1. Pierwsze spodkanie

227 10 28
                                    

Kaeya

Podczas przechadzki po Mondstand wpadlas w wysokiego, granatowlosowego osobnika. Byl to Kapitan Kaeya.
-Nic Ci nie jest, Mocno we mnie wallas.
Powiedzial przez smiech druga czesc zdania. Bylas troche oburzona lecz bylo to calkiem smieszne wiec udawalas urazona.
-Oj no wez zartowalem. Jestem Kaeya, mam zaszczyt poznac?
-*T.I*
-Sliczne imie
-Dziekuje, zdaje mi sie ze masz jeszcze troche pracy.
Spojrzalas za Kapitana patrzac na Jean. Byla troche poddenerwowana, troche to za lagodne slowo. Kaeya obrocil sie i ujrzal ten sam widok.
-Racja musze juz leciec ale mam nadzieje ze bedziesz czesciej na mnie wpadac
Puscil do ciebie oczko i odszedl a ty cala zawstydzona poszlas w swoja strone.

Diluc

Postanowilas ze w wolny dzien wybierzesz sie na male co nieco. Udalas sie do tawerny. Weszlas i poczulas mocny zapach alkocholu od pewnej dwojki, byl to Kaeya i Venti, znalas ich nie raz cie tu zaczepili po pijaku ale tym razem ich zignorowalas. Nigdy nie udalo ci sie spodkac wlasciciela trawerny co bylo dziwne bo przychodzilas tu prawie zawsze kiedy mialas wolny dzien.
-HeEeEh tO nAsZa *T.I.*
-RaCjA
-Znowu to samo..
Dosiedli sie do ciebie i zaczeli gadac cos do ciebie lecz nie chcialas im odpowiadac. Chcialas miec chociaz jeden dzien tutaj spokojny. Ich rozmowe przerwal stanowczy glos.
-Zostawcie ja nie widzice ze nie chce z wami rozmawiac
-OoOoO DiLuC (a: HORNY STEP BRO Nomek_Nomek)
-JuZ jUz ZoStAwIaMy
Dwojka pijakow odeszla od ciebie a Diluc podszedl do Ciebie.
-Podac cos?
-Wino i dziekuje
-Nie ma za co musze utrzymac tu porzadek
-Czyli jestes wlascicielem?
-Tak, dostalem trawerne po ojcu
-oh.. Przepraszam
-To nic takiego, moje imie juz poznalas czy moglbym znac twoje?
-*T.I*, milo mi
-Rowniez
Gadaliscie tak az wkoncu nadszedl czas podwrotu do domu.
-Do zobaczenia Diluc
-Ta pa
Poszlas do domu troche podpita ale w wiekszosci dostawalas sok winogronowy po kilku lampkach

Venti

Wraz z Barbara przeszlyscie sie pod statule Barbatrosa. Podeszlyscie blizej i ujzalyscie niskiego Barda ubranego w zielony stroj. Bardzo ci sie podobal wystep Barda lecz szybko sie skonczyl. Barbara gadala ze swoimi znajomymi zakonnicami a ty postanowilas podejsc do barda.
-Czesc, przepraszam ze zaklucam Ci chwile spokoju ale twoje granie na Lirze bylo niesamowite
-Dziekuje Ci to mile z twoje strony
-Mowie to co mysle
Bard sciagnol kaptur i ujrzalas jego damsko-podobna twarz.
-Wygladasz jak dziewczyna
-Wypaszam sobie jestem 100% chlopakiem
-Te warkocze dodaja ci takiego damskiego uroku
Zasmialas sie pod nosem a bard lekko sie zawstydzil.
-N-Nie mow tak! To nie prawda!
-Ale taka prawda
-Nie wazne, jestem Venti
-Jestem *T.I*
-*T.I* pora sie zbierac!
Krzykla Barbara patrzac na ciebie.
-Juz ide! Zegnaj Venti
-Bay!
Podbieglas do Barbary i razem wrocilyscie do swoich domow.

Chongyun (faworyt autora)

Przechadzalas sie po pewnym lesie szukajac jakis potworow do zabicia lub cos w tym stylu. Zobaczylas z daleka niebieskie swiatlo i podbieglas w strone swiatla. Wyciagnelas bron gdybys zostala zaatakowana.
Ujzalas mlodego chlopaka ktory walczyl w dziwny sposob z Fatui. Zastanawialas sie czy pomoc mu ale kiedy zobaczylas ze idzie mu calkiem dobrze odpuscilas z pomocy chlopakowi i usiadlas gdzies z boku.
Po droche dluzszej chwili chlopak skonczyl swoje egzorcyzmy na Fatui.
-Czesc mlody egzotcysto
-H-HE!?
-Tu jestem
Siedzialas pod drzewem za nim wiec cie nie widzial. Odwrocil sie i spojrzal na ciebie z ulga.
-Ufff...
Zasmialas sie i wstalas zeby sie z nim przywitac
-Ekhem zaczne od poczatku, Witaj mlody egzorcysto jestem *T.I.*
-Mlody egzorcysta ma na imie Chongyun
-Fajne imie Chongyun... YUN-YUN!
-HE!?
-Bede cie nazywac Yun-Yun!
-Niech Ci bedzie
-Fajny stroj
-Dzieki
Rozmawialiscie na rozne tematy az do zmroku gdzie pierwsza powiedzialas ze musisz isc.
-Dziekuje za rozmowe *T.I*
-Tez dziekuje, mam nadzieje ze sie jeszcze spotkamy

