Per. Ameryka
-A to na cholere się mnie pytasz czy znam Poland skoro tak szczegółowo mi potem przedstawiasz jego opis a i tak siedzisz mi we łbie i możesz sam to sprawdzić.
Co robię?
Gadam z jakimś emo typem całym na czarno od fuck dawna!
- poza tym po co chcesz mi pomóc go zdobyć skoro on i tak jest mój?
𝗽𝗼𝗻𝗶𝗲𝘄𝗮𝘇̇ 𝘄 𝗸𝗮𝘇̇𝗱𝗲𝗷 𝗰𝗵𝘄𝗶𝗹𝗶 𝗽𝗿𝘇𝗲𝗰𝗶𝗲𝘇̇ 𝗺𝗼𝗴𝗹𝗯𝘆 𝗰𝗶𝗲̨ 𝗸𝗼𝗰𝗵𝗮𝗰 𝗯𝗮𝗿𝗱𝘇𝗶𝗲𝗷
𝗺𝘆𝘀𝗹
...
Ja? Nie zabijaj mnie, poza tym kim ty kurwa jesteś?
Nie dość że mnie wkurwiasz od kilku dni, na chuj tu jesteś ty motherfucking monster!
Polska jest mój, już teraz jestem pewien. Szukam go ciągle a ty mi przeszkadzasz! Nie mogę się na niczym skupić!
Jeszcze Germany coś odpierdala, ludzie trzymajcie.
Usłyszałem pukanie do drzwi pokoju w którym nocowałem z Can odkąd tu przyjechaliśmy.
- come in! - zawołałem. Oczywiście wszedł Germany. Któżby inny.
- Ame? Wszystko okej? - wszedł i lekko przymknął za sobą drzwi - Nie zeszłeś do jadalni na śniadanie... I obiad.... I teraz kolacje... Od trzech dni.... Zaczynam się martwić...
- ahhh - oparłem głowę o rękę na biurku. Siedzę przed tymi papierami z Washington już... Jak widać od kilku dni.Przez tą shitty apparition nic nie mogę zrobić bo się nie mogę skupić.
- nic się nie stało poprostu... nie jestem głodny i nie mam apetytu.
- od trzech dni? Zejdź na chwilę, zjesz coś.
- no, thank you Germany but no
- Bitte Amerika - podszedł za mnie i zaczął masować mi barki.Ahhh gdyby to był Poland.
Oparłem się z powrotem o krzesło. Myślałem tylko o Poland.
Tylko Poland...
𝗧𝘆𝗹𝗸𝗼 𝗣𝗼𝗹𝗮𝗻𝗱....
Per. Polska (nareszcie XDD)
Kurwa ja pierdole jak ja chce spowrotem do domu. Mogę mieć areszt domowy ale chcę być w domu, blisko Ameryki.
A NIE KURWA W JAKIEJŚ ZIMNEJ DUPIE, NA DRUGIM KOŃCU ŚWIATA.
TU PSY DUPAMI SZCZĘKAJĄ I ASFALT NA NOC ZWIJAJĄ.
BOŻE DOPOMÓŻ.
Przedwczoraj przyszedł po mnie OKP. Zabrał mnie kurwa na jakąś wycieczkę po jego włościach. Jak on to opowiadał co jest tu a co tam "proszę wycieczki, proszę spojrzeć na lewo/prawo zobaczą tam państwo coś rzeczywiście ciekawego" no wątpię.
Teraz się nie pierdole w polizywanie się mu, za tydzień mnie tu nie będzie.
Mam plan, po każdej kolacji pije wino. Duuuuuużo wina. Wleje w niego jeszcze więcej, zaśnie i wtedy ucieknę. Mam dosyć bycia tu.
~Time. Skip.~ ¦- wielka ucieczka Polski -¦
Jak narazie wszystko idzie według mojego planu. OKP śpi w swoim pokoju także jest git.
Wcześniej się spakowałem i teraz mogę zniknąć, alleluja.
Wyszedłem przez okno po linie na to zimno, oczywiście wcześniej dobrze się ubrałem. Właśnie teraz ma przylecieć samolot który poleci po transport żywności.
Gdziekolwiek poleci samolot, chce tam być.
Samolot wylądował i zaczął jechać po pasie na miejsce załadunku. Straże i magazynierzy już czekali.Stanąłem za jakąś skrzynią i zacząłem czekać. I czekać. I czekać. Zapakowali trzy pierwsze skrzynie. Czas im namieszać~
Znalazłem jakiegoś dużego kamienia i rzuciłem z drugiej strony za samolot. Wszyscy tam spojrzeli. Miałem też petardy. Wyrzucałem je co jakiś czas koło strażników, napawając się widokiem ich przestraszonych twarzy i tego jak czasem wystrzeliwała im broń w tylko jej znane kierunki.
Wszedłem do samolotu i idąc przy lewej ścianie ruszyłem przed siebie. Znalazłem jakieś nieposkładane liny i w nich sie "zakopałem".
Magazynierzy zapakowali ostatnie skrzynie i samolot ruszył. Turbulencje i te sprawy, nagle słyszę rozmowę jakiś strażników.
1: ty wiesz gdzie lecimy?
2: Czekaj - dźwięk kartek - Finlandia, potem na Litwę do Wilna i..... Berlin.
1: fajnie, nigdy nie byłem w Berlinie!
2: będziemy tam tydzień także pozwiedzasz.
1: a kiedy wracamy na Antarktyde?
2: za miesiąc.Odeszli gdzieś gadając o zabytkach Berlina.
Berlin. Nigdy wcześniej się aż tak nie cieszyłem że tam będę jak w tej chwili. Z Berlina już prosto do Węgra czy Warszawy.
Węgry - czemu myślę że coś jest nie tak?
Węgry
WĘGRY!
KURWA WĘGRY!
WIEDZIAŁEM ŻE O CZYMŚ ZAPOMNIAŁEM!
CZYTASZ
/-|Anioł wolności~ część 2|-\ powrót OKP
Fanfiction"A co jeżeli już nigdy nie wrócę do domu? I Węgry też? Ogarnął mnie niepokój. Zatrzymaliśmy się przy jakimś starym lotnisku, mi założyli czarny worek na głowę i wrzucili chyba do luku bagażowego. Samolot ruszył i po chwili też wzleciał pomiędzy ch...