1 - Nadzieja matką głupich

1K 51 33
                                    

Zbierałam się właśnie do domu, w którym czeka na mnie moja mama. Po kilku dniach od wysłania mojego listu, odpisała mi, że najlepiej będzie, gdy przyjadę i porozmawiamy o wszystkim.

Jednak przez to, że była wtedy na jakimś wyjeździe i nie była w stanie tak od razu wrócić, musiałam na nią poczekać. Bo jak sama powiedziała, musimy porozmawiać twarzą w twarz.

Dopiero dziś wróciła i w końcu mam nadzieje, że dowiem się od niej czegoś więcej.

- Jedziesz tylko na weekend tak? - zapytała Astoria, która zajadała się jakimiś słodyczami na moim łóżku.

- Tak, wrócę w niedzielę wieczorem - odrzekłam, pakując do torby kilka najważniejszych rzeczy.

- Myślisz, że ona wie coś? - zapytała przeżuwając.

- Nie mam pojęcia - westchnęłam patrząc w dół - jej głos był dziwnie podejrzany, ale gdyby nie wiedziała czegoś więcej, nie kazałaby mi czekać na siebie tyle.

Astoria zrobiła zdziwioną minę.

- Ale przecież nie powiedziała, że wie dlaczego zaklęcie nie zadziałało. Chce tylko pogadać o tej kolacji, tak?

- Tak twierdzi, ale nie wierzę, że chodzi tylko o to - spojrzałam w jej kierunku, gdzie dostrzegłam jej brudną od czekolady twarz - Naucz się jeść - zaśmiałam się, pokazując jej gestem, by się wytarła.

- Zbliżają mi się te dni, musisz zrozumieć mój apetyt - wytarła się rękawem swojej koszulki.

- Jeśli nie upaprasz mi całego łóżka, to możesz sobie jeść ile chcesz i co chcesz - uśmiechnęłam się, zasuwając torbę.

- Spokojnie, ostatnio uczyłyśmy się zaklęcia czyszczącego, pamiętasz? - odrzekła z dumą - Rzucę Terego i wszystko będzie błyszczeć - uśmiechnęła się z zamkniętym oczami.

- Tergeo - poprawiłam ją - I Tobie akurat, nie wychodziło to najlepiej - spojrzałam na nią spod brwi.

- Dobra dobra, poradzę sobie - odparła z pewnością - Najwyżej spalę Hogwart - zażartowała, podśmiechując pod nosem.

Uśmiechnęłam się w jej stronę i usiadłam na łóżko, patrząc na moje dłonie zamyślona.

- Nadia - chwyciła mnie za rękę, więc spojrzałam na nią - On wróci - uśmiechnęła się pocieszająco.

- Kiedyś na pewno - spojrzałam przed siebie i pokiwałam głową - Mimo, że minął już prawie miesiąc, to nie tracę nadziei.

- Dziwię się, że wciąż nikt nic nie wie - burknęła z irytacją.

- Ta, nawet Dumbledore twierdzi że "jest chory" - wzruszyłam ramionami z rezygnacji - Przecież nie jestem głupia! Wiem, że coś się stało. Jestem wręcz pewna, że jego ojciec znowu coś wykombinował i przez to nie wraca - warknęłam zbulwersowana.

- Chyba że... - zaczęła niechętnie, a ja razu spojrzałam na nią i zmarszczyłam brwi - to Draco nie chce tu wracać.

- też myślisz, że zamierza zmienić szkołę? - zapytałam, zestresowana.

- Nie, znaczy...nie wiem - odparła zamyślona i wyprostowała się na łóżku - Może powinnaś jednak do niego napisać, naprawdę robi się to niepokojące.

- Poprosiłam już o to Blaise'a - odrzekłam od razu - Ja nie mogłam ryzykować tym, że Kai, lub co gorsza Lucjusz, by go przeczytali. Gdyby dowiedzieli się, że jednak wszystko pamiętam, to z pewnością znów chcieliby nas rozdzielić, lub może i nawet tym razem, pozbyć się mnie raz na zawsze.

𝐑𝐘𝐙𝐘𝐊𝐎𝐖𝐍𝐀 𝐙𝐍𝐀𝐉𝐎𝐌𝐎ŚĆ | 𝐃.𝐌 | 𝟏𝟖+Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz