- Wstajemy - przez sen, spowijający umysł Kazuhy przedarł się czyjś głos. Chłopak niepewnie otworzył oczy, którym ukazał się uśmiechnięty od ucha do ucha Gorou.
- Gorou? Co się dzieje? - powiedział jeszcze na wpół śpiąc.
- Pora wstawać. Zaraz spóźnisz się na śniadanie - wyjaśnił brązowowłosy na co ten z jękiem niezadowolenia podniósł się do siadu. - Będę czekać w salonie. Pośpiesz się.
- A nie w kuchni? - spytał, ale chłopaka już nie było.
Białowłosy zwlekł się z łóżka i sięgnął do walizki po jakieś ubrania. Spojrzał na zegarek w telefonie 7:21. Czemu Gorou nie obudził go wcześniej? Szybko ubrał wybrane przez siebie rzeczy i wyszedł z pokoju, zastając współlokatora opartego o wyspę kuchenną, który robił coś na telefonie.
- O, jesteś - chłopak ożywił się na jego widok, schował telefon i łapnął klucze. - Możemy iść?
- Chyba tak...
- Po śniadaniu weźmiemy rzeczy. Spokojnie.
- Więc chodźmy.
Opuścili pokój, a brązowowłosy zamknął za nimi drzwi. Szli spokojnie przez korytarz. Mimo ciszy Kazuha wcale nie czuł się niekomfortowo. Wtedy usłyszeli jakiś zgiełk, więc mimowolnie skierowali się w tamtą stronę.
- Znowu to samo - usłyszeli jakiś głos.
- Ciekawe jaką karę tym razem wlepi im dyrektorka.
- Ona już chyba nie ma pomysłów.
- I siły.
Kaedehara zmarszczył zdziwiony brwi i przecisnął się przez tłum. Gorou widząc to natychmiast podążył za nim, nie chcąc go zgubić.
Kiedy już brązowowłosy popchnął i przeprosił wystarczającą ilość osób i stanął obok współlokatora jego oczom ukazała się dwójka innych chłopaków. Znał ich doskonale. Cała szkoła ich znała. Zastanawiał się czy nie mają nawet większej „sławy" od chodzących kłopotów: Yoimiyi i Hu Tao.
- Kto to? - usłyszał głos Kazuhy koło ucha.
- Ajax Ivanowicz i Xiao Yanshi*. Wiecznie się kłócą. Nawet o najmniejsze drobnostki.
- Aż tak źle chyba nie może być.
- Może. Raz pobili się o to, że oddychają tym samym powietrzem.
- Wygrałeś.
Brązowowłosy uśmiechnął się do siebie, a potem spojrzał na walczących. Ajax odepchnął od siebie drugiego chłopaka, więc wszyscy spojrzeli w tamtą stronę. Wszyscy oprócz Gorou. Jego uwagę przyciągał rudowłosy i to bynajmniej nie dlatego, że był jakiś wybitnie przystojny czy uzdolniony, a raczej, że mimo walki on wyglądał jakby właśnie wrócił od kosmetyczki. Ich spojrzenia skrzyżowały się, a w oczach Rosjanina chłopak mógł dostrzec strach. Wtedy też Xiao podniósł się z gleby i walnął Tartaglię w szczękę, pozbawiając tym samym przytomności.
- Chodźmy już - powiedział wciąż zamyślony i razem ruszyli na stołówkę.
Ivanowicz ocknął się w gabinecie pielęgniarza, który akurat zajmował się obrażeniami Xiao, więc jeszcze nie zarejestrował jego pobudki. Musiał to wykorzystać.
Chłopak spojrzał w szybę gdzie mógł zobaczyć swoje przezroczyste odbicie. Oprócz zaschniętej krwi nie było żadnych widocznych obrażeń. No, bo jakby inaczej. Musiał się wymknąć nim któryś z nich to dostrzeże i zaczną się pytania.
Drzwi były dosłownie kawałek od niego, ale i tak Baizhu go później dorwie. Tartaglia zaczął gorączkowo myśleć. Może zwiać i po prostu unikać mężczyzny. Jak? To już nieistotne. Rudowłosy wstał i wybiegł z gabinetu najszybciej jak potrafił.
CZYTASZ
Forever | Kazugorou
FanfictionPrzypadek czy zrządzenie losu? Nigdy nie wiadomo co czeka na ciebie za zakrętem. Kazuha też nie wiedział /// Tego shipu jest o wiele za mało dlatego postanawiam trochę zwiększyć jego populację