Rozdział 2

126 12 5
                                    

- Jesteśmy na miejscu - głos Beidou wyrwał Kazuhę z zamyślenia.

Spojrzał na obraz przed nimi. Wielka czarna brama, a za nią ogromny budynek schowany za drzewami.

- Wysiadaj - powiedziała kobieta i poszła do bagażnika, wyjąć jego walizkę.

Chłopak powoli otworzył drzwi od samochodu i stanął na żwirowanej ziemii. Rozejrzał się. Wokół nie było żadnej żywej duszy. Był już wieczór, więc brak jakichkolwiek osób wydawał się dla białowłosego niepokojący.

- Nie patrz tak. To nie jest szkoła widmo. O tej porze jedzą kolację. To dlatego - odezwała się jego ciotka, stając obok i najwyraźniej zauważając wzrok siostrzeńca. - No chodź, przecież cię nie zje.

Szatynka ruszyła w lewą stronę, więc po chwili zastanowienia czerwonooki mocniej zacisnął palce na ramiączku plecaka i podążył zaraz za nią.

Obok bramy znajdowała się niewielka furtka, przez którą dostali się do środka i ruszyli przez pusty dziedziniec. Kaedehara czuł się w tym miejscu nieswojo. Kto normalny buduje szkołę w takim miejscu? Wyglada jak scenografia do jakiegoś horroru.

Kobieta pchnęła wielkie drzwi i wkroczyli na korytarz. „Wrota" zatrzasnęły się za nimi aż białowłosy podskoczył.

Szybko dogonił ciotkę. Szli korytarzami, a chłopakowi zaczynało się od tego istnego labiryntu kręcić w głowie.

Doszli pod drzwi należące do gabinetu dyrektorki. Beidou zapukała i czekali.

W końcu otworzyła im wysoka, białowłosa kobieta i z uśmiechem zaprosiła ich do środka:
- Proszę, wejdźcie. Cieszę się, że już jesteście.

Całą trójką zajęli miejsca przy jej biurku zaraz po wejściu i zamknięciu drzwi.

- Jak minęła podróż? - spytała dyrektorka grzecznie.

- Dobrze, dziękujemy. Kazuha, to jest dyrektorka: Lady Ningguang, Ningguang to mój siostrzeniec: Kaedehara Kazuha.

- Miło mi cię poznać, skarbie. Niezmiernie cieszę się, że będziesz w naszej szkole.

- Ja też - powiedział niepewnie tylko po to, by nie wyjść na niekulturalnego.

Kobieta posłała mu uśmiech.

- Dobrze. Tu masz klucz do pokoju - podała mu przedmiot i kontynuowała. - Śniadanie jest o 7:30, a kolacja o 18:30. Między lekcjami jest długa przerwa na obiad. Po 22:00 jest cisza nocna i nie można opuszczać swoich pokoi. Reszty rzeczy dowiesz się już w trakcie, a teraz idźcie. Musisz wypocząć po podróży.

- Dziękujemy - powiedziała Beidou i obydwoje opuścili jej gabinet.

Czerwonooki nie czuł się najlepiej, ale nie chciał narzekać, więc milczał.

- Dasz sobie radę? - spytała ciotka, kładąc mu dłonie na ramionach.

- Tak, ciociu, nie martw się. Jakoś sobie poradzę.

- Wiesz, że to nie celowo.

- Wiem, spokojnie, będzie dobrze.

- Świetnie, więc do zobaczenia - powiedziała i przytuliła go. Chłopak odwzajemnił uścisk choć wcale nie miał na to ochoty. Kobieta w końcu go puściła. - Kocham cię. Będzie dobrze.

- Ja ciebie też, ciociu. Idź już.

- Dobrze. Papa.

Białowłosy stał i patrzył jak szatynka odchodzi. Westchnął i ruszył jakimś korytarzem w poszukiwaniu swojego pokoju. Dźwięk walizki, jadącej po kamiennej posadzce odbijał się echem po pustym „labiryncie".

Forever | KazugorouOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz