Rozdział 2 (Perspektywa Betty)

67 5 18
                                    


Wczoraj po całym dniu spędzonym w sklepie z różdżkami mojego ojca jedyne na co miałam ochotę to na sen. Jednak tego dnia wcale nie obudziły mnie promienie słoneczne czy też mój ojciec. Było to coś innego. Duża, brązowa sowa natarczywie pukała w okno. Dziwie się, że nie zrobiła w nim dziury. Gdy je otworzyłam wleciała do środka zrzucając kopertę, która trzymała w dziobie na łóżko. Chciałam po nią sięgnąć, jednak gdy tylko wyraziłam takie chęci ptak udziubał mnie w rękę.
- Ał...- syknęłam- głupie ptaszysko.
Po wielu nieudanych próbach zrezygnowana sięgnęłam do szuflady i wyciągnęłam z niej ciastko. Gdy tylko ptak je zobaczył natychmiast się uspokoił. Po chwili już go nie było. Ciastka również. Teraz mogłam spokojnie otworzyć list. Zdziwiłam się widząc pieczęć Hogwartu. Delikatnie przełamałam kopertę i wyciągnęłam list.
2.09. 1889
Droga Betty!
Mam dla ciebie pewną propozycję. Mianowicie pani Pince przechodzi na emeryturę. Przez całe wakacje nie mogłem nikogo znaleźć, gdy przypomniałem sobie o tobie. Chciałbyś ją może zastąpić? Wiem że uwielbiasz książki. Myślę, że Mykew nie będzie mi miał tego za złe. Oczywiście do niczego cię nie zmuszam. Mam nadzieję że poważnie to przemyślisz i podejmiesz odpowiednią decyzję.
Dyrektor szkoły magii i
czarodziejstwa w Hogwarcie
Albus Perciwal Wulfric
Brian Dumbledore

Cóż tego się nie spodziewałam i muszę przyznać, że Dumbledore mnie zaskoczył. Przekserowałam kartkę jeszcze raz wzrokiem i natrafiłam na mały dopisek. Ps. uważaj na sowę strasznie dziobie. Uśmiechnęłam się kpiąco pod nosem.
- Muszę napisać do Seva...Znów gadam samo do siebie. Po prostu cudnie.
Popatrzyłam na zegar i zamarłam 12.18. Ależ ten czas szybko płynie. Przywołałam kawałek pergaminu, kałamarz i pióro i nabazgrałam szybką wiadomość do mojego męża.
Sev, musimy porozmawiać
B.G.S
Podeszłam do okna i zagwizdałam. Na parapecie obok mnie przysiadła się beżowa sowa. Przywiązałam jej informacje do nóżki po czym rzuciłam.
- Do Severus'a Snape'a- ptak momentalnie poderwał się do lotu, a ja przyglądałam się mu z melancholią dopóki nie zniknął za jedną z kamienic przy ulicy pokątnej.
Weszłam do łazienki i zamknęłam się w niej na wszelki wypadek. Właściwie nie wiem czemu... To chyba przyzwyczajenie braku bezpieczeństwa. W końcu żyłam w czasach panowania Voldemorta. Tego dnia postanowiłam założyć delikatny, brązowy sweterek i do tego spódnice za kolano w kolorze burzowego nieba. Idealnie kontrastowała ona z moim oczami.
Zeszłam do kuchni, gdzie poprosiłam moją skrzatkę, Ivy o zieloną herbatą. Uwielbiałam jej smak, zapach, kolor...
List. Cóż nigdy nie sądziłam, że otrzymam taką propozycję. Ale czy chce tam pracować. Lubię książki to fakt, miałabym dużo bliżej do Severus'a, właściwie moglibyśmy że sobą mieszkać cały rok. To przepiękna wizja. Jednak moje rozmyślenia przerwał owy obiekt moich uczuć wpadający do kuchni.
- Coś się stało, skarbie?
- Dostałam list.
- List?- zapytał zdziwiony- I co w tym niezwykłego?
- Z propozycją przyjęcia posady bibliotekarki w Hogwarcie- widziałam jak kolory odpływają z jego twarzy. Czymś się martwił albo może coś chciał ukryć? Nie, na pewno nie. Podeszłam do niego delikatnie chwytając go za ramienia i rozmasowywując je przytuliłam się do jego pleców. Znów ten charakterystyczny zapach. Bez. Zawsze mnie zastanawiało od kiedy on lubi kwiaty. Ten zapach naprawdę do niego nie pasował, aczkolwiek nie mogę powiedzieć, że mi się nie podobał. Wręcz przeciwnie był cudny. - Nie możesz tego przyjąć- usłyszałam.
- Dlaczego niby?- zapytałam przybierając moją pozę bojową. Oparłam ręce na biodrach, a moje stalowe spojrzenie niemal wywiercało dziurę w Snape'ie.
- Chcesz być podległa Dumbledore'owi? Tak jak ja? Chcesz wykonywać wszystkie jego rozkazy? Nie mieć czasu dla nikogo.
- Sevy.... Chcę być tylko blisko ciebie- szepnęłam po czym poczułam lekkie szarpnięcie. Znajdowałam się na kolanach mojego męża.
- Teraz jesteś blisko mnie.
- Snape! Wiesz o co mi chodziło!
- Eh... Zastanów się poważnie czy chcesz skończyć tak jak ja- wiedziałam, że coś go trapi.
- Skoro już ty jesteś- szepnęłam mu do ucha zaczynając bawić się guzikiem jego surduta- Żal nie wykorzystać takiej okazji- mój mąż popatrzył na mnie unosząc brew, a jego oczy pociemniały z podniecenia.
Chwilę potem nasze usta spotkały się w namiętnym pocałunku, a ręką mężczyzny wędrowała w górę mojego uda pod spódnicą.
- Nie tutaj- rzuciłam wstając z jego kolan i delikatnie pociągając go za rękę. Razem skierowaliśmy nasze kroki ku drzwiom sypialni. Tam pozbyłam się jego peleryny, surdutu, spodni i bielizny. O również uwolnił mnie z ubrań. Nasze ciała stały jednością. Nic wokół się nie liczyło. Tylko my. Ale oczywiście nic nie może trwać wiecznie. Severus pół godziny później obwieścił, że musi wracać do Hogwartu. Naprawdę nie chciałam by znów mnie zostawił. Jednak on jeszcze nie wiedział, że ja już podjęłam decyzję. I nie zamierzam jej zmienić.
*******
Napisane przez ja_nikt
747 słów

,,Druga żona mojego męża" Vanessa_Snape Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz