One shot #1 💗
-Cholerne dzieciaki!- wykrzyczał władca ciem sapiąc ze zmęczenia.
-Sir ... - Mayura próbowała pocieszyć szefa lecz ten szybko jej przerwał:
- Milcz. Jesteś tu tylko aby mi pomóc. - warknął - Sama się w to wpakowałaś.~ Ja też bardzo ciebie kocham Gabrielu ~
-Przepraszam sir... W takim razie zajmę się Adrienem. - Odpowiedziała drżącym głosem Mayura - Duusu! Chowaj pióra! - wykrzyknęła energicznie kobieta.
Gdy Nathalie ulotniła się gdzieś w odchłani tajemniczej windy Władca ciem westchnął ciężko i ze zmęczeniem w oczach wyksztusił:
- Nooro mroczne skrzydła precz!W blasku ponurego już popołudnia sylwetka najbardziej tajemniczego ale jakże rozchwytywanego projektanta zgarbiła się troszeczkę i gdy rzekomy Gabriel Agreste miał już udać się do windy usłyszał:
- Ojcze gdzie jesteś?! Pomocy! Nathalie... Pomocy!
Niewątpliwie. Głos Adriena... Gabriel szybkim ruchem bez zastanowienia podbiegł do windy. Miał takie ciśnienie jak Audrey Burgeois gdy widzi swoją córkę i próbuje przypomnieć sobie jej imię! Cholè! Cholera! Zamiast myśleć o córce swojej psychofanki wymyśl jak wytłumaczyć Adrienowi skąd tak nagle i wybuchowo pojawił się w "gabinecie"...
-Szybciej otwieraj się! - warknął Agreste który jak widać mocno uderzył się w głowę podczas akcji super złoczyńców. - Dalej! Dalej!
Po chwili która wydawała się wiecznością winda z przytupem otworzyła się a z niej wypadł zsapany projektant. Nie patrząc na obraz swojej małżonki popędził do pokoju z którego dochodziły odgłosy szlochania.Agreste zdyszany do bólu skręcił to dwa razy w lewo to jeden w prawo. Gdy zakręcił już we właściwy zakamarek swojej dużej posiadłości którą żekomo można nazwać twierdzą gorzkiego milionera... ( Albo po prostu białą dziurą ) Ujrzał Adriena siedzącego na czarno-białej posadzce trzymającego w objęciu bladą nieprzytomną Nathalie która ledwo co zdążyła wcześniej schować miraculous pawia. Gabriel zamarł szybkim ruchem wziął Nathalie na ręce i bez słowa wybiegł z willi. Adrien początkowo próbował biec za swym jakże pełnym uczuć ojcu lecz po chwili zrezygnował z powodów nieznanych nawet autorce. Ojciec nawet tego nie zauważył wpadł do auta i energicznie krzyknął.
- Do najbliższego szpitala! Ale już!
Goryl nieprzytomnie popatrzył się na swojego pracodawcę. Równie energicznie szarpnął ręką a słuchawki odłączyły się od telefonu. Nastała martwa cisza. Tylko kobieta z nagrania dobiegającego z telefonu goryla wciąż nawijała:
Jesteś delfinem dryfującym nad morzem. Fale obijają się o twoją smukłą sylwetkę... Wyobraź to sobie ten spokój...~Gabriel oniemiał. Gapił się na swojego pracownika i rozwarzał zwolnienie jedynej osoby w tym domu, która nigdy nie mruknęła nawet słówka gdy nagle...
- Klasyk... - odparł zakłopotany mężczyzna.
- Do szpitala ale już! W tej chwili bo jak ci zaraz coś trzepnę! Żebyś mi się nie stał delfinem bez tego jebanego jednego oka! Ochroniarz podskoczył oszołomiony a Nathalie Sancoeur lekko drgnęła jakby na potwierdzenie. Po kilkunastu minutach martwej niczym na spowiedzi w kościele ciszy dotarli do szpitala. Agreste wypadł z Sancoeur na rękach z auta i popędził do budynku. Wpadł do szpitala niczym strzała. Po kilku chwilach dwóch doktorów wzięło Nathalie do sali a sam projektant biegł za oddalającymi się lekarzami. Gabriel siedział w głuchej ciszy na poczekalni pod salą numer 103. Po chwili dołączył również Adrien który wcześniej wybłagał ochroniarza (nie) zwolnionego parę godzin temu aby go przywiózł.?? goodzin później...
