Czerwiec 1996
- Nie widziałem cię na wczorajszym spotkaniu - powiedział Dumbledore, kiedy Severus położył plik ocenionych SUM-ów na jego biurku. Severus sięgnął do kieszeni i wyjął z niej złożoną kartkę. Ostatnim, czego potrzebował, było zebranie grona pedagogicznego ku pamięci Blacka.
- Byłem zajęty. Proszę, oto lista uczniów, którzy oddali puste pergaminy, albo w ogóle nie stawili się na egzaminy. Panna Johnson z premedytacją ignorowała moje ostrzeżenia na temat jej postawy od samego początku roku. Dotąd nie otrzymałem usprawiedliwienia jej ciągnących się nieobecności. Dziś rano wysłałem sowę do jej rodziców.
Dumbledore otworzył szufladę i wyjął z niej zaklejoną kopertę, na której widniało nazwisko Severusa. W końcu, pomyślał Snape. Dyrektor dopisał na kopercie datę i złożył swój podpis.
- Syriusz był życzliwym człowiekiem i lojalnym przyjacielem, Severusie. Nie pozwól, by przeszła nienawiść zatruła ci serce w świetle jego śmierci.
Severus wyciągnął dłoń, czekając na kopertę. Zdawał sobie sprawę, że musiał wyglądać na zniecierpliwionego, ale tych akurat wakacji wyczekiwał z pragnieniem graniczącym z obsesją - wszyscy ci beznadziejni uczniowie, podejrzani koledzy z pracy, no i oczywiście Potter, który jak zwykle wtykał nos w nie swoją przeszłość. Obcowanie z taką ferajną trudno zaliczyć do przyjemności. Z drugiej strony, ten rok przyniósł ze sobą również kilka pozytywnych niespodzianek. Black wreszcie dostał to, na co zasłużył, minister w końcu choć trochę się opamiętał, a Dumbledore wierzył, że jest na dobrej drodze, by znaleźć potencjalnie przełomową broń w walce z Czarnym Panem.
Choć Severus nieraz oferował mu swoją pomoc, Dumbledore nalegał, że akurat to musi zrobić sam. Snape już go przejrzał. Wiedział, że Dumbledore ufał mu na tyle, by pozwolić Severusowi szpiegować Voldemorta i narażać przy tym życie, ale powierzanie mu prawdziwych kluczowych informacji to już zupełnie inna kwestia.
Dumbledore podał mu kopertę.
- Proszę bardzo, Severusie. W mugolskiej walucie, jak sobie życzyłeś.
Severus skinął głową i podziękował dyrektorowi, który uśmiechnął się i podniósł dłoń.
- Zaczekaj, Severusie. Jest jeszcze coś, co chciałbym z tobą przedyskutować, jeśli ci się nie spieszy.
Po tych słowach Severus już wiedział, co się święci. Kiedy Dumbledore zaczyna rozmowę w ten sposób, najpewniej powie coś, co sprawi, że Severus wpadnie w szał i będzie zmuszony zgodzić się na coś, na co nie miał najmniejszej ochoty. Mimo wszystko Snape posłusznie usiadł i zacisnął zęby, przygotowując się na nieuchronne.
Cisza się przeciągała, podczas gdy Dumbledore inspekcjonował swoją różdżkę z każdej strony, jak gdyby widział ją po raz pierwszy w życiu.
- Harry nie jest już bezpieczny. Nie po tym wszystkim, co zaszło - powiedział w końcu. - Syriusz miał przejąć nad nim opiekę gdyby Ministerstwo oczyściło go z zarzutów, ale jak sam wiesz, los miał inne plany.
Severus nie odpowiedział.
- Kiedy krewni Harry'ego wzięli go do siebie, zapewnili mu najlepszą możliwą ochronę - zrodzoną z ofiary Lily tak wiele lat temu. Voldemort to wie. Rozumie już, jak działa i się jej boi. Z tego powodu Surrey byłoby dla Harry'ego najbezpieczniejszą opcją, ale to nie ataku na dom obawiam się najbardziej. Siła połączenia między ich umysłami nie jest już dla nikogo tajemnicą, a skoro Voldemort już raz użył jej, by zwabić Harry'ego do Ministerstwa, najprawdopodobniej zrobi to raz jeszcze. Odstrasza go teraz zdolność odczuwania Harry'ego, jego emocje, jego czyste serce, więc wciąż się waha, ale nie podda się i nie pozwoli, by coś takiego na długo go powstrzymało. Harry miał wizje, Severusie. We śnie patrzył na świat oczami Voldemorta.
CZYTASZ
The Syntax of Things - snarry - polskie tłumaczenie
FanfictionPo Świętach podczas piątego roku Harry uczestniczy w lekcjach oklumencji. Dobiegają one końca, kiedy Harry zostaje przyłapany na wtykaniu nosa w nie swoje wspomnienia. Dowiaduje się wtedy kilku ciekawych rzeczy: istnieje tajemnicza przepowiednia spl...