Rozdział I

113 2 0
                                    

Cześć, a więc mam na imię Klementyna i mam 19 lat, wraz z rodzicami postanowiliśmy wrócić do rodzinnego miasta, odwiedzając przy tym całą nasza rodzine z którą zaniedbaliśmy kontakt przez nasza przeprowadzkę do Warszawy.
A więc zacznijmy od początku...
Nasze odwiedziny zaczęliśmy od mojej babci, czyli przekochanej kobiety, ale żeby nie było tak miło to zawsze potrafić wtrącić swoje 3 grosze do mojego życia, zawsze ma coś do powiedzenia w kwestii mojej figury, fryzury, nawet numeru buta. Jednak przyzwyczaiłam się już do tego, w końcu znam ją całe życie.
Jej zdaniem powinnam być laleczka która nosi za małe buty, nawet wtedy gdy leci jej krew przez nacisk, ja jednak jestem tym typem dziewczyny która woli raczej dresy niż sukienki i kocha wielkie bluzy.
  Zatrzymaliśmy się u niej na kilka dni, ponieważ babcia nalegała abyśmy zostali.
Zjedliśmy przepyszny obiad i rozsiedliśmy się wszyscy razem przed telewizorem, zmuszeni oglądać ulubioną telenowele mojej babci.
Gdy wszyscy zaczęliśmy przysypiać na siedząco w przeciwieństwie do babci, stwierdziłam że wybiorę się na spacer, ubrałam kurtkę, ponieważ był listopad więc pogoda była wietrzna. Założyłam swoje buty i wyszłam.
   Postanowiłam że odwiedzę miejsca, które najbardziej kojarzą mi się z czasami gdy jeszcze tu mieszkaliśmy, padło na park w którym bawiłam się jako dziecko, był on daleko od domu babci, jednak pomyślałam że i tak nie mam nic ciekawszego do roboty z wyjątkiem kolejnego maratonu telenoweli. Założyłam słuchawki i włączyłam losowa playliste i ruszyłam przed siebie, zrobiło się już ciemno więc mogłam podziwiać już powieszone świąteczne dekoracje.
Gdy doszłam już na miejsce byłam strasznie zmęczona bo nie ukrywam nie mam najlepszej kondycji, usiadłam na ławkę nadal słuchając muzyki.
  Po jakimś czasie poczułam że ktoś usiadł obok mnie, nie widziałam kto to, bo miałam odwrócona głowę w druga stronę, chciałam spojrzeć kto się do mnie dosiadł, jednak sparaliżował mnie strach że siedzi obok mnie jakiś menel który zaraz mnie okradnie bądź coś mi zrobi (tak wiem mam dziwna wyobraźnie) jednak o dziwo poczułam bardzo ładny męski zapach i długo zastanawiałam się czy się odwrócić, podziwiając przy tym światełka gdy nagle z moich rozmyśleń wyrwał mnie ciepły głos:
- Jakie kiczowate te światła
Odwróciłam się
- Mi tam się podobają
- Jak kto woli, tak w ogóle to Janek jestem-powiedział mój „ławkowy" kompan, był blondynem o przepięknych niebieskich oczach, w które mogłabym patrzeć godzinami.
- A ty?
- Co?
- No jak masz na imię?- zaśmiał się
- A mam na imię Klementyna
- Miło mi- powiedział z uśmiechem
Siedzieliśmy w ciszy przez dłuższa chwile.
- Jesteś stąd? Bo jakoś cię nie kojarzę?
- A co znasz całe miasto?-zaśmialam się
- Ma się znajomosci, to jak odpowiesz na pytanie?
- Kiedyś tu mieszkałam, a teraz przyjechałam odwiedzić rodzine.
- A teraz gdzie mieszkasz?
- A czemu się tak dopytujesz?-zapytałam podejrzliwie
- Po prostu jestem ciekawski, i nie poznałem jeszcze dziewczyny o takim imieniu.
- Aa okej- uśmiechnęłam się
- Mieszkam w Warszawie.
- O naprawdę? Za jakiś czas będę się chciał tam przeprowadzić, ale strasznie ciężko będzie mi się pożegnać z tym miastem.
Zobaczyłam w jego oczach błysk, było widać jak bardzo jest przywiązany do tego miejsca. Zaczęliśmy gadać o jakiś randomowych rzeczach przez parędziesiąt minut, wydawał się być bardzo sympatyczny.
  Nasza rozmowę przerwał deszcz który zaczął padać na nasze głowy.
- Chyba muszę się już zbierać, mam kawał drogi do przejścia więc muszę się pospieszyć, ale miło było cię poznać- powiedziałam wstając z ławki
- Jasne, miło było, a podałabyś mi może swój numer telefonu? Bo skoro jesteś tu jeszcze przez jakiś czas to moglibyśmy się jakoś zgadać.
Zastanawiałam się przez chwile czy to dobry pomysł dawać swój numer chłopakowi którego chwile temu poznałam. Zaryzykowałam, wpisałam swój numer i pożegnaliśmy się.
  Mimo to że biegłam do domu to  i tak strasznie mokra do domu. Zostałam opatulona kocem mojego dziadka przez babcie, oczywiście nie obyło się bez kazania na temat tego dlaczego się nie odzywałam i co ja sobie właściwie wyobrażałam idąc tak daleko na spacer.- nie miałam już siły aby im się tłumaczyć.
  Poszłam do łazienki, zmyć makijaż i wsiąść gorący prysznic, byłam wykończona wiec stwierdziłam, że od razu się położę w przygotowanym dla mnie pokoju i tak też zrobiłam.

Chłopak z marzeniamiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz