3. Nie jestem miły.

41 1 17
                                    

Mazikeen's pov

- Zimno jest.

Zaśmiałam się na jego stwierdzenie, chociaż miał rację. Niby przestało padać kilka godzin temu, ale było strasznie zimno, przez późne popołudnie.

-Dobrze Ci idzie, do zostania pogodynką coraz bliżej.

Teraz brunet się zaśmiał. Mam wrażenie, że jest strasznie bipolarny. Przed chwilą brzmiał jak przemądrzały dupek, któremu udało się stwierdzić jaka jest pogoda. Teraz śmiał się, jakbym powiedziała jakiś faktycznie śmieszny żart. Mimo, że tylko skomentowałam wcześniejszą wypowiedź.

- Czemu siedzisz tu sama? - Znowu spoważniał. Nie ogarniam go.

- Chciałam zapalić. - Spojrzałam na paczkę fajek, która leżała na chodniku.

Brunet również skierował na nią wzrok. Zauważyłam jak zmarszczył brwi, mimo ciemności panującej z wnętrza jego auta widziałam go dobrze, dzięki latarni stojącej zaraz obok mnie.

- Czy to fajki, które kupiłem Luisie? - Zapytał wprost. Znowu wbijał wzrok we mnie. Kiwnęłam głową. 

Wspominałam, że nieświadomie mi też kupował papierosy.

- Czemu tak długo byłeś w sklepie? - Wymsknęło mi się, chociaż wcale nie chciałam pytać. Cholera.

- Nie byłem, zdążyłem wrócić, ale Luisie nie spodobały się nowe papierosy, które kupiłem więc kazała mi kupić jeszcze jedne - Przewrócił oczami na to. Jakby dopiero teraz zdał sobie sprawę jak żałośnie to brzmi. Nie dziwię mu się, że słucha Luisy. Ma taki dar przekonywania, że to niepojęte.

Dlatego nie dziwi mnie fakt, że nawet Black się jej poddał. 

Cały czas wbijał we mnie to spojrzenie. Przez niego miałam ochotę zapaść się pod ziemię. W końcu westchnął.

-Wsiadaj.

Zmarszczyłam brwi. Chwila co?

-No wsiadaj, z jakiegoś powodu nie chcesz być w domu. Nie obchodzi mnie z jakiego, ale jest zimno więc pojedziemy do mnie. - Powiedział bez żadnych większych emocji.

Typ cię totalnie przejrzał.

I oferuję pomoc.

- Miło z twojej stro... - Nie dane mi było dokończyć, gdyż brązowooki przerwał moją wypowiedź.

-Nie jestem miły. Luisa by mnie zabiła, gdybym cię tu zostawił. - Znowu brzmiał, jak niczym nie przejmujący się dupek. Mimo to jego głos brzmiał tak... Ugh.

- Dobra dobra, nie to nie. - Obroniłam się.

- Wsiadaj już. - Widać, że zaczął się już irytować. Oparł głowę o zagłówek i czekał, aż łaskawie ruszę dupe.

Wstałam z krawężnika, zabierając rzeczy i wsiadłam do samochodu.

Znowu poczułam ten zapach. Jego woda kolońska. Miała taki charakterystyczny zapach, szybko go nie zapomnę.

Zamknęłam drzwi i zapięłam pasy, czując na sobie jego wzrok. Gdy tylko skończyłam brunet ruszył. Jechaliśmy w ciszy, zagłuszanej jedynie cichą muzyką dochodzącą z głośników auta.
Oparłam głowę o zagłówek przymykając oczy. Byłam bardzo zmęczona tym dniem, ale wcześniej nawet nie zdawałam sobie sprawy, jak bardzo to wszystko mnie dzisiaj wykończyło.

Poczułam, że się zatrzymaliśmy. Tak bardzo nie chciałam się ruszać. Wiedziałam, że muszę kiedyś wysiąść. Więc kiedy usłyszałam, że chłopak obok  otwiera drzwi, otworzyłam oczy.

Give Me LightOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz