Mazikeen's pov
Odsunełam głowę wraz z kolejnym uderzeniem. Policzek piekł mnie niemiłosiernie, ale on nie chciał odpuścić. Bił mnie dalej aż nie upadłam na podłogę z hukiem.
-Następnym razem będę mniej delikatny. - Usłyszałam zamykając oczy. Później jedynie odgłos oddalających się kroków.
Nie wiem ile czasu minęło, gdy wstałam aby zobaczyć co tym razem mój kochany brat mi uszkodził. Podeszłam do lustra i już jak w amoku zaczęłam opatrywać świeże rany.
Patrząc w odbicie widać jedynie 17-letnią blondynkę, która ma czerwony policzek od licznych uderzeń zadanych przez brata. Takie życie. Mimo to, zawsze chciałam być kimś więcej. Kimś, kto będzie umiał przeciwstawić się i obronić. Narazie zabrakło mi odwagi.
Gdy upewniłam się, spoglądając za okno, że Taylor opuścił dom, wyszłam z pokoju. Udałam się do łazienki, aby zakryć wszelkie ślady. Nikt z zewnątrz, nie licząc najbliższej przyjaciółki Luisy, nie wie jak wygląda mieszkanie z Taylorem. Mi nie zależy na tym, żeby ktoś wiedział. Luisa też nie dowiedziała się, bo jej powiedziałam. Kiedyś przyszła do mnie, gdy Taylor był w domu. On nie odważy się uderzyć nikogo innego, więc zostawił ją w spokoju, wyżywając się na mnie mocniej niż zazwyczaj. Brunetka dotrzymuje obietnicy i nikomu o tym nie mówi, nawet swojemu chłopakowi Louisowi, za co jestem jej wdzięczna.
Nie chciałabym widzieć litości w oczach innych, ani chęci pomocy, której mi nie dadzą. Po co sobie robić nadzieję?Mieszkam z bratem. Moja matka olała nas zaraz po moim narodzeniu. Jedyne co to dostaje od niej po 200 dolców na urodziny. Poza tym, zero kontaktu.
Jeśli o ojca chodzi, żył z nami do 12 urodzin Taylora. Ja miałam wtedy 9 lat.
Wychował syna na sadystę, którym sam jest. Mnie pozostała rola worka treningowego, którym jestem do dzisiaj.Zawsze, kiedy myślę, że jest możliwe inne życie. Bez strachu, bólu i tego wszystkiego we własnym domu. Marze o tym. Nie powinnam o tym marzyć. To się nigdy nie wydarzy. Na pewno nie do 18.
Muszę wziąć się w garść.
Skończyłam zakrywać wszelkie siniaki, więc wyjęłam telefon z szuflady w szafce i napisałam do przyjaciółki.
alkoholiczka: Luisaaaa, pobudka ZAWSZE JEST CZAS NA CHLANIE
Lu: ...
alkoholiczka: Taylor wyszedł.
Lu: Będę wieczorem.
Jak przeczytałam odpowiedź Luisy od razu zaczęłam szykować dom.
Jest dość duży, ale bez piętra.
Ma kuchnie, dwie łazienki, jedną małą moim pokoju, całkiem spory salon i 3 pokoje. W tym, jeden mój, jeden Taylora i jeden gościnny. Chociaż gości często nie mamy.Sprawdziłam barek dając jeszcze znać Luisie, żeby zaopatrzyła nas w napoje z procentami, ponieważ alkohol w moim domu ogranicza się do kilku puszek piwa w lodówce, których oczywiście ja nie mogę tknąć.
Gdy skończyłam, pozostało mi czekać.
Luisa ma wielu dziwnych znajomych, znanych z różnych niezbyt legalnych sytuacji. Wiem, o tym. Wiem też, że wielu z nich zaprosiła. Tego się troche boję. Nie wiem do końca kogo moja przyjaciółka mogła powiadomić o tej imprezie.****
Nie mam pojęcia jak to się stało, Siedziałam na kanapie w salonie sama.
Jakieś piętnaście minut.

CZYTASZ
Give Me Light
RomanceI część trylogii "Hope" ~ Dajesz mi nadzieję, na to, że może być lepiej, a oboje wiemy jaka jest prawda. ~