Była już późna godzina. Ciepłe światło zachodzącego słońca muskało delikatnie szczupłą sylwetkę mężczyzny siedzącego przy biurku w laboratorium. Przyglądał się uważnie małemu, błękitnemu kryształowi, który co chwila błyskał niestabilną falą energii. Naukowiec co jakiś czas sporządzał nowe notatki, przekreślając często poprzednie zdania, które coraz bardziej zaczynały przypominać bazgroły dziecka niż badania. Viktor, gdyż tak miał na imię mężczyzna, westchnął w niemocy masując skronie głowy zaniedbanymi, chudymi dłońmi. Pracował już wiele dni bez przerwy i z niewielką ilością snu, co było widoczne pod jego miodowymi oczami. Zastanawiał się czy praca byłaby bardziej znośna z pomocą jego partnera, którego nie widział już wiele dni. Nie obwiniał drugiego mężczyzny za to, że go tu nie ma, miał na prawdę wiele na głowie przez ostatnie tygodnie. W końcu nie łatwo być twarzą Piltover, miasta tak długo pogrążonego w marności. Naukowiec spojrzał jeszcze raz na mały kamień, zatapiając się w jego blasku. Mógłby przysiąść że coś widzi, coś emanującego życiem. Jakby pierwotniaka przygotowującego się na samorozmnażanie, rosnącego w siłę z każdą mijająca sekundą.
-Viktor?- naukowiec podskoczył na krześle nie spodziewając się głosu przyjaciela.
-Jayce! Kiedy tu wszedłeś?- zapytał dalej w szoku.-Przed chwilą, mówiłem do Ciebie przez jakiś czas ale nie reagowałeś. Zacząłem się niepokoić- oznajmij wysoki, dobrze zbudowany mężczyzna. Miał on ciemne i krótkie, elegancko ułożone włosy oraz delikatny zarost. Jego opalona karnacja mieniła się pięknie w ostatnich promieniach letniego słońca.
-Ah, wybacz. Zamyśliłem się- odpowiedział zakłopotany. W przeciwieństwie do Jayce'a był bardzo szczupły, z powodu jego dolegliwości, a blada jak papier skóra była udekorowana wieloma pieprzykami. Prezentował się raczej marnie w porównaniu do przyjaciela, ale Jayce nigdy nie zwracał na to uwagi.
-To ja powinienem teraz prosić o wybaczenie- powiedział smutnym tonem. Viktor wyglądał na zmieszanego. Mężczyzna zauważając to dodał -Za wiele dni nieobecności. Musi Ci być ciężko pracować samemu, a ja nawet nie miałem czasu wpaść żeby zobaczyć jak Ci idzie-
-Nic się nie stało- przerwał mu starszy -Musi Ci być strasznie ciężko ciągle pozować do nowych plakatów- uśmiechał się złośliwie, ale nie mógł ukryć radości w oczach na widok przyjaciela.
-Ha ha, bardzo zabawne- odpowiedział Jayce udając obrażonego, lecz jemu również ukrywanie uczuć nie wychodziło najlepiej. Po chwili obydwoje wybuchli śmiechem.
-Dobrze Cię znowu widzieć przyjacielu- powiedział Viktor z ciepłym uśmiechem.
-Ciebie też partnerze- Jayce odwzajemnił uśmiech.Partner. To słowo rozbrzmiewało w głowach dwóch naukowców. Znaczenie oczywiste, lecz pełne podtekstu. Niby zwyczajne, ale przeszywające serce i umysł.
'Partner. To ładnie brzmi' pomyślał złotooki.
Porozmawiali jeszcze przez moment dopóki Jayce nie musiał już iść z powodu ważnej konferencji. Próbował go namówić na pójście z nim, w końcu to oni razem tworzyli technologie, lecz Viktor nie chciał. Nie zależy mu na sławie czy widnieniu na plakacie.
Pożegnali się i Jayce wyszedł z pokoju.
Nastała cisza.
Chłodne światło księżyca zaczęło wpadać do laboratorium, a naukowiec poczuł chłód przechodzący przez jego ciało. Nie mógł już patrzeć na żadne notatki dzisiaj, chociaż krzyształ wolał do niego. Chwycił swoją laskę i powoli poszedł w kierunku drzwi. Nie mieszkał daleko, bo w budynku mieszkalnym akademii, zatem podróż zajęła mu tylko kilkanaście minut.
Wszedł do niewielkiego mieszkania i zapalił światło. Zdjął buty w ganku i przeszedł korytarzem w kierunku sypialni. Znajdowało się tam jednoosobowe łóżko starannie pościelone lecz nie używane od wielu tygodni, gdyż mężczyźnie nie opłaca się spać tutaj gdy ma bardzo wygodne krzesło w laboratorium. Obok stała mała nocna lampka na której stała szklanka i jakieś lekarstwa. Szafa nie była duża, zawierająca niewielką ilość ubrań, ale tyle mu w zupełności wystarczało. Wziął piżamę z szafy i skierował się do łazienki. Wziął szybki prysznic i dokładnie odkaził mechanizm noszony przez niego dzień w dzień. Gotowy do snu położył się na miękkim materacu i zamknął oczy.
Stał teraz na środku wielkiego jeziora w jaskini, z niewielką wysepką niedaleko. Wiedział dokładnie gdzie jest, tylko jak się tu znalazł było dla niego zagadką. Zaczął iść w kierunku budynku na wysepce gdy zdał sobie z czegoś sprawę. Nie używał laski. Był w stanie iść normalnie, po raz pierwszy odkąd był malutkim dzieckiem.
'Czyli to sen?' myślał do siebie 'To by wyjaśniało czemu chodzę po wodzie'.Usłyszał nagłe chlupot, jakby dochodzący zaraz z pod jego nóg. Zobaczył wielką sylwetkę krążącą w wodzie dookoła niego. Wiedział co to jest, lecz nie był jeszcze gotowy. Zaczął biec w kierunku budynku, lecz nigdy się nie przybliżył. Biegł w miejscu nie mogąc nic zrobić. Poczuł jak coś chwyta go za nogę i ściąga w dół. Nie miał czasu złapać oddechu i w mgnieniu oka łykał wodę wchodzącą do jego płuc, paląc go nieznośnie. Zobaczył czyjąś sylwetkę nad powierzchnią wody. Wyciągnął dłoń, lecz było już za późno, ból stał się niewyobrażalny, złapał się za gardło a ciemność zaczęła go pochłaniać.
'nie nie nie nie nie'-NIE! - krzyknął zrywając się do siadu. Ciężko oddychał i zaczął kasłać. Na jego dłoni widniała teraz krew.
-Czas wracać do pracy- powiedział i wstał, wkraczając w ciemność swojego mieszkania.--------------------------------------------------------------
Hej hej hej, nie pisałem nic od kilku lat, a co dopiero fanfik xdd ale jestem tu bo jest na razie tylko jeden polski fik z tym shipem. Nie ma wiele słów (800 coś to cholernie mało jak na mój standard) dlatego zaliczę to jako rozdział wstępy. Mam nadzieję że nie ssało aż tak bardzo. Miłego wieczoru.
-Alex

CZYTASZ
Light || Arcane
FanficZAWIESZONE -VIKTOR!! - usłyszał swoje imię w oddali, lecz nie mógł już nic zrobić pochłonięty ciemnością. 'Jeszcze nie' coś krzyczało w jego głowie 'Jeszcze nie możesz' poczuł czyjś dotyk by po chwili ujrzeć światło. Hej hej hej, piszę tu czasami S...