Zwykły wieczór?

216 20 2
                                    

Dotarcie do domu nie było zbyt trudne,tylko bardziej było ono irytujące przez Węgra co chwilę narzekającego nad moim uchem, postarałem by jak najszybciej zniknął mi z oczu,to nie to że go nie lubię,lecz ostatnimi czasy owiele bardziej odpowiada mi samotność,kiedy wreszcie Węgier zaszył się u siebie a ja byłem gotów do snu zdałem sobie sprawę że na zewnątrz bardzo powoli robiło się jasno, przeklnąłem swój los w myślach i padłem na łóżko.

Po czasie bezsensownego wpatrywania się w sufit poczułem znane mi ukłucie na plecach wstałem z łóżka i zobaczyłem dwie duże czerwone plamy na pościeli "nie znowu" powiedziałem cicho i udałem się do łazienki, były to rany po moich skrzydłach które zostały mi niestety wyrwane a dziury po nich nigdy się dokładnie nie zagoiły i często chociaż trochę zagojone części mają tendencję otwierania się dla tego też nie noszę kolorowych ubrań i przy przeprowadzce wybrałem pokój z własną łazienką.W owym pomieszaniu po ściągnięciu bluzki zauważyłem bandaże które niestety przesiąkły, bluzkę wyrzuciłem do kosza na pranie a bandaże na szafkę obok umywalki, minęło trochę czasu zanim założyłem nowe i czyste bandaże,wtedy mogłem wrócić do sypialni,gdy zgasiłem światło w łazience i wróciłem spowrotem do siebie za oknem ujrzałem coś co mnie znowu przeraziło, ujrzałem znowu te same mrożące krew w żyłach ślepia i zarys postaci,nie minęła sekunda a do głowy przyszła mi myśl, dobrze wiedziałem kto to,gdy tylko mnie ujrzał przekręcił trochę głową w lewo,nie robił niczego innego niż wpatrywanie się w moje oczy, spanikowałem i wybiegłem spowrotem do łazienki, zaświeciłem spowrotem światło i podszedłem do umywalki i spojrzałem w lustro,po tym gdy mój oddech trochę się uspokoiły przemyłem twarz wodą i wysuszyłem ją ręcznikiem, wzięłam głęboki wdech i zacząłem myśleć jak on mógł się tu znaleźć a co najważniejsze jak on znalazł mnie,tyle lat minęło, wyprowadziłem się do innego miasta, zacząłem żyć od nowa, chciałem odciąć się od przeszłości...

Zmieszany spowrotem wkroczyłem do swojego pokoju ale gdy spojrzałem na okno jego już nie było jakby rozpłynął się w powietrzu, czułem się jakbym grał w jakimś chorym tanim horrorze lecz starałem się o tym jak najszybciej zapomnieć,by odciągnąć od niego swoje myśli ściągnąłem poplamioną krwią narzutę i założyłem nową po czym starą wrzuciłem do kosza na pranie, ubrałem na siebie czystą czarną koszulkę i tym razem powoli położyłem się na łóżku. Przez chwilę jeszcze powiedziałem na telefonie gdy go odłożyłem jak na złość usłyszałem dźwięk budzika który był ustawiony na 4:30 a za oknem niebo bardzo powoli nabierało kolorów, byłem naprawdę zmęczony,ze zrezygnowaniem wstałem z łóżka i udałem się do niewielkiej kuchni,tam zacząłem przygotowywać proste śniadanie ponieważ lodówka była prawie pusta a moje umiejętności są naprawdę nikłe,jako iż ostatnio to Węgier zajął się zakupami to tym razem niestety będzie moja kolej wybrać się po żywność,lecz patrząc na półki uznałem że będę mógł wskoczyć do sklepu jutro po pracy, westchnąłem i spojrzałem na lekko przypalone tosty które zrobiłem, wziąłem talerz z posiłkiem i udałem się do salonu po czym usiadłem na sofie i włączyłem telewizor, właśnie w telewizji szło jakieś nudne romansidło więc nie przywiązałem uwagi do owego serialu.
.
.
.
.
Tak minął mu kolejny tydzień,z każdym dniem Polak odczuwał narastający niepokój,coraz dziwniejsze wydawało mu się to co stało się niedawno,a najgorsze było to że to nie był jedyny raz w którym zobaczył owego mężczyznę, jego przeszłość związana z nim wcale nie była usłana różami, myśląc o tylu zmarnowanych latach i tylu nieprzyjemnych przeżyciach Polakowi robi się słabo,wtedy każdy dzień był dla niego walką o przetrwanie.....
.
.
.
Polak rozglądając się szedł przez miasto zapełnione ludźmi,do ręki wziął paczkę Rotmansów i wyjął jednego papierosa z paczki a resztę odłożył do kieszeni berzowego płaszcza,po czym z tej samej kieszeni wyjął zapalniczkę i podpalił końcówkę papierosa,po krótkiej chwili poleciał z niego warkocz srebrnego dymu, zaciągnął się nim i spoglądał na przeszklone lady sklepowe na których widniały różnego rodzaju produkty, przeczesał ręką swoje włosy które opadały mu na twarz i obejrzał się, droga zajmie mu jeszcze conajmniej 10 minut przez co wymęczony pracą chłopak mógł tylko Westchnąć i pomarzyć o tym co mógłby zrobić gdy wreszcie wróci do domu.

Gdy Polak był już w dobrze znanej części okolicy zaczęło się ściemniać, jego oczom ukazał się piękny obraz pojedynczych domów, złotych pól i wielu cudnych kolorów oplatających niebo, Polaka zawsze zachwycał ten widok lecz rzadko miał chwilę wolnego czasu by móc wyjść na zewnątrz i obejrzeć to cudne zjawisko, uśmiechałem się do siebie i powoli ruszył w dalszą drogę do domu...

(HELLO,to tylko ja,e-- mam nadzieję że was jakoś bardzo nie zanudziłam i że wam się jak narazie podoba :))
Ale oprócz tego chciałam życzyć miłego dzionka,nocy czy tam wieczoru i do następnego :DD )

"Ukochana własności"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz