Pewnego jesiennego popołudnia ze sterty liści wydobywały się nieznane dotąd mieszkańcom lasu odgłosy. Były to ciche dzwięki. Bojaźliwy jeżyk Austin zapytał z strachem w głosie ,,c-c-co t-to z-za dź-w-więki,, ,na co stara mądra sowa Krysia bez chwili zastanowienia stwierdziła ,,to są dźwięki lisa, takie odgłosy wydają lisy,,. Austin odparł ,,l-l-lis? -p-p-powiadasz l-lis?,,
,,Lisy nie są groźne, a przynajmniej nie dla sów,, zaśmiała się Krysia. Nagle z liści wyczołgał się mały osierocony lisek ,,we we we,, wypłakał lis. Jeż aż podskoczył z strachu na co sowa odrzekła ,,naprawdę nie ma się czego bać zważając na to że to mały lisek,, . Sowa podleciała do zwierzęcia i zapytała głaszcząc ,,co tu robisz malutka,, na co lis tylko popatrzał się na nią słodko. Ptak postanowił zabrać lisa do swojej chatki na drzewie zważając na to ,że ssak był niemowlęciem nie miała z tym większego problemu, więc szybko znaleźli się w domku. Lis bardzo głośno płakał na co Krysia stwierdziła że trzeba go nakarmić więc położyła go w swoim łóżku i udała się do kuchni, po kilku minutach wróciła z butelką mleka która powoli nakarmiła lisiczke. Zwierzę było pełne, przestało płakać i w mig zasnęło chwile później zasnęła sowa.