Childe

Chodzilas z Zhonglim po Liyue Harbor, bylas jego asystentka. Zhongli zaprosil pewna osobe na obiad.
-*T.I* Chcesz isc ze mna?
-Tak
-Jestes pewna?
-Bardzo
Zhongli zabral Cie do restauracji w ktorej mial sie spodkac z ta tajemnicza osoba. Trafilismy do znanej restauracji, usiedlismy sie przy wskazanyn stoliku.
Ja zajelam sie papierkowa robota a Zhongli przegladal sobie karte. Wtedy ujzalam wysokiego rudowlosego mezczyzne. Dosiadl sie do naszego stolika obok mnie. Myslalam ze usiadze obok Zhongila.
-Witaj Tartaglia
-Czesc Zhongli-Sensei, kto to?
-To jest moja asystentka *T.I.*
-Yhym
Bylas caly czas zapatrzona w papiery. Zhongli zaczol zamawiac to co chcielismy a Tartaglia podniosl twoja twarz za brode zebys na niego spojrzala.
-Rudy sie nie dostal
Zaczelas sie smiac a Tartaglia zaczol sie ciebie patrzec lekko zawstydzony i oburzony.
-Mam na imie Tartaglia a nie Rudy
-A ja nie jestem laleczka
-Sory
Puscil cie a ty moglas odlozyc papiery do torby.
Jedzenie przyszlo, zajadalas sie swoim daniem obserwojac ze smiechem jak Tartaglia nie udolnie korzysta z paleczek.
Zhongli patrzyl sie na was spokojnym wzrokiem. Byl zadowolony ze tak sie dogadujecie, za to Tartaglia byl skupiony na obsludze paleczek.
Po zjedzeniu a raczej meczarni dla Tartagli zostaliscie jeszcze na chwile i rozmawialiscie na rozne tematy.
-Zhongli-Sensei twoja asystentka mi dokucza
-Teraz to juz zmyslasz Rudy
Zhongli wzdrygnol ramionami a ty zaczelas sie smiac
-AHA ZHONGLI-SENSEI NOOOOO!
-RUDEMU JEST PRZYKRO BHAHAHAHAHAHA
-*T.I.* Musimy sie juz zbierac
-Dobrze
Wstalismy od stolu a Tartaglia z nami i wyszlismy z restauracji.
-Zegnaj Zhongli-Sensei i *T.I.*-Chan
-Do zobaczenia Childe
-Childe? Ale ze Rudy to dziecko?
-NIE!
-No to Ajax
-PLYN DO PRANIA BAHAHHAHAHA
-Tartaglia.
-TORTILIA
-To nie wiem
-Zegnaj Rudy
-Tak tak pa
Rozeszliscie sie w swoje strony Tartaglia z w swoja a ty z Zhonglim w swoja. Zhongli szedl z lekkim usmiechem na twarzy.

Kazuha

Beidou wprowadzila cie na statek.
-Rozgosc sie *T.I.*
-Dobrze, dziekuje
Rozejrzalas sie po statku i po obejrzeniu kazdego zakatka udalas sie do sterowni czyli na gore statku gdzie byla Beidou wraz z Kazuha. Duzo Ci o nim opowiadala, malo go zna ale bardzo sie z nim zzyla.
Weszlas i ujrzalas Kazuhe siedzacego na przodzie statku i Beidou przy kierownicy.
-Jak tam zwiedzanie?
-Dobrze
-Mam nadzieje ze bedzie Ci tu dobrze
-Bedzie bardzo dobrze
Kazuha siedzial cicho spogladal tylko na ciebie ale szybko odwracal wzrok na wode kiedy tylko patrzylas na niego.
-Kazuha badz mily i sie chociaz odezwi!
-Yhym...
-Nie trzeba
Usmiechlas sie nerwowo ale Beidou i tak musiala postawic na swoje.
-A wiec plyniesz do Inazumy?
-Tak
-Slyszalem troche o tobie, to prawda ze duzo podrozujesz?
-Tak to prawda, jestem podrozniczka
-Gdzie juz bylas?
-Bylam jak narazie w Mondstand i Liyue no i bede w Inazumie
-Ciekawie tylko musisz uwazac a Inazumie
-Wiem juz wszystko wiem
-To dobrze
-Kazuha zaprowadz *T.I.* do pokoju bo sie sciemnia
-Dobrze, za mna
Zaprowadzil cie do pokoju i zostawil w samotnosci.

Pisalem to caly dzien zaczolem ok. 13 skonczylem 19 :'3
Noo-Noo

Scenariusze z Genshin ImpactOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz