6. Holiday

120 12 21
                                    

Samochód zapachniał znajomimy, kwiatowymi perfumami, gdy tylko zajęły miejsca w chłodnym samochodzie. Para osiadła na szybach gwałtownie, gdy tylko ruszyły z pod kamienicy, w której mieszkała rodzina Bena. Miasto pochłonął mrok, a zewsząd z okien na ulicę wyglądały ozdoby choinkowe przyczepione do szyb. 

- Chciałabym kiedyś odwiedzić Nowy Jork zimą, być na gwiazdkę tam , gdzie jest śnieg - odezwała się w końcu Giorgia, aby przerwać niezręczną ciszę. Rzuciła ukradkowe spojrzenie, w kierunku mieszkania Damiano. Całkiem niedawno wypalała papierosa na dobranoc, podziwiając panoramę Rzymu z tego balkonu. 

- Nie musimy rozmawiać, w sumie, to nie wiem czy to dobry pomysł, że mnie odwozisz - Victorię najwyraźniej wciąż gniotło sumienie. Tak, jak i ona przelotnie zerknęła w stronę kamienicy Damiano, ale prędko odwróciła wzrok, skubiąc nerwowo gładząc Chili, która usadowiła się jej na kolanach. Pierwszy raz Giorgia widziała ją tak zdenerwowaną, i cóż, schlebiało jej to. W końcu, Victoria de Angelis przejmowała się kimś innym, niż sobą. 

- Chyba nie będziemy udawać teraz, że się nie znamy? - rzuciła luźno, ale nie doczekała się odpowiedzi. Blondynka nie należała do osób obrażalskich, raczej chodziło o to, że nie miała pojęcia co miała ze sobą zrobić. Przebierała nerwowo nogami, a oczy usilnie wlepