Ethan był dokładnie tym kim się wydawał. Nie był nieczytelny, nie mówił szyfrem i nie ukrywał swoich intencji. Był otwartą księgą. Otwartą, zbuntowaną księgą, a przynajmniej wyrastał już powoli z podporządkowywania się babci, która szukała winnych by obarczyć ich winą za to kim stał się Ethan. Ale prawda była taka, że Ethan nikim się nie stał. Od zawsze taki był, a teraz po prostu nie bał się być sobą. Natomiast kobieta nie chciała takiego wnuka, ale nigdy nie powiedziała tego na głos. Zarzekała się, że to jaki jest to jedynie wina traumy po stracie rodziców. Może coś w tym było, ale Avery od zawsze w oczach Ethana odnajdywał jego buntowniczą naturę. Piękne szare oczy, jak niebo po burzy - nie mogły należeć do kogoś kto mógłby usiedzieć w jednym miejscu dłużej niż pięć minut. Dlatego też ciężko znosił on siedzenie w szkolnej ławce i wysłuchiwanie monologów nauczycieli, gdy za oknem reszta chłopaków właśnie grała na boisku w kosza. Aż go skręcało na ten widok. Tak samo gdy siedział w pokoju Jo, gdy ten próbował rozwiązać zadanie z matematyki. Przynajmniej co dziesięć minut padało pytanie kiedy skończy i czy gdzieś wyjdą.
Dlatego też dla Jonathana dużym zaskoczeniem nie było to czego Ethan dokonał mając zaledwie szesnaście lat. W końcu nie bał się niczego. Na przerwie między biologią, a fizyką Ramirez zaciągnął Jonathana za jeden z filarów w części budynku, gdzie raczej nikt nie chodził. Blondyn przygotowany był już na powtórkę z tamtego roku, gdy całowali się w szkolnym kiblu, bo prawda była taka, że od tamtej pory nie było dnia by o tym nie myślał. Pomylił się jednak i to ogromnie. Czarnowłosy rozejrzał się by upewnić się, że są sami.
— Obiecaj mi Jo, że nie powiesz o tym babci. — ostrzegł go i wyciągnął mały palec do przysięgi.
Avery stał oparty o filar z rękoma w kieszeniach jasnych dżinsów, które dosyć na nim wisiały, jak większość ubrań.
— Ethan, nie mogę Ci nic obiecać skoro nie wiem, co ty właściwie zamierzasz — odpowiedział spokojnie, a Ramirez wykręcił twarz w jakimś dziwnym wyrazie. Potupał chwilę, energicznie stopą, jakby się nad czymś zastanawiał.
— No dobra, ale potem obiecasz.
— Być może.
— Dlaczego taki jesteś, Jo?
— Jaki?
— No taki. — odparł starszy i pomachał ręką w kierunku młodszego jakby to wszystko miało wyjaśnić.
Nagle Ethan szybko podniósł koszulkę i Avery spodziewał się czegoś zupełnie innego niż finalnie zobaczył. Oczywiście zobaczył naprawdę bardzo wysportowane ciało przyjaciela, ale za chwilę jego wzrok powędrował tam, gdzie powinien czyli na koślawie wytatuowaną czaszkę na klacie.
Musiał zamrugać kilka razy, by upewnić się, że to nie omamy.
— Co to kurwa jest? — wypalił Jonathan, chociaż zazwyczaj nie przeklinał, ale teraz nie mógł wyszukać lepszego słowa.
— Podoba Ci się? — zapytał uradowany z siebie Ethan i zakrył z powrotem koszulką.
— Ty jesteś normalny?! Dostaniesz zakażenia i umrzesz! Umrzesz Ethan, rozumiesz?! — wykrzyczał na cały korytarz, ale za chwilę usta zakrył mu usta dłonią.
— Przestań, bo zwabisz tu jeszcze kogoś. — wyszeptał Ethan — przyrzeknij. — powtórzył poważniejąc.
— Przyrzekam, że nie powiem twojej babci, bo nie chcę, żebyś zawisł przed swoim domem. — odparł blondyn — Ale i tak jesteś półgłówkiem. — trzepnął go w głowę.
— Twoim. — dodał Ethan, uśmiechając się i zmierzwił włosy kolegi.
***
Czasami jesteśmy tym kim nie chcemy być. Czasami nie jesteśmy tym kim chcemy być.
CZYTASZ
Kiedy Zrozumiesz
RomanceOpowieść o złotowłosym chłopcu z urodą greckiego boga i jego najdroższym przyjacielu, który otworzył mu świat. Historia o ich głębokiej miłości od początku do końca.