozem. Z tamtą mógł wszystko obserwować. Ostrożnie, by nikt go nie usłyszał, podszedł do pnia drzewa i skoczył. Pień był na tyle przechylony, że chodzenie po nim nie sprawiało większych problemów. Uczeń szybko znalazł się nad głowami kotów Klanu Cienia, które nie zdawały sobie z niczego sprawy.

Do obozu wszedł nagle Jastrzębi Mróz z Klanu Rzeki. Co ciekawe, Klan Cienia, chociaż trochę zaskoczony, nie zaatakował. Kocur najspokojniej w świecie podszedł do Czarnej Gwiazdy. 

- Czego tu chcesz? - warknął przywódca.

- Widzę, że nie jesteś zadowolony z mojego przybycia - miauknął w odpowiedzi Jastrzębi Mróz. - Przyszedłem upewnić się, czy wypełniacie warunki umowy.

- Wypełniamy, w przeciwieństwie do was. Zawarliśmy z wami sojusz po to, by po wygranej bitwie móc polować na terytorium Klanu Wiatru.

- I możecie, więc w czym problem?

- Możemy? Zauważ, że żeby dojść na terytorium Klanu Wiatru, musimy wpierw przejść przez wasze. A wojownicy Klanu Rzeki nam na to nie pozwalają. Z tego całego sojuszu skorzystaliście jedynie wy.

- W umowie nie było mowy o przekraczaniu terenu Klanu Rzeki. - Jastrzębi Mróz uśmiechnął się szyderczo. - Znajdźcie inną drogę.

Czarna Gwiazda warknął wlepiając mordercze spojrzenie w kocura. Ale ten zdawał się tego nie zauważać.

- Jeżeli naprawdę chcesz pozbyć się Klanu Pioruna raz na zawsze - mówił dalej zastępca Klanu Rzeki. - musisz przystać na nasze warunki.

Po tym zdaniu jak gdyby nigdy nic odwrócił się i wyszedł z obozu. 

- Powinniśmy zerwać sojusz, to nam jedynie szkodzi - syknęła gniewnie Rdzawe Futro.

- Chciałbym, ale on ma rację. Nie damy rady sami pokonać Klanu Pioruna, potrzebujemy pomocy tych rybojadów - miauknął Czarna Gwiazda kończąc rozmowę.

Jagodowa Łapa ze zdenerwowaniem machnął ogonem. Oni chcą napaść na Klan Pioruna! - pomyślał - Czy oni sądzą, że mają jakiekolwiek szanse?! Na szczęście nie wiedzą, że ja wiem. Muszę szybko powiedzieć o tym Jeżynowej Gwieździe.

Z tą myślą zszedł z sosny i pobiegł co sił w łapach w stronę swojego terytorium. Pamiętał już którędy iść, ale, zapominając o przestrogach mentora nie zachował ostrożności. Po prostu chciał jak najszybciej dobiec, przez co stwarzał niepotrzebny hałas.

Gnał tak pomiędzy drzewami, w uszach szumiała mu krew. Nagle łapy się pod nim ugięły, poczuł na sobie ciężar. Próbował wstać, ale ktoś przygniótł go do ziemi.

- Co ty tu robisz? - warknął atakujący kocur.

Jagodowa Łapa nie tracił sił na odpowiedź. Gwałtownie poderwał się i zrzucił napastnika. Rozpoznał go, był to Ropusza Łapa. Rzucił się na ucznia Klanu Cienia, ten nie zdążył zrobić uniku. Trysnęła krew, kocur syknął.

Chciał kontratakować, ale Jagodowa Łapa był szybszy. Skoczył, przyszpilił wroga do ziemi i spojrzał mu głęboko w oczy. Chociaż był uczniem krócej, intensywne treningi z Jeżynową Gwiazdą się opłaciły. Jagodowa Łapa wymierzył cios, ale się zawahał. Nie chciał przecież zabić przeciwnika.

Ta chwila wystarczyła. Ropusza Łapa wyrwał się, role zostały odwrócone. Pojawił się jeden z wojowników Klanu Cienia. Jagodowa Łapa już nie miał szans. Zaprowadzili go do obozu, gdzie Czarna Gwiazda zdecydował zatrzymać ucznia jako więźnia.

Wojownicy: Cień Gwiazdy [AU]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz