❄️𝐶ℎ𝑎𝑝𝑡𝑒𝑟 𝑜𝑛𝑒❄️

376 20 5
                                    

Ruszyłam za nim wgłąb korytarza. To było dość podejrzane. Nic nie mówił, ja też nie. Szedł powolnym krokiem patrząc spokojnym wzrokiem przed siebie. Nie wiem dokąd mnie prowadził. To zaczęło mnie przerażać.

- David?- wydusiłam w końcu- Dokąd mnie prowadzisz?

Nie odpowiedział. Po jakimś czasie zatrzymał się. Znajdowaliśmy się w jego dormitorium. Zabarykadował drzwi i nałożył zaklęcia wyciszające.

David to był Krukon z 6 roku. Byliśmy bliskimi znajomymi. Był ode mnie 3 lata starszy.

- Co ty robisz?- zapytałam wystraszona już nie na żarty- Otwórz drzwi.

- Oczywiście- powiedział- Jak tylko się tobą zajmę.

On chciał mnie przelecieć. Błyskawicznym ruchem złapał mnie i pozbawił dolnej części garderoby. Siebie z resztą też. Niedelikatnie wszedł we mnie. Byłam tak zdezorientowana, że nawet nie płakałam.

Byłam wściekła. Odepchnęłam go z całej siły i uderzyłam z pięści w twarz. Zaklęciem otwierającym otworzyłam drzwi. Nałożyłam błyskawicznie spodnie i biegłam jak najdalej od wieży zachodniej Krukonów. Pobiegłam prosto do Pokoju Wspólnego Gryfonów. A stamtąd od razu do dormitorium. Na kanapie przed kominkiem siedział George i Lee. Nagle wpadłam na kogoś. Spojrzałam na twarz tej osoby. Fred. Rozpłakałam się jak mała dziewczynka i przytuliłam go. Odwzajemnił, gładząc mnie po włosach. Czułam się bezpieczna.

Obudziłam się z łzami w oczach i krzykiem zamarłym na ustach. Do pokoju wpadł mój prawdziwy koszmar.

Pov. Tom

Wiedziałem do kogo ten krzyk należy. Był na tyle przerażający i przeszywający, że coś mnie tknęło. Jednak całkiem obojętny wpadłem do pokoju.

Spojrzałem zdezorientowany na krzyczącą dziewczynę. Jednak kiedy zobaczyłam w jej oczach łzy nie wytrzymałem i podeszłam do niej.

- Coś się stało?- zapytałem- Czemu płaczesz?

Jej emocje były nasilone, była zła, rozczarowana, zagubiona i czuła się zagrożona.

- I tak Cię to nie interesuje- warknęła- Nikogo nie obchodzi.

- Wiem że mi nie ufasz– stwierdziłem– Ale czuję Twoje emocje. I czuję, że jesteś zła, rozczarowana, rozdarta i czujesz się zagrożona.

Pov. Harper

Nie wiem dlaczego, ale czułam, że nie kłamie. On rzeczywiście zawsze dotrzymywał danego słowa. Jaki by nie był.

- Przyśniło mi się pewne.. wspomnienie z tamtego roku- wyjaśniłam nie wierząc w to, co robię- Wspomnienie w którym mój bliski przyjaciel chciał.. chciał.. mnie zgwałcić.

- Zgwałcić?- jego głos drżał. To było do niego niepodobne. Pewnie dobrze grał- Dlaczego? Dlaczego to zrobił?

- Nie wiem- wzruszyłam ramionami już całkiem obojętna- Próbował mnie przepraszać, ale byłam zbyt dumna by wybaczyć mu błąd, który popełnił. Stałam się więc sarkastyczna i wredna dla prawie wszystkich. Jak po tym wbiegłam zapłakana do Pokoju Wspólnego Gryfonów to tylko bliźniacy Weasley i ich kolega zainteresowali się tym, że coś jest nie tak. I Syriusz kiedy się dowiedział. Tak nikt nawet nie zauważył, że już nie jestem tą samą osobą. Nikt mnie tam prawie nie znał. Nie wiedzieli czego chce i jaka jestem. Wszystkich pozostałych obchodziła tylko pieprzona wybawczyni świata. I chuj z nimi.

- Takie coś nie zasługuje na wybaczenie- powiedział pewnie- Tym bardziej, że miałaś tylko 13 lat.

- Był moim przyjacielem- powiedziałam- I nie napalonym Gryfonem czy podstępnym Ślizgonem. Chociaż i Gryfoni i Ślizgoni są bardzo lojalni i braterscy i w życiu żaden z nich by tego nie zrobił. Był Krukonem. A Krukoni są zazwyczaj spokojni i rozważni. Nie podejrzewałabym go o gwałt.

– Skąd pewność, że żaden Gryfon lub Ślizgon by czegoś takiego nie zrobił?– uniósł brew.

– Bo Gryfoni są bardzo lojalni i w życiu by nie pozwoliliby i nie skrzywdziliby osoby ze swego domu– odparłam pewnie– A Ślizgoni mnie omijają jak tylko się da. Ta historia ma bardzo nieszczęśliwe zakończenie. Pobiłam go. Ślizgoni po tym jak dowiedzieli się, co dokładnie mu zrobiłam zaczęli mnie omijać. Tak samo Ravenclaw i większość Puchonów.  Wszyscy się odwrócili, a przynajmniej większość. Bo ja. Ta inteligentna, opanowana, lubiana Harper Potter miałabym kogoś pobić? Przecież w ich mniemaniu jestem nieskazitelna. Otoczona zewsząd miłością.

Przerwałam na chwilę i spojrzałam mu głęboko w oczy, a po chwili z jadem, trucizną i nienawiścią wysyczałam:

– BŁĄD!– wrzasnęłam– Miłości nie ma. Miłość jest chujowa. Kochamy tych, którzy nas nie kochają. Udamy tym, którzy na to nie zasługują. Dajemy ponieść się emocjom przez osobę, która nie jest ich warta. Nigdy nie zaznałam miłości po śmierci rodziców, bo każdy kocha inną osobę. Kochają wybawczynię świata, która nie potrafi nawet zabić. Chociaż ja już uległam samodestrukcji albo to oni mnie zabili. Interpretacja jest dowolna. Uzasadnienie też mile widziane.

– A myślisz, że oni chcą, żebyś tak to odczuwała?– zapytał.

– Większość z nich?– powiedziałam– Tak.  Każdy we mnie widzi moich rodziców. Jakby nie rozumieli, że porównywanie mnie do nich, opowiadanie i narzucanie mi tego co mam robić mnie boli? Chcą pomóc. Problem w tym, że osiągają skutek odwrotny do zamierzonego.

Czułam na sobie jego ciemny wzrok. Wiedziałam, że wie, co czuję.

– Ty odczuwasz moje emocje– powiedziałam– Ale dlatego, że jestem twoim horkruksem. Te emocje, które ty czujesz są moje. Tylko, że one są o wiele bardziej nasilone. I ty nigdy tego nie zrozumiesz, skoro nawet nie jesteś zdolny do uczuć.

Złamana psychika | Tom Marvolo Riddle Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz