Rozdział 3

124 10 0
                                    

- Wstajemy - przez sen, spowijający umysł Kazuhy przedarł się czyjś głos. Chłopak niepewnie otworzył oczy, którym ukazał się uśmiechnięty od ucha do ucha Gorou.

- Gorou? Co się dzieje? - powiedział jeszcze na wpół śpiąc.

- Pora wstawać. Zaraz spóźnisz się na śniadanie - wyjaśnił brązowowłosy na co ten z jękiem niezadowolenia podniósł się do siadu. - Będę czekać w salonie. Pośpiesz się.

- A nie w kuchni? - spytał, ale chłopaka już nie było.

Białowłosy zwlekł się z łóżka i sięgnął do walizki po jakieś ubrania. Spojrzał na zegarek w telefonie 7:21. Czemu Gorou nie obudził go wcześniej? Szybko ubrał wybrane przez siebie rzeczy i wyszedł z pokoju, zastając współlokatora opartego o wyspę kuchenną, który robił coś na telefonie.

- O, jesteś - chłopak ożywił się na jego widok, schował telefon i łapnął klucze. - Możemy iść?

- Chyba tak...

- Po śniadaniu weźmiemy rzeczy. Spokojnie.

- Więc chodźmy.

Opuścili pokój, a brązowowłosy zamknął za nimi drzwi. Szli spokojnie przez korytarz. Mimo ciszy Kazuha wcale nie czuł się niekomfortowo. Wtedy usłyszeli jakiś zgiełk, więc mimowolnie skierowali się w tamtą stronę.

- Znowu to samo - usłyszeli jakiś głos.

- Ciekawe jaką karę tym razem wlepi im dyrektorka.

- Ona już chyba nie ma pomysłów.

- I siły.

Kaedehara zmarszczył zdziwiony brwi i przecisnął się przez tłum. Gorou widząc to natychmiast podążył za nim, nie chcąc go zgubić.

Kiedy już brązowowłosy popchnął i przeprosił wystarczającą ilość osób i stanął obok współlokatora jego oczom ukazała się dwójka innych chłopaków. Znał ich doskonale. Cała szkoła ich znała. Zastanawiał się czy nie mają nawet większej „sławy" od chodzących kłopotów: Yoimiyi i Hu Tao.

- Kto to? - usłyszał głos Kazuhy koło ucha.

- Ajax Ivanowicz i Xiao Yanshi*. Wiecznie się kłócą. Nawet o najmniejsze drobnostki.

- Aż tak źle chyba nie może być.

- Może. Raz pobili się o to, że oddychają tym samym powietrzem.

- Wygrałeś.

Brązowowłosy uśmiechnął się do siebie, a potem spojrzał na walczących. Ajax odepchnął od siebie drugiego chłopaka, więc wszyscy spojrzeli w tamtą stronę. Wszyscy oprócz Gorou. Jego uwagę przyciągał rudowłosy i to bynajmniej nie dlatego, że był jakiś wybitnie przystojny czy uzdolniony, a raczej, że mimo walki on wyglądał jakby właśnie wrócił od kosmetyczki. Ich spojrzenia skrzyżowały się, a w oczach Rosjanina chłopak mógł dostrzec strach. Wtedy też Xiao podniósł się z gleby i walnął Tartaglię w szczękę, pozbawiając tym samym przytomności.

- Chodźmy już - powiedział wciąż zamyślony i razem ruszyli na stołówkę.

Ivanowicz ocknął się w gabinecie pielęgniarza, który akurat zajmował się obrażeniami Xiao, więc jeszcze nie zarejestrował jego pobudki. Musiał to wykorzystać.

Chłopak spojrzał w szybę gdzie mógł zobaczyć swoje przezroczyste odbicie. Oprócz zaschniętej krwi nie było żadnych widocznych obrażeń. No, bo jakby inaczej. Musiał się wymknąć nim któryś z nich to dostrzeże i zaczną się pytania.

Drzwi były dosłownie kawałek od niego, ale i tak Baizhu go później dorwie. Tartaglia zaczął gorączkowo myśleć. Może zwiać i po prostu unikać mężczyzny. Jak? To już nieistotne. Rudowłosy wstał i wybiegł z gabinetu najszybciej jak potrafił.

Forever | KazugorouOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz