Kontrakt drugi

1.1K 77 22
                                    

Kiedy usiedliśmy wraz z brązowowłosym przy jednym ze stolików w kawiarence zdałem sobie sprawę, że on do tej pory nie zna mojego imienia. 
- Uch... jestem Tartaglia ale w pracy mówią na mnie Childe.
- Moje imię brzmi Zhongli ale możesz mówić mi Xianshen.
- Mistrzu? Panie? Jak mam rozumieć twoją prośbę? 
- Zaiste zapewniam cię, że nie ma w niej żadnych podtekstów, zwyczajnie jestem od ciebie starszy i silniejszy.
- Tak twierdzisz? A może chcesz się przekonać! Nie masz pojęcia z kim rozmawiasz.
- To mnie oświeć. - odpowiedzi mężczyzny były aż zbyt pewne siebie, jak skopię mu to wielkie dupsko to on zacznie nazywać Xianshen mnie! Mimo, że nie znam jego umiejętności jestem pewien, że dałbym radę bez problemu go pokonać. A jak nie to miałbym kolejną bliznę do kolekcji, i tak już nie umiem ich zliczyć.
- Jednak teraz powróćmy do mej propozycji. 
- Zamieniam się w słuch.

- Jesteś z Fatui, więc pewnie przyszedłeś po gnosis Rex Lapisa. - pokiwałem niemo głową potwierdzając przypuszczenia Zhongliego. - Mogę pomóc ci w zdobyciu tego przedmiotu a jedynym moim warunkiem jest by Fatui nie zniszczyło Liyue.
- Jaką mam gwarancję, że nie wykorzystasz mnie by zdobić gnosis dla siebie?
- Żadną. - Dobitna odpowiedź brązowowłosego zdecydowanie nie była tym czego się spodziewałem, słuchałem jednak dalej z uwagą. - Jednak nie masz zapewne pojęcia nawet jak wygląda przedmiot który pragniesz zdobyć. - Czy on mi czyta w myślach? - Dla tego też, nie masz wyjścia i musisz zgodzić się na moją propozycję. Nie miało by sensu bowiem chociażby poruszanie się po okolicy bez przewodnika znającego doskonale te tereny. A myślę, że oszczędziłoby ci to wiele czasu i ślęczenia nad mapami oraz księgami.

- Co ty jakiś historyk jesteś? 
- Istotnie posiadam dość dużą wiedzę historyczną lecz piastuje obecnie posadę sekretarza w Wangsheng Funeral Parlor.
- Sekretareczka pana dyrektora? - zachichotałem wyobrażając sobie dość niepoprawne obrazy.
- Pani dyrektor. Szefową jest panienka Hu Tao. - Nawet nie zareagował jak nazwałem go sekretareczką. On na serio jest z kamienia.
- A więc wracając do kontraktu, ja będę miał gnosis geo archona i darmowego przewodnika po Liyue a ty spokój w swoim miasteczku i właściwie nic więcej? Nie opłaca ci się to zbytnio.
- Nie potrzebuję gnosis. 
- Każdy tak mówi na początku... ale mi ten układ pasuje. Mogę jedynie dorzucić pojedynek? Chciałbym powalić cię na ziemię i zdjąć ci z twarzy ten wyraz bez emocji. Wkurza mnie.

- Cenię sobie dyplomację jednak nie pogardzę małą walką jeśli okażesz się godnym przeciwnikiem. 
- Twierdzisz, że się nie nadaję?! A więc proszę! Walcz ze mną tu i teraz. Jeśli przegram zrobię wszystko co zechcesz do końca dnia dzisiejszego. Jeśli jednak wygram, padniesz przede mną na kolana i powiesz, że przegrałeś bo jestem dla ciebie za potężny a teraz pokutujesz wszystkie obelgi na temat mojej siły!
- Mogę z tobą walczyć nawet teraz miej jednak na uwadze to, że jesteśmy w centrum miasta pełnego cywili. Proponuję więc oddalić się w mniej zatłoczone miejsce. - Jak powiedział tak zrobił. Już po chwili znaleźliśmy się na polanie oddalonej o kilka kilometrów od miasta i otoczonej sporymi górami. W tym miejscu zdecydowanie będzie można pójść na całość. 

ChildLi One-shot [Genshin Impact]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz