"Leniwy poranek"
Był grudzień, na zewnątrz panował mróz, a ziemię pokryła gruba warstwa białego puszku. Pomimo wczesnej godziny, dzieci szybko zakładały ciepłe ubrania i uciekały bawić się na dwór, lub chowały się w domach z kubkiem ciepłego kakao, w ten sposób chroniąc się przed oberwaniem śnieżką. Zegar naścienny pokazywał 10:20, gdy podstępne promyki słoneczne prześlizgnęły się przez śnieżnobiały materiał zasłony i szybko odnalazły swoją drogę do łóżka stojącego niedaleko okna.
Jeden z leżących w nim mężczyzn leniwie uchylił oczy, powoli się rozbudzając. Był Wyższy od swojego towarzysza. Włosy, białe jak śnieg za oknem, opadały mu na twarz, łagodząc ostre rysy i nadając mu przyjazny i ciepły wygląd. Jego oczy, w głębokim, niemal czarnym, odcieniu brązu otworzyły się w pełni, a na twarzy ZSRS (bo kto inny ma aż tak białe włosy) zagościł uśmiech. Pogłaskał wtulonego w niego mężczyznę po włosach i czule pocałował go w czoło. Z żalem stwierdził, iż musi go obudzić, więc lekko zaspanym i zachrypniętym głosem wyszeptał do ucha III Rzeszy:
- Kochanie, czas wstać.
Po chwili niższy wybudził się ze snu i schował twarz w szyję komunisty, mamrocząc coś na temat wstawania, niewstawania i tego, że jest jeszcze wcześnie. ZSRR cicho się zaśmiał i ponownie pogłaskał towarzysza po włosach. Problemy ze wstawaniem u Rzeszy były stałą częścią rutyny tej dwójki i ani jeden ani drugi nie narzekał. Nadal wtulony w szyję Związku Radzieckiego wymamrotał:
- Głodny jestem. - Na co ten westchnął i pocałował Rzeszę w czubek głowy.
- Ty tu zostań, a ja ci przyniosę śniadanie.
- Naprawdę?
- Oczywiście.Przechodząc przez wszystkie stopnie żałoby i załamania wyszedł z łóżka i się przeciągnął, czując przyjemne strzyknięcia w kościach. Włożył ciepłe skarpetki i poczłapał do kuchni, nucąc pod nosem sobie chyba tylko znaną melodię. Wszedł do pomieszczenia i, nadal nucąc, wziął się za przygotowywanie śniadania. Sam niekoniecznie miał siłę na wymyślne dania, więc szybko przygotował tosty z serem oraz kawę. Ułożył je na tacy i powoli wrócił do pokoju, gdzie powitał go widok w miarę rozbudzonego germana w pozycji półsiedzącej. Na jego widok Rzesza uśmiechnął się i poklepał łóżko obok siebie.
- No chodź, zjemy razem.
Komunista odwzajemnił uśmiech i podszedł do łóżka. Podał niższemu tacę, a gdy już nie miał jej w rękach usiadł obok swojego partnera. Trzecia Rzesza prawie od razu wziął się za jedzenie, a ZSRS na spokojnie skubał pojedynczego tosta, zapijając niewielkie kęsy kawą. Po paru minutach oboje się najedli, a kubki, niegdyś napełnione kawą, zostały opróżnione. Komunista już miał wstać aby posprzątać naczynia, jednak Rzesza go uprzedził i zebrał naczynia na tacę. Zanim ZSRR zdążył zaprotestować już wyszedł. Szybko odłożył naczynia do zlewu i wrócił do pokoju. Rzucił się z powrotem na łóżko i przybliżył swoją twarz do twarzy Związku Radzieckiego, po czym złączył usta swoje i jego w delikatnym, pełnym miłości pocałunku. Jego poranny zarost lekko, ale przyjemnie drapał. Po paru sekundach oderwał swoje usta od jego i spojrzał mu głęboko w oczy z uśmiechem.
- Kocham cię.
Komunista poczuł ciepło w policzkach gdy i tak niewidoczny rumieniec wpłynął na jego twarz.
- Ja Ciebie też, nad życie.
Reszta poranka upłynęła spokojnie. Do południa zostali w łóżku, czytając, każdy w swoim własnym, małym świecie. Ale razem w świecie realnym, i tak miało właśnie pozostać. To była miłość jedna na milion, miłość która przetrwała mnóstwo prób. Była po prostu szczera. Nic skomplikowanego.
Koniec
CZYTASZ
Kawa z solą morską- Zbiór OneShotów || Countryhumans
FanfictionZbiór OneShotów z fandomu Countryhumans Shipy: III ZSRR RusFin III Rzesza x Królestwo Włoch