𝑃𝑟𝑜𝑙𝑜𝑔

490 22 5
                                    

Poczułam ostry ból. Był niczym w porównaniu do tego, co działo się w moim wnętrzu.

Z mojego nadgarstka sączyła się krew. Glizdogon miał przyłożony sztylet do niego. Do jakiegoś wywaru skapała moja krew. Byłam przykuta do jakiejś kolumny, więc mogłam tylko patrzeć.

Z kociołka wyłoniła się najbardziej przerażająca istota, jaką widziałam. Bo osobą tego nazwać nie było można.

To był Lord Voldemort. Czerwone jak krew ślepia przeszywały mnie na wskroś. Wężowa twarz bez nosa była nienaturalnie blada. Niemal kredowobiała. Usta szczerzyły się w złowieszczym uśmiechu.

Moja twarz pozostała obojętna. Chociaż w rzeczywistości spełniał się mój największy koszmar..

– Harper Potter– przemówił– Dziewczynka–która–przeżyła.. Jesteś niezwykle podobna do matki. Ona też miała takie rude włosy.

– Cóż za spostrzeżenie– ganiłam się w myślach za swój sarkazm. Zawsze zbiera mi się na nieodpowiednie komentarze w nieodpowiedniej chwili.

O dziwo.. nic się złego nie stało, bo zaśmiał się.

– Wyszczekana też tak samo– kontynuował– Miałem na początku w planach Cię zabić, ale uległy one zmianie.. Zrozumiałem, że martwa na nic mi się nie zdasz.

– Co przez to rozumiesz?– syknęłam.

–  Widzisz..– zaczął– Dumbledore ukrywał bardzo wiele istotnych faktów przede mną. Między innymi to, że jesteś moim horkruksem. A jak wiesz, póki ty żyjesz to ja też.

Moje oczy rozszerzyły się w przerażeniu. Byłam jego więźniem.

Nagle machnął różdżką w moim kierunku. Oczy mimowolnie zaczęły mi się zamykać. Zapadła ciemność.

×××

Obudziłam się w pokoju w ciemnozielonych i srebrnych barwach. Do złudzenia przypominał Pokój Wspólny Slytherinu.

Leżałam na jakiejś kanapie. Podniosłam się, w skroni pulsował tępy ból. Rozejrzałam się po pomieszczeniu. Nikogo w nim nie było. Usłyszałam kawałek rozmowy Riddle'a z kimś innym.

– Nie mam teraz na to czasu Carrow– warknął Voldemort– Nigdy nie potrafisz zrobić nic porządnie. Crucio! Crucio!

Nie zrobiło to na mnie szczególnie wrażenia. Do pokoju wszedł Riddle. Spojrzał na mnie, a ja przeleciałam go stalowym spojrzeniem.

– Widzę, że się obudziłaś– powiedział szczerząc się kpiąco– Nareszcie.

– Spostrzegawczy jesteś– sarknęłam– A teraz mów co tu robię i czemu jeszcze żyję.

– Jak już mówiłem moje plany uległy zmianie– powiedział tak jak wcześniej– Widzisz jesteś moim horkruksem. Żywy horkruks, fascynujące. Więc jeśli ty umrzesz to po jakimś czasie, ja również. Niemądrym więc zachowaniem z mojej strony by było, gdybym Cię zabił, prawda Potter? Stary Drops tego nie przemyślał..

– Chuj– powiedziałam– I tak nie mam nic do stracenia.

Z pewnością nie takiej reakcji się spodziewał.

Pov. Tom

Zdziwiła mnie jej reakcja. Żadnych emocji? Żadnej złości, rozczarowania czy chociażby wkurzenia? Lub płaczu? Co miała na myśli, mówiąc że nie ma nic do stracenia? A może kłamała, żeby tylko mnie zdekoncentrować żeby ona mogła się stąd szybciej wydostać? Ale nic z tym nie zrobiła. Nadal siedziała spokojnie wpatrując się chłodno w jakiś bliżej nieokreślony punkt w przestrzeni.

– Co masz na myśli?– zapytałem– Masz dużo do stracenia. Przyjaciół, bliskich Ci osób, całe dotychczasowe życie.

– I tak Cię to nie obchodzi– powiedziała nadzwyczaj chłodno. Ten głos do niej kompletnie nie pasował– Nie mam prawdziwych przyjaciół. Przyjaźnią się ze mną, bo jestem sławna. Nie mam bliskich osób, bo każdy widzi we mnie tylko moich rodziców. Nie jestem nimi. Nie mogę nikomu ufać, bo nikogo nie obchodzę jako ja. Obchodzi ich jedynie pieprzona wybawczyni świata. Nie mam nic do stracenia. Co najwyżej życie, które i tak jest chujowe.

Czułem jej emocje, poprzez to, że była częścią mnie. Nigdy jednak nawet jako dziecko czy nastolatek nie czułem tak silnych i niezdefiniowanych emocji jak ona teraz. Co najwyżej złość. U niej to była obojętność pomieszana z nienawiścią i mieszaniną wielu innych uczuć, których nawet nie potrafiłem nazwać.

– Nie powinnaś tak mówić– starałem się być obojętny, ale coś mi podpowiadało, że ona potrzebuje pocieszenia– Spróbuj zasnąć.

Wyszedłem z pokoju, kiedy położyła się na kanapie. Po chwili zasnęła, więc przykryłem ją kocem.

Coś mi mówi, że ona nie jest tą, za jaką mają ją inni. Jest o wiele bardziej wyjątkowa i cenna niż im się wydaje.

Złamana psychika | Tom Marvolo Riddle Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz