Harry powoli składał swoje rzeczy i pakował je do kufra. Hermiona uznała, że musi mu w tym pomóc. Harry podejrzewał, że robiła to tylko po to, by mieć go na oku.
- Masz do mnie pisać, Harry - powiedziała z nutą rezerwy w głosie. - Możesz do mnie nawet dzwonić jeśli chcesz. Jeśli dobrze pamiętam, dałam ci mój numer wieki temu.
- Dobra - odpowiedział Harry, wciskając garść skarpet pod złożony płaszcz.
- Harry, no co ty robisz... Rzeczy do prania włóż najpierw do jakiejś torebki, a dopiero potem pakuj je do kufra. Inaczej będziesz musiał prać wszystkie ubrania.
Wyciągnęła dłoń, by wyrwać mu skarpetki z ręki, jednak w porę się opamiętała i zamiast tego użyła różdżki.
- Hermiona, ty to masz jednak łeb! - powiedział Ron, po czym wyjął ze swojego kufra wielką, zwiniętą kupę brudnych ubrań.
Hermiona wywróciła oczami.
- Mogłabym też któregoś dnia wziąć autobus do Surrey, jeśli chcesz. Moglibyśmy się spotkać i, sama nie wiem, pójść na spacer. Rodzice raczej nie powinni mieć nic przeciwko.
Ron spojrzał na nią ze zmarszczonymi brwiami.
- Ron oczywiście też mógłby przyjechać - dodała.
Tak, pewnie , pomyślał Harry. Z tym że i tak mi nie wolno, a poza tym proponujesz to tylko dlatego, że według ciebie nie potrafię sam poradzić sobie ze śmiercią Syriusza.
Ostatnią rzeczą, jakiej chciał albo potrzebował, były rozmowy o Syriuszu i bycie traktowanym w ten sposób. Nie znosił litości. Nie chciał już mieć z tym wszystkim już nic wspólnego i był zmęczony ciągłym odtwarzaniem w głowie nadziei i marzeń, które prysły wraz ze śmiercią Syriusza.
Jak głupi był, że pozwolił sobie uwierzyć, że wreszcie będzie miał prawdziwą rodzinę! Każdy, kto zajmował ważne miejsce w życiu Harry'ego, był nieodłącznie narażony na niebezpieczeństwo. Powinien był wcześniej przejrzeć na oczy i zdusić w sobie płonne nadzieje na coś, co nie miało prawa bytu.
Teraz już wszystko wiedział. Dumbledore wreszcie wyjawił mu całą prawdę - prawdę o przepowiedni, o której dowiedział się ze wspomnień Snape'a, o tym, dlaczego Voldemort tak bardzo pragnął jego śmierci.
- Już czas - powiedział wtedy dyrektor - bym powiedział ci to, czego powinieneś był dowiedzieć się ode mnie lata temu, Harry.
Serce Harry'ego biło ze zdwojonym tempem, kiedy słuchał jego wyjaśnień. Gdy Dumbledore skończył, Harry zdążył stracić całą kontrolę nad emocjami; krzyczał, rzucał rzeczami o ścianę i niszczył wszystko, co było w zasięgu jego rąk, byle tylko wywołać jakąś reakcję, cokolwiek... Ale Dumbledore'a to nie ruszyło.
- Tego lata - kontynuował starzec jak gdyby nigdy nic - nie możemy pozwolić na twój powrót do rodziny. Musisz się przygotować i nauczyć, jak pokonać kogokolwiek, kto spróbuje dostać się do twojego umysłu. Zamieszkasz z profesorem Snapem i tym razem oczekuję od was obu, że potraktujecie lekcje oklumencji poważnie.
Nastąpiła kolejna eksplozja emocji, a kiedy w zasięgu Harry'ego nie było już nic, co mógłby rozbić lub skruszyć, zaakceptował ten kolejny nieprzyjemny zwrot akcji i wyszedł.
Nie odważył się powiedzieć swoim przyjaciołom. Najpierw milczał, bo Dumbledore wspomniał, że najlepiej byłoby zachować całe to przedsięwzięcie w sekrecie. Potem milczał, bo sam nie wiedział, w jaki sposób miałby im to przekazać. Nie potrafił sobie wyobrazić, jak niby miał oznajmić Ronowi i Hermionie, że całe lato spędzi w towarzystwie Snape'a.
CZYTASZ
The Syntax of Things - snarry - polskie tłumaczenie
FanfictionPo Świętach podczas piątego roku Harry uczestniczy w lekcjach oklumencji. Dobiegają one końca, kiedy Harry zostaje przyłapany na wtykaniu nosa w nie swoje wspomnienia. Dowiaduje się wtedy kilku ciekawych rzeczy: istnieje tajemnicza przepowiednia spl...