┌─────────────────┐
└─────────────────┘
˖⋆🦋 ࿐໋₊
𝐖 𝐏𝐈Ą𝐓𝐄𝐊 Satoru był już pewien. Żaden inny dzień nie miał takiego znaczenia, jak ten który dawał początek tamtemu weekendowi. Tym razem był zaś znacznie bardziej wyjątkowy, gdyż dawał początek czemuś jeszcze - pewności i utwierdzeniu go w uczuciach względem (y/n).
To tak, jakbyś po długotrwałej walce wymagającej od ciebie masy potu, przelanej krwi i poświęceń, sromotnie przegrał na ostatnim polu walki i wreszcie się poddał, tym samym też ironicznie wygrywając bój. Bo jaką satysfakcję miałbyś z wygranej, od początku chcąc jedynie zostać pokonanym?
Tak więc, białowłosy czuł w końcu jakiś przedziwny rodzaj spokoju. Wiedział też już, iż nigdy nie popadł w żadną chorobę. Czuł się wręcz przeciwnie - ozdrowiały, praktycznie błogi, może nawet latający kilka metrów nad ziemią. Zwłaszcza w obecności samej (y/n). Jeśli zaś nie było jej przy nim, całkowicie zawładnęła jego myślami.
Jednocześnie w piątkowy wieczór ustanowił sobie jako priorytet wynagrodzić kobiecie swoje wcześniejsze poczynania. Jak na siebie zabrał się za to z niezwykłym rozmachem, wręcz planując całe przedsięwzięcie. W pierwszej kolejności zabrał ją do ostatnio poznanego lokalu, oczywiście nie tego feralnego, w którym (y/n) przyłapała go z inną.
— Niech zgadnę, zabierasz tutaj każdą na drugą randkę? — zapytała (kolor)włosa, rozglądając się z nieskrywanym zaciekawieniem po wnętrzu, urządzonym w dominacji ciepłych, przytulnych odcieni.
— W zasadzie to nigdy nie zabrałem żadnej z nich na drugą randkę — przyznanie tego faktu niespodziewanie wymagało od mężczyzny nie lada wysiłku, co dopiero wypowiedzenie go na głos. Ale była to szczera prawda - nigdy dotąd nie przejmował się żadną ze swoich randek, które z góry uchodziły za jednorazowe. Czy to dlatego nagle zaczął tak się denerwować? Bo mu zależało? Bo nie chciał poprzestawać na pierwszej, drugiej, a tym bardziej trzeciej randce, jeśli miały być właśnie z nią? Uczucia były doprawdy upierdliwe, niezrozumiałe i wymagające.
— Och — tylko tyle zdołała wydusić z siebie w odpowiedzi (kolor)oka, spoglądając w jego stronę ze szczerym zaskoczeniem. Zaraz potem od razu odwróciła od niego twarz, ukrywając powstały na niej smutny uśmiech.
Gojo odkaszlnął nieznacznie, chcąc jakimś cudem w ten sposób pozbyć się wytworzonej między nimi dziwnej atmosfery.
— Myślę, że naszą randkę czas zacząć, (y/n)!
CZYTASZ
𝐅𝐑𝐈𝐃𝐀𝐘, 𝐈'𝐌 𝐈𝐍 𝐋𝐎𝐕𝐄 → gojo satoru x corpse bride!reader
Fanfiction─ 𐀔 ⋆。༄˚𝐉𝐔𝐉𝐔𝐓𝐒𝐔 𝐊𝐀𝐈𝐒𝐄𝐍 ❝ ─ dokładnie to się właśnie stało. ona dosłownie wstała z martwych. praktycznie wyszła z ziemi i rzuciła się na mnie, twierdząc, że od teraz jesteśmy małżeństwem! ─ pominąłeś tylko fakt, że sam wypowiedziałe...