Nathalie lekko oszołomiona obudziła się w łóżku szpitalnym. Białe ściany zarówno jak kafelki na podłodze a wokół tego wszystkiego dwaj... Trzej goście. Gabriel rozmawiał z lekarzem a Adrien z przejęciem siedział na małym niebieskim krzesełku. Sancoeur usłyszała rozmowę:
- Niestety... Pacjentka powinna pozostać w łóżku. Jeśli pan łaskawy na parę tygodni... Lecz jednak to pilne wypisanie pacjentki będzie możliwe od zaraz... Aczkolwiek nie mamy pozwolenia od najbliższej rodziny...
- Znakomicie! - odparł Agreste lecz lekarz szybko mu przerwał:
- Jeszcze jedna rzecz... Pani Sancoeur jest... Niezdolna do samodzielnego poruszania się. Co chyba nieumożliwa jej dalszą pracę u pana...?
- Niech pan ze mnie nie robi idioty! - wrzasnął projektant - Nathalie ma być wypisana ale już! Adrien wstawaj! Nathalie chodźmy. - Asystentka odchyliła kołdrę i gdy miała już wstać w zaledwie ułamku sekundy ... Pac!- Nathalie! - wykrzyczał Adrien - Ojcze!
Gabriel spojrzał oszołomiony na lekarza a potem na swoją pracownicę. Podbiegł do niej, pomógł jej wstać z podłogi i usiąść na łóżku.
- Mówiłem - odparł lekarz lekko zakłopotany i zmartwiony stanem pacjentki.
- Nie zmieniłem zdania - odparł Agreste stanowczym tonem. A po podpisaniu kilku interesujących papierków Gabriel wraz z Adrienem i Nathalie wyszli ze szpitala... W-Y-S-Z-L-I. No Nathalie nie wyszła... Prędzej to by już było można powiedzieć wyjechała. Gabriel uznał że Nathalie faktycznie... nie jest zdolna do pracy. Wszyscy mieli już wolne. Adrien zaproponował lody u słynnego André. Posiadacz czerwonych rurek zgodził się nie wiedząc co go czeka. Tylko Nathalie Sancoeur znając dobrze sztuczki Agresta juniora wciąż protestowała. I wyszło by jej to doskonale gdyby tylko posiadała nogi, których niestety ( albo stety ) nie czuła.Gabriel prowadząc spokojnie wózek z Sancoeur szedł koło swojego syna. Spacerowali tak dosyć długo... Nikt nie patrzył na godzinę. W końcu dotarli pod budkę. Pierwszy lody dostał Adrien. ( I tutaj nie będę się rozpisywać ponieważ każdy chyba zna ten wierszyk tak jak i kolor lodów ) Przyszedł czas na piekło dla Gabrysia i niebo dla Nathalie.
- Jake smaki dla tych dwojga? - kontynuował słynny André - " Wanilia z truskawką! Dobrane to smaki! Łagodne, klasyczne lecz dają do znaki. Są pełne troski! Miłości, cierpienia...
- Nie nie! - zaprotestowała Sancoeur - My poprosimy osobno!
- Pff... - odparł André i podał tej dwójce wcześniej wspomnianego loda.
Gabriel popatrzył się tylko ze znudzeniem w oczach na deser, zapłacił za lody i odszedł. Adrien popatrzył się z zadowoleniem na twarzy na Nathalie, a kobieta posłała mu wredne spojrzenie. Cała trójka usiadła na ławkę i zaczęli jeść lody. W sensie... Adrien jadł lody... Nawet nie zdążył bo ledwo co usiadł i nagle ...
- Nino! - zawołał Adrien z entuzjazmem - Tato mogę...?
- Miłej zabawy Adrien - odparł Gabriel z obojętnością w głosie.
- Dziękuję! Papa Nathalie! Do Widzenia ojcze! Blondyn pobiegł do kumpla a dwójka bez uczuciowych ludzi została ze sobą.Nathalie popatrzyła się na swojego szefa po czym powiedziała:
- Smacznego sir!
- Przecież to miały być "lody dla nas dwojga" - zacytował projektant udając według niego irytujący głos André.
- Ale szefie co pomyślą... - Nathalie nie dokończyła albowiem zobaczyła uśmiechniętego Gabriela trzymającego łyżeczkę z nabranym na niej lodem.
- Umiem jeść. - odparła Sancoeur - Lecz wygląda po prostu przepięknie.
- Bon Apetit! - wyszeptał Gabriel troskliwym głosem...
CZYTASZ
No to... O Nathalie!
FanficOto one shoty o Nathalie, śmieszne czy smutne ? Oto książka która nigdy się nie skończy! Tak samo jak moje debilistyczne pomysły! 💗 #Debilistycznepomysły Bohaterowie: - Nathalie Sancoeur Motto: Praca do umarłego Status: Zakochana do bólu Opi...