Jest to tekst który spodobał się mojej nauczycielce i powiedziała że ma potencjał a więc uwierzyłam w to i wstawiam to tutaj.
Napisz opowiadanie o spotkaniu z bohaterem wybranej lektury obowiązkowej, który podczas spotkania nauczył Cię czegoś ważnego.
Tajemnicze Spotkanie
Na moście była tylko ona. Księżyc był już wysoko na niebie, przykrywając wszystkie zbrodnie w czasie nocy. Przykrywał również jej zbrodnie. Nastolatka o oczach wygasłych, pełnych strachu siedzi na moście. Bierze duże łyki napoju i znowu notuje. Swoje ostatnie słowa, historię, którą miała opowiedzieć, przeżyć, a wtedy nagle pojawiła się choroba. Natalia chorowała na schizofrenię, niszczącą jej psychicznie.
Spojrzała na ciemne niebo pochłonięte milionami gwiazd, małymi promyczkami. Dzięki gwiazdom księżyc nie jest samotny - pomyślała Natalia. Zacisnęła mocno powieki i spojrzała jeszcze raz na niebo. Ona skazana na widok rzeczywistości i fantasty nie wierzyła w to co widzi. Bała się zawodu, że znowu ma przed sobą jej wyobraźnię. A jednak, gdy wpatrując się coraz bardziej rozumiała, że tym razem to nie iluzja. Upuściła pustą butelkę na chodnik a po jej twarzy spłynęła łza. Ostatnie słowa zostały napisane. Nadeszła chwila, na którą czekała. Śmierć ją przerażała, ale bardziej od tego bała się życia. Ciągłe współczucia, strachu bliskich jej osób przed nią samą. A gdy mrugnęła, butelka stała nadal na poręczy. Notes pozostawał pełny wolnych kartek. Wtedy na moście pojawił się chłopak, wysoki, szczupły o niebieskich oczach pełnych radości. Natalia, gdy wpatrywała się w niego czuła strach, że, popada w jeszcze większy obłęd.
-Natalia - powiedział nieznajomy, o oczach pełnych oceanu energii. Patrzyła na niego uważanie, badając każdy gest. Nie potrafiła uwierzyć, że świat stawia przed nią prawdziwą osobę w środku nocy.
-Jesteś urojeniem - mówiła te słowa głosem pustym, wypranym z emocji. Chłopak jednak nie zrobił sobie nic z jej słów, a zamiast tego uśmiechnął się jeszcze szerzej.
-Daj mi rękę - powiedział po chwili. I wtedy ona, dotykając jego dłoni poczuła ciepło. Dotyk. Dotyk człowieka. Uwierzyła, że nieznajomy był prawdziwy. Bo Alek był prawdziwy, ale urodzony lata temu. Stali razem na warszawskim moście wdychając nocne powietrze. Potem zaczęli przemierzać puste ulice warszawy do momentu, kiedy nie dotarli do miejsca dobrze znanego Alkowi. Miejsca, gdzie zaczął się początek końca jego życia.
-To tutaj zostałem ranny - wskazał na teren, gdzie lata temu rozegrała się akcja o życie jego przyjaciela. Przed nimi zaczęły pojawiać się ostatnie minuty przed siedemnastą trzydzieści dwudziestego szóstego marca 1943 roku. Wybrzmiał dźwięk gwizdka, rozeszły się krzyki, strzały. Butelki z benzyną zaczęły być rzucane w stronę samochodu. Nikt nie myślał o konsekwencjach, liczyło się tylko uratowanie życia. W pewnej chwili słoneczne popołudnie zamieniło się w pokój, pełny żalu, strachu, czyhającej śmierci. Natalia ujrzała wtedy zmasakrowane ciało chłopaka. Ogolona głowa, rany pełne ropy, krwi, siniaki o barwie prawie czarnej. Najdziwniejsze było to, że pomimo wyczuwalnej śmierci, on się uśmiechał, wypowiadając po cicho słowa "Lecz zaklinam niech żywi nie tracą nadziei..., a kiedy trzeba, na śmierć idą po kolei jak kamienie przez Boga rzucane na szaniec". Wszystko zaczęło się rozjaśniać, byli teraz w lesie, o pełni księżyca. Jednak dziewczyna nie umiała pojąć tego co widzi. Przed sobą miała cały czas postać Rudego, chłopaka, który umarł za ojczyznę. Zrozumiała kim był nieznajomy, a jej umysł podpowiadał, gdzie się znajdowała. Na miejscu, gdzie skończyła się książka "Kamienie Na Szaniec". Noc akcji pod Sierzychami.
-Co tutaj robisz- zapytała Alka skupiając się na ukrywających się chłopakach. Pragnęła poznać odpowiedz jednak, gdy tylko otworzył usta zaczęła się ostatnia akcja Zośki. Czas wtedy ustał, głęboka cisza przerodziła się w strzały, krzyki. Co chwile było słychać niemieckie wyzwiska, a potem strzał. Inny niż poprzednie. Ten dźwięk był śmiertelny, pełny błogiego żalu, ale i radości. Ona jako naoczny świadek widziała śmierć bohatera wojny. Śmierć Tadeusza Zawadzkiego. Nie pojmowała tego, że widziała rzeczy przeszłości będąc tym samym cały czas duchem. Tamtego dnia Natalia widziała dwie śmierci, zgubiła się w czasie historii a tym samym nadal żyła. Na jej ramieniu spoczęła ciepła ręka Alka i znowu stała na moście. Noc stała teraźniejszością, ona człowiekiem a Aleksy nadal stał obok niej.
-Nie możesz teraz odejść, życie jest grą bez wygranej. Chwilami, minutami cierpienia, radości. Ale chodzi o ty by walczyć. - powiedział wdychając mroźne powietrze.
-Nie daje rady - wyszeptała niemal niesłyszalnie dla ludzkich uszu. - Nie jestem jak oni czy ty, w ogóle kim ja jestem - krzyknęła.
-Życie to paradoks - zaśmiał się Alek.
Usłyszawszy te słowa, zrozumiała coś co było jej potrzebne. Zaczęła pojmować wagę życia. Wtedy Aleksy zniknął, ciemność chwyciła go w ramiona, a ona została sama. Znowu była sama z chorobą i nie umiał pojąć co było prawdą a co nie. Ale pragnęła walczyć. Narodziła się w niej iskierka walki, siły by wygrywać każdy scenariusz życia.
Słowa, które usłyszała utkwiły w jej pamięci. Została na świecie walcząc tak jak powiedział jej Alek. Przegrywała dużo razy, gubiła się w rzeczywistości a pomimo tego nadal się uśmiechała. Minęło sporo czasu od tamtej nocy, wiele dni spędzonych na moście, a ona nadal żyła, cały czas nie wiedząc czy tamto zdarzenie naprawdę miało miejsce w świecie. Ale nauczyła się, że walka jest najważniejsza.
Dziwę się sama sobie że wstawiam coś tutaj, bo ja zawsze się boje cokolwiek wstawiać.