Późny 2010
harry robił śniadanie pewnego ranka, a louis podszedł od tyłu i przytulił go.
"dobry." uśmiechnął się w plecy chłopca, mrucząc przez teraz zbyt znajomy zapach, który zawsze był na harrym.
harry uśmiechnął się i odwrócił, przytulając louisa. "dobry." odpowiedział i pocałował jego czoło, a później wrócił do robienia śniadania.
louis uśmiechnął się i oblał rumieńcem, ponieważ motyle w jego brzuchu dawały o sobie znać jak nigdy do tej pory.
CZYTASZ
avalanche // larry [PL] ✓
Fanfictionnawet jeżeli przeżyjemy, runiemy w dół jak lawina. oryginał: saystylinson tłumaczenie: lukeyismyhero