Xiao szedł korytarzem, rozglądając się na wszystkie strony, gdyż unikał pewnej osoby, a mianowicie swojego chłopaka. Nie chodziło o to, że zrobił coś złego. Bynajmniej nie. Tylko chłopakowi wydawało się, że coś jest nie tak. Niby był z Aetherem w związku, ale czuł się jakby nic dla niego nie znaczył. Blondyn traktował go jak przedmiot, a Yanshi szukał winy w sobie.
Nie chciał znów czuć tego potwornego uczucia bycia śmieciem, więc po prostu unikał chłopaka najbardziej jak się dało. Nawet unikał posiłków byleby nie musieć się z nim spotykać. Ciemnowłosy bardzo chciał się komuś zwierzyć, poprosić o pomoc. Problem tkwił w tym, że nikogo takiego nie miał. Przecież nie pójdzie z tym do ojca. Zresztą on ma własne problemy i lepiej mu nie dokładać.
Konflikt z Ajaxem niczego nie ułatwiał. Tak naprawdę chyba żadne z nich nie do końca pamiętało czemu się nienawidzą, ale zawsze znaleźli jakiś pretekst, żeby się pobić.
Xiao był tak pogrążony w myślach, że nie zauważył, że w jego stronę ktoś zmierza i najzwyczajniej w świecie zderzył się z tą osobą. Wylądował na glebie i złapał się za głowę. Spojrzał na ofiarę swojego zamyślenia i się zdziwił. Na przeciw na ziemii siedział i masował głowę chłopak o ciemnych włosach z kolorowymi końcówkami, które zaplecione były w dwa warkoczyki. Nigdy nie widział go tutaj. Nieznajomy spojrzał na Xiao. Miał śliczne zielono-niebieskie oczy i uśmiech, który posłał zaskoczonemu licealiście.
Nieznajomy podniósł się z ziemi i podał Chińczykowi rękę, którą ten niepewnie przyjął. Gdy już oboje stali chłopak zaczął przepraszać.
- Nic się nie stało. Zresztą to była moja wina - odparł troszkę skołowany Yanshi.
- Ależ skądże. W ogóle to Venti jestem - podał mu rękę, wciąż uśmiechając się szeroko.
- Xiao - chłopak niepewnie odwzajemnił uścisk.
- Śliczne imię, pasuje do ciebie.
- A to czemu?
- Bo też jesteś śliczny - odparł wesoło nowy, a skomplementowanemu zrobiło się dziwnie przyjemnie, czego nie rozumiał i niesamowicie głupio. - Chyba cię zawstydziłem, wybacz.
- Nie, nie, nie... - Chińczyk kręcił głową i nie do końca wiedział co dalej mówić.
- Jasne - ciemnowłosy uśmiechnął się szeroko. - A więc, Xiao, wiesz może gdzie jest gabinet dyrektora?
- Ja... - Yanshi opanował swoje zmieszanie. - Tak, wiem. Mogę cię zaprowadzić jeśli chcesz.
- O tak, proszę, byłbym wdzięczny.
- Chodźmy.
Xiao wziął wdech i poprowadził nad wyraz energicznego nowego do gabinetu.
- No, ten, to tutaj.
- Dziękuje ci, Xiao.
- Ja nie... nie ma sprawy - chłopak znów się zmieszał i szybko oddalił.
Yanshi czuł się dziwnie. Nikt nigdy nie nazwał go ślicznym, ale ten nowy był jakiś taki inny. Specyficzny. Nawet przyjazny. Xiao niekontrolowanie się uśmiechnął i ruszył dalej.
Kazuha za to wpadł jak pocisk do pokoju, jak zwykle strasząc nikomu nic niewinnego Gorou, który prawie spadł z krzesła i oczywiście jak zawsze bardzo szybko i nerwowo zatrzasnął swój dziennik.
- Ty wiesz, że jesteś dziwny, nie?
Tsumi tylko się zaśmiał.
- To nie ja wlatuje tu jakby mnie coś goniło. Zdradzisz mi co takiego się stało?
CZYTASZ
Forever | Kazugorou
FanfictionPrzypadek czy zrządzenie losu? Nigdy nie wiadomo co czeka na ciebie za zakrętem. Kazuha też nie wiedział /// Tego shipu jest o wiele za mało dlatego postanawiam trochę zwiększyć jego populację