Edynburg, 1967
Nazywam się Donna Ford. Mam osiem lat. Jestem bardzo, bardzo, bardzo niegrzeczną dziewczynką. Jestem niegrzeczna, brzydka i zasługuję na wszystkie złe rzeczy, które mnie spotykają. Jestem wredną małą wiedźmą. Nie pamiętam swoich podłych uczynków; nie wiem, dlaczego jestem wcielonym złem; czuję jednak, że to musi być prawda, bo moja macocha cały czas mi to powtarza. Za każdym razem gdy bije mnie po twarzy. Za każdym razem gdy uderza mnie pięścią w brzuch. Za każdym razem gdy kopie mnie leżącą na podłodze. Stoję tu dzisiaj, bo znów byłam niegrzeczna. Może powiedziałam brzydkie słowo. Raz powiedziałam "cholerny" i dostałam lanie. Może krzywo się na nią popatrzyłam. Czasami wydaje się jej, że wyglądam jak moja prawdziwa mamusia, i wtedy muszę dostać karę. Nie umiem powiedzieć, co zrobiłam tym razem, ale musiałam coś zrobić. Musiałam zrobić coś, by na to zasłużyć. I dlatego tu stoję. W naszej łazience. W podkoszulku i majtkach. Tak mi zimno. Stoję tu od samego rana, nie mam zegarka, ale wiem, że musiało minąć dużo czasu, bo robi się ciemno. Wiem, że inni- moja macocha, przyrodni bracia- zjedli śniadanie i lunch, i jeszcze coś potem, a teraz szykują się do kolacji. Nie wyjdę stąd, by do nich dołączyć- lunchu tez nie dostałam. Niewiele dają mi jeść, bo jestem bardzo niegrzeczna. Może gdy już pójdą spać, uda mi się przekraść do spiżarki i zjeść trochę płatków. Ale to byłoby złe- gdyby mnie złapano, znów dostałabym karę. Chłód w gryzą się we mnie. Nienawidzę tego pomieszczenia, nienawidzę łazienki. Spędzam tu tyle czasu, dzień za dniem. Gdy zrobię coś złego, coś, co się jej nie spodoba, wtedy krzyczy i posyła mnie tutaj. Muszę się rozebrać, jeśli mam szczęście, mogę zostawić sobie podkoszulek i majtki. Nie wolno mi się ruszać. Czasami w wannie, czasami na podłodze. Czasami twarzą do okna, czasami do ściany. Mówi, że dowie się, jeśli drgnę, jeśli przesunę się choćby o cal. I na pewno by się dowiedziała- ona wie wszystko. Zaczyna się to dziwne mrowienie w nogach. Moje palce są bardzo, bardzo zimne, tak zimne, że ich nie czuję. Zimno, co zawsze mnie dziwi, wcale nie wędruje od razu w górę nóg. Tego można by się było spodziewać, prawda? Można by pomyśleć, że zimno zacznie wędrować w górę, ale ono robi sobie przerwę. Mrozie mi palce u stóp, zamiera, a potem zaczyna mrozie palce u rąk. Dopiero gdy one zamieniają się w lód, poddaje się reszta ciała. Nos. Policzki. Nogi. Ręce. To miejsce na brzuchu, gdzie za krótki podkoszulek nie zachodzi na za małe majtki. Dostaję gęsiej skórki, ale nawet ona ustępuje przed zimnem. Próbowałam wielu rzeczy, by nie czuć sie tak źle, gdy ona mnie tu posyła. Chciałabym, żeby coś kiedyś zadziałało. Czasami staram się o niczym nie myśleć, mieć całkowitą pustkę w głowie. Bywa tak, że układam różne listy, wyobrażam sobie świat z książki, którą właśnie czytam, albo śledzę wzrokiem wzory pęknięć na ścianie. Jednego dnia starałam się wsłuchiwać we wszystko, co się działo w domu. Słyszałam, jak rozmawiają, śmieją się i robią różne zwykłe rzeczy- przygotowują posiłki, gotują wodę, wyłączają i wyłączają radio. To nie był dobry dzień. Ciągnął się przez całą wieczność. Wszystko, co słyszałam, bylo tego dnia głośniejsze i trwało dłużej, niż wtedy gdy nie musiałam stać w lodowatej łazience. Zazwyczaj więc czekam, aż upłyną sekundy, minuty i godziny, z nadzieją że bede mogła w końcu wrócić do swojego pokoju i jeszcze bardziej jej nie rozzłościć.
Dziś mam problem. Zanim mnie tu odesłano, wypiłam szklankę wody. Naprawdę muszę do toalety. Ale nie mogę użyć tej, która stoi przede mną. Aby to zrobić, musiałabym się ruszyć. A tego mi nie wolno. Gdybym chciała poprosić o pozwolenie, musiałabym się odezwać. Tego też mi mię wolno. Nie mogę skorzystać nawet wtedy, gdy wchodzą inni. To się często zdarza- mój przyrodni brat przychodzi i siusia na moich oczach, a ja muszę stać w milczeniu, nie mogąc się ruszyć i słuchając jego siusiania, gdy mnie tak bardzo się chce. Przezywa mnie i próbuje mnie sprowokować, bo wie, że jeśli mu odpyskuję albo go uszczypnę, to ja będę mieć kłopoty. Stoję więc jak pomnik i przyjmuję wszystko, czym we mnie rzuca. Nie mogę przestać myśleć o siusianiu. Stoję tak od wielu godzin, przede mną jeszcze więcej kolejnych, a nie mogę zrobić najbardziej naturalnej rzeczy na świecie, tego, co robią wszyscy w tym pomieszczeniu. To się już jestem zdarzało i teraz muszę się zastanowić, co będzie dla mnie najlepsze. Jeśli poproszę o pozwolenie, dostanę lanie. Jeśli nie poproszę zsiusiam się w majtki- i wtedy też na pewno dostanę. Jeśli to zrobię, wtedy przynajmniej poczuję na nogach tę ciepłą strużkę. To nie potrwa długo, bardzo szybko to robi mi się zimno i zacznę cuchnąć. Jutro szkoła, a ona nie pozwoli mi się umyć. Wiem, że będę musiała się zmoczyć- tak naprawdę nie mam wyboru- i będę musiała zrobić to kilka razy, jeśli zostanę tu tak długo, jak zazwyczaj. Nienawidzę tego zapachu, gdy muszę iść do łóżka i leżeć w nim w mokrych majtkach, a na następnego ranka wstać i iść do szkoły, gdzie inne dzieci mnie przezywają i nikt nie chce się i nikt nie chcę ze mną siedzieć, bo cuchnę. Boli mnie brzuch. Boli, bo muszę siusiu i dlatego że prawie codziennienie biją, i dlatego że ciągle jestem głodna. Boli mnie głowa. Dostaję bólu głowy, gdy z ciemnej łazienki, w której spędzam większość czasu, zaciągają mnie do jasnego pomieszczenia. Boli mnie od myślenia o tym, co muszę robić, jak unikać macochy i jej gniewu, jak się zachowywać dzień po dniu, czy płakać i ryzykować, że ona naprawdę się rozzłości, czy może zamknąć się w sobie i ryzykować jeszcze bardziej. Boli mnie całe ciało, bo codziennie jest bite i kopane. Jestem mała i chuda, ale macocha i tak traktuje mnie jak worek treningowy. Zawsze mam siniaki. To, że inne dzieciaki też je mają, wcale nie pomaga; czuję się przez to jeszcze gorzej, bo wiem, że one nabijają je sobie w czasie zabaw, wspinania się na drzewa i wspólnych wygłupów. Mnie nie wolno bawić sie na dworze i przyjaźnić z innymi dziećmi. Moje siniaki mają zupełnie inną przyczynę. Bolą mnie plecy i wszystko inne. Nie ma ma moim ciele chyba ani jednego miejsca, w które bym nie dostała.
Ale najbardziej boli mnie serce.
Nie chcę, żeby to trwało.
Nie chcę być niegrzeczna.
Nie chcę żyć bez mojej prawdziwej mamusi.
Chcę, by to piekło wreszcie się skończyło.
CZYTASZ
Pasierbica
Non-FictionJako dziecko Donna Ford nazywana była "małą wiedźmą", "bękartem" i "złem wcielonym". Jej macocha stosowała niewyobrażalne okrutne kary i robiła wszystko, by złamać dziewczynkę psychicznie. Dziś Donna Ford jest matką trójki dzieci, uznaną malarką i...