Gdy tylko wyszedłem z budynku poczułem przyjemny powiew trochę chłodnego powietrza, ruszyłem powoli w drogę podziwiając domy które mijałem, obok mnie od czasu do czasu przejeżdżały różne auta i tu popełniłem błąd nie biorąc ze sobą słuchawek które tak umiliły by mi teraz drogę, lecz czasu się nie cofnie a jestem zbyt leniwy i zmęczony by wrócić się do domu po ową rzecz, wpatrując się w chodnik zbliżałem się do miejsca gdzie miałem plan zrobić zakupy,po pewnym czasie poczułem zderzenie się z czymś lub bardziej kimś, powoli spojrzałem na kogo miałem rację się natknąć i gdy tylko nasz wzrok się spotkał poczułem napływającą niechęć. Ową osobą była Francja,jest chyba jedyną osobą z którą mam tak napięte kontakty,kobieta ta potrafiła zacząć kłócić się o najprostże głupoty. Czułem jakby wręcz próbowała mnie ubić wzrokiem,po dłuższym czasie wpatrywania się we mnie zmarszczyła brwi i z jej ust usłyszałem ciche "przepraszam" zachowała maniery choć było to dziwne przynajmniej w stosunku do mnie, zazwyczaj puściła by mi groźne spojrzenie i czekała by aż usunę jej się z drogi, pomyślałem po czym zobaczyłem że owa kobieta znikła z mojego pola widzenia a za sobą mogłem usłyszeć pośpieszne klikanie jej wysokich obcasów, zacząłem ją trochę przedrzeźniać gdy usłyszałem że dźwięki robiły się coraz cichsze a po niedługiej chwili sam postanowiłem wreszcie ruszyć w niedługą już drogę do sklepu, minęło trochę czasu zanim wyszedłem ze sklepu z zakupami,na moje szczęście siatki które miałem w rękach były lekkie i nie upchane do pełna więc moja droga powrotna nie powinna być problematyczna,gdy przeszedłem trochę drogi usłyszałem dźwięk powiadomienia dochodzącego z mojego telefonu który miałem w kieszeni bluzy, przerzuciłem wszystkie siatki do jednej ręki a drugą zacząłem grzebać w kieszeni,gdy wreszcie wyciągnąłem ową rzecz włączyłem ją i na ekranie ukazał mi się SMS od nieznanego mi numeru lecz gdy otworzyłem wiadomość zdziwiło mnie jedno,w wiadomości był tylko głupi uśmieszek westchnąłem ciężko i zacząłem wpatrywać się w komórkę próbując zauważyć czy nie spotkałem się kiedyś z tym numerem wtedy poczułem chłód na plecach i w tym samym momencie coś wytrąciło mi telefon z ręki który upadł na bruk przez co rozbiła się szybka a on rozpadł się na części, za nim zdążyłem coś robić to postać przyciągnęła mnie do siebie i zakryła mi usta prawdopodobnie czymś nasączoną szmatką, próbowałam się wyrwać lecz osoba trzymająca mnie w swoich objęciach była odemnie owiele silniejsza a chłód padający od niej był bardzo nieprzyjemny, zacząłem czuć ogromne zmęczenie a po czasie szarpania się bezwładnie oddałem się w objęcia postaci trzymającej mnie przy sobie, siatki które trzymałem w tamtej chwili osunęły się powoli na chodnik,to był ostatni moment jaki zapamiętałem zanim moje powieki opadły na dobre.
.
.
.
.
.
Polak leżał na niewielkim materacu w środku ciasnego pokoju,w pomieszczeniu znajdował się tylko materac,stół,krzesło oraz schody które sugerowały znajdowanie się w podziemiach, szaro bure kamienne ściany dodawały temu miejscu niepokojącego lochowego wyglądu a drewniana stara podłoga uginała się i skrzypiała pod naciskiem,w oddali słychać było ciche kroki,w tym momencie chłopak uchylił powieki i po przyzwyczajeniu się jego oczu do światła dochodzącego z pojedyńczej żarówki zwisającej z sufitu rozejrzał się powoli i spróbował chociaż podnieść się do pozycji siedzącej,gdy udało mu się wykonać tą czynność spojrzał niepewnie na miejsce w którym się znalazł, poczół dziwny niepokój gdy tylko zaczynał bliżej przyglądać się każdej z rzeczy w pokoju a gdy spróbował ruszyć nogą usłyszał wtedy dźwięk ciężkich kajdan,po czasie usłyszał trzask dochodzący z zewnątrz.
Chłopak przełknął ślinę i skulił się gdy tylko usłyszał skrzyp drzwi i dzwięk powolnych kroków,gdy wiedział że nieznajomy już jest w pokoju zdał się na odwagę i spojrzał na swojego oprawcę,od razu sparaliżowało go gdy zobaczył przed sobą wysokiego mężczyznę o białych ślepiach,ubrany był w czarną koszulę i ciemne eleganckie spodnie a na twarzy miał szramę idącą od brwi do kącika ust,wtedy przeszłość wróciła,jakby to było wczoraj, to tamtego dnia....
.
.
"Zostaw mnie! Zostaw!" Wykrzykiwałem w niebo głosy lecz nie ustawał nożem wykrawać mi ślaczki na udzie, niektóre mniejsze niektóre większe lecz każde bolały tak samo mocno, każda nawet najmniejsza rana która zadawał mi ten brutal bolała sto razy mocniej, osłabiony mogłem tylko krzyczeć i modlić się o to by przestał lecz nawet największe modły nie powstrzymały by takiego człowieka,nie,nie można nazwać go człowiekiem,to był potwór który nigdy się nie zmieni...
.
.
.
Tamten moment nie był jedynym kiedy nie próbowałem zrobić cokolwiek w akcie samoobrony, zawsze gdy tylko udało mi się jakkolwiek przełamać ten tylko uśmiechał się i potulnie przyjmował to do siebie,lecz później bił i ranił jeszcze mocniej,wiele razy stawiał przede mną różne propozycje lecz żadna z nich nie była bez haczyka,dla tego za każdym razem mógł usłyszeć moją odmowę,sam nie wiem co dokładnie stało się w tamtym momencie, lecz pamiętam tylko jedną późniejszą scenę,jak przykładam mężczyźnie nóż do twarzy,i to wtedy zostawiłem mu coś po sobie, był też to ostatni dzień w którym mnie więził, dzień w którym odzyskałem wolność,jak się okazało,nie na długo...Widząc moją bladą twarz uśmiechnął się i podszedł bliżej po czym schylając się położył mi rękę na policzku, jego ręka była zimna jak lód była też cała w szramach pozostałych po starych ranach, szarpnąłem się a swoją ręką od trąciłem jego,gdy znów na niego spojrzałem na jego twarzy gościła niechęć pomieszana z irytacją, odwinął wtedy rękę i z całej siły spoliczkował mnie przez co moja głowa odchyliła się a ja by nie stracić równowagi musiałem podeprzeć się rękoma,gdy poczułem się stabilnie złapałem się za mój piekący policzek,nie chciałem na niego spojrzeć lecz tą samą ręką złapał mnie ciężko za policzki i ściskając pociągnął do siebie, kciukiem masował mój obolały policzek i wpatrywał mi się prosto w oczy,wtedy wypowiedział zdanie jakie na długi czas zapadnie mi w pamięć.
"Skarbie, pokażę ci jak naprawdę wygląda miłość, pokażę ci co tak naprawdę oznacza kochać"
Powiedział to doniośle i z uśmiechem,wtedy wstał a ja zrobiłem to za nim, dalej trzymając mnie za policzek pogładził mnie po nim ostatni raz po czym wbił palce w oba me policzki po czym szarpnął mną i rzucił na materac podejmą, widząc moją niemrawą reakcję zaśmiał się "to dopiero początek ukochany" po tych słowach przeczesał sobie włosy i zaczął się śmiać a ja jedyne co mogłem zrobić to wpatrywać się w podłogę.(Ha ha,oto ja!po takim czasie nieobecności,moja wena totalnie odmawiała współpracy przez ten czas lecz oto nowy rozdział,wydaje mi się że nie jest tak dobry jak inne lecz starałam się by miało to sens i trzymało się kupy)
CZYTASZ
"Ukochana własności"
Fiksi PenggemarPolskę dopada moment, który bardzo zmieni jego dotychczasowe życie, w takich sytuacjach każdy pragnie by był to tylko sen lecz chłopak zderzy się z brutalną rzeczywistością. ⚠️Przeczytaj przed czytaniem⚠️ ⚠️W książce znajdą się:⚠️ -krew -broń -tortu...