Obudziłam się po dwunastu godzinach, które minęły jak zlatujący na ziemię wysuszony liść.
Dzisiejszego dnia moi rodzice wzięli wolne, ale już myśleli nad kolejnym, aby w tych początkowych najgorszych dniach być obok mnie. Doskonale zdawałam sobie sprawę, że w każdej chwili mogłam się załamać lub zacząć trwać w jakiejś wewnętrznej pustce.
Po wstaniu przypomniałam sobie o jednej ważnej rzeczy, którą przekazał mi pod koniec Mike. Wyszłam z pokoju, nie zamykając za sobą drzwi. Nie chciałam zdradzać swojego położenia, więc na paluszkach przemknęłam korytarzem do tego pomieszczenia. Popchnęłam drzwi i poczułam ten zapach, który wywołał dziesiątki najlepszych wspomnień. Zamknąwszy za sobą skrzydło, uniosłam oczy do sufitu, by zahaczyć wzrokiem o pęknięty żyrandol. Po kwaśnym uśmiechu usiadłam na łóżku, by przytulić do siebie pluszaka. Nick dostał go ode mnie na piętnaste urodziny.
Pamiętałam, jakby było to wczoraj.
Do pokoju weszła nagle mama z koszem czystego prania. Otworzyła usta, ale po chwili zamknęła je, czekając, kiedy odezwę się pierwsza. Nim nabrałam kolejnego wdechu, zawitał ojciec, który dotknięty w ramię stanął jak słup.
– Mike powiedział, że jak dowie się więcej o Nicku, to da mi znać... – Westchnęłam z trudem.
– Jak da znać? – zapytała cicho mama. – Dlaczego?
– Nie wiem. Albo... nie pamiętam. – Odłożyłam misia na swoje miejsce.
– Bardziej obawiam się wiadomości od Maxa niż samego Mike'a – odpowiedział tata.
***
Postanowiłam zalogować się na swojego Facebooka, co było dosyć stresujące. Opatulona w koc i grube skarpetki, mimo że na dworze było ciepło i słonecznie, wyłączyłam aktywność. Przeglądałam główną tablicę, a następnie weszłam w wiadomości, choć skrzynka wcale nie pękała w szwach. Odetchnęłam, nie próbując nawet odczytywać wiadomości i wylogowałam się z konta. Naprawdę, nie chciałam na razie, aby ktokolwiek się o mnie dowiedział.
Jedynymi osobami, które miało prawo wiedzieć, to byli dziadkowie oraz moja przyjaciółka. Monika paliła się do tego, żeby wpaść, ale mama uprosiła ją, by poczekała z kilka dni, aż choć trochę wrócę do „siebie". Następnie zaczęły się schody, bo po telefonie do mojego dziadka sam zadzwonił kilka minut później z płaczem, że babcia z całego szoku straciła przytomność. Okropnie nas to zaniepokoiło, dlatego mama zadzwoniła po karetkę, a ojciec od razu powiadomił ich sąsiadów, wsiadł w samochód i pojechał na miejsce.
– Nie uderzyła w nic, tylko upadła na kanapę. Wszystko będzie dobrze – mruknęła później mama, tuląc mnie do siebie i głaszcząc po głowie.
Babcia ocknęła się, zanim przyjechała karetka. Mimo wszystkiego zabrali ją do szpitala, bo nie czuła się za dobrze. Mieliśmy z mamą lekkie obawy, ale zdawałyśmy sobie sprawę, że wszyscy dobrze się tam nią zajmą i nie ma, co się martwić. Korzystając z okazji, że byłyśmy same, mama podpytała, jak tam u mnie sprawy z okresem i ogólnie zdrowiem fizycznym i psychicznym. Chciałam uniknąć pokazywania ciała, bo przyozdabiały ją jeszcze siniaki, których nie miałam zamiaru oglądać. Powiedziała, że zawsze mogę na nią liczyć i jak będę miała ochotę porozmawiać o TYM, co sprawił mi tamten mężczyzna, to miałam się nie wstydzić.
Te słowa były mi potrzebne.
***
Babci poprawiło się na tyle, że już następnego dnia dostanie pozwolenie na wyjście ze szpitala.
CZYTASZ
PORWANA TOM 3 - JUŻ W KSIĘGARNIACH
Mistério / SuspenseFinałowa część trylogii. Czy każda historia musi mieć szczęśliwe zakończenie? Po powrocie do domu Cassandra Donne stara się odnaleźć dawną iskierkę życia. Spokojem nie cieszy się jednak długo. Otrzymuje bowiem wiadomość od jednego z oprawców na tema...