Rozdział 1

46 4 2
                                    

2 lata później

Dziękuję i zapraszamy ponownie! —skasowałam klienta i z ulgą przyjęłam fakt, iż moja zmiana na dzisiaj dobiegła końca. Z lekkim westchnieniem rozwiązałam fartuszek i położyłam go pod ladą. Odwróciłam się do mojej zamienniczki, która była moją najlepszą przyjaciółką. Po ataku obcych na Nowy York, dziewczyna straciła swój zakład pracy, który uległ zniszczeniu. Pozostały z niego same gruzy i piach. Było mi jej żal dlatego zaproponowałam, żeby pracowała u mnie. Zgodziła się od razu, a ja czułam się trochę lepiej z wiedzą, iż w jakimś stopniu przyczyniłam się do jej pomocy.

—Nina, przejmujesz! —krzyknęłam i poszłam się przebrać. Po dziesięciu minutach wyszłam zza zaplecza i stanęłam koło przyjaciółki. Co prawda moja zmiana się skończyła, ale zawsze zostawałam chwilę dłużej, aby móc z nią porozmawiać.

—Jak tam z Calebem? —zapytała zawiązując na biodrach swój fartuch.

—A daj spokój. —machnęłam ręką siadając na blacie. —Totalny niewypał.

—Ty to sobie nigdy faceta nie znajdziesz. —westchnęła teatralnie łapiąc się za serce, zaś ja szturchnęłam ją w ramię śmiejąc się serdecznie.

—A jak tam z Ericiem? —poruszyłam brwiami, za co tym razem mi się oberwało. Zaśmiałam się głośniej czym sprowadziłam na nas wzrok kilku klientów. Spojrzeli na nas z uśmiechami na twarzy. Rozstawiłam ręce na boki i odparłam do tłumu.

—Ja tu jej płacę, a ona mnie bezkarnie bije. Jaka tu wdzięczność. —westchnęłam. Klienci zaczęli się śmiać, a Nina klepnęła mnie w ramie.

—Opanuj się. —odparła rozbawiona.

—Dobra dobra, lepiej mów jak się sprawy mają. —rzuciłam podkradających kawałek bajgla z jej talerza spod lady.

—Pojechaliśmy do jego znajomych, do Los Angeles i było super. Spędziliśmy więcej czasu, no i tak wyszło, że chodzimy ze sobą. Koniec historii.

—Ee nuda. Ale cieszę się, że wam się układa. —zeskoczyłam z blatu po drugiej stronie i nachylając się nad ladą zabrałam torebkę, przelotnie całując przyjaciółkę w policzek w geście pożegnania. —Ale jak wam mówiłam, że jeszcze będziecie ze sobą to nieeee, nigdy w życiu. Przecież panienka Nina potrafi widzieć przyszłość.

Mówiłam idąc w stronę wyjścia z kawiarni. Ludzie słyszeli moją paplaninę i zaczęli się śmiać. Chciałam aby atmosfera w tym miejscu była przyjemna dla nas, jak i dla klientów. Chciałam by czuli się tutaj swobodnie i choć na chwilę oderwali się od problemów życia codziennego. Skrycie liczyłam, że mi się to udało, lecz im więcej pracy w to wkładam tym efekty wydają się być lepsze.

—Pieprz się, Williams. —krzyknęła Nina śmiejąc się przy tym jednocześnie. Widziałam jak pewien umięśniony blondyn siedzący przy oknie patrzył na nas z delikatnym uśmiechem na twarzy i błyskiem rozbawienia w oczach. Odwróciłam się do dziewczyny, ukłoniłam się lekko i posyłając jej całusa odparłam.

—Tylko z tobą, Young! —po tym ruszyłam ku wyjściu, lecz widząc naszego stałego klienta z pustym kubkiem po kawie, postanowiłam na moment się zatrzymać. Podeszłam do niego i usiadłam na przeciwko, czym sprowadziłam na siebie jego uwagę. No i przepadłam. Jego oczy były jak ocean, w których można było się zatracić. Hipnotyzowały swoją tajemniczością jednocześnie powodując dozę lęku. Nie ukazując, jak jego wzrok na mnie wpłynął postanowiłam zagadać.

—Proszę wybaczyć za naruszenie Pana prywatności. Ale chciałam zapytać czy coś dla Pana podać? —uśmiechnęłam się delikatnie, co odwzajemnił. Spojrzał na Ninę, a następnie na mnie i pokręcił lekko głową.

—Nie trzeba, dziękuję. —odparł mocnym głosem. Aż ciarki przeszły mnie po plecach.

—W porządku. —wstałam i wskazałam na koleżankę z pracy. —W razie gdyby miał Pan jakieś życzenia, moja koleżanka jest do Pana dyspozycji.

—W porządku.

—W takim razie już nie przeszkadzam. Miłego dnia życzę! —rzuciłam i zaczęłam cofać się typem w stronę drzwi i mogłabym się założyć, iż usłyszałam od niego coś w stylu: „Od teraz będzie miły", ale nie zwróciłam na to zbytnio uwagi. Za to rzuciłam przelotne spojrzenie na Ninę, która podniosła rękę do góry żegnając się ze mną. Idąc wciąż tyłem podniosłam swoją i rzuciłam do niej na odchodnym.

—Nara lamusie! Nie puść mi roboty z dymem! Chcę mieć gdzie wrócić!

—Jebnę cię zaraz!

Ze śmiechem i w akompaniamencie rozbawionych klientów wyszłam z pracy i zatrzymałam się ma moment przed drzwiami. Podniosłam delikatnie głowę w stronę nieba i zamykając oczy wzięłam głęboki wdech. Zaczynałam pomału wracać do normy i w końcu czułam się we właściwym miejscu. Mimo wydarzeń sprzed dwóch lat, czułam się wolna i nareszcie wszystko było tak jak należy.

Powróciła nadzieja....

_____
Witajcie w pierwszym rozdziale! 😁

Wybaczcie, że taki krótki lecz będą one stopniowo rozszerzane. Jak sami wiecie, początki są ciężkie 🙈

Dajcie znać, czy rozdział wam się podobał! 🥰

Do następnego!

Luna x 🌙

Naznaczona // Avengers FFOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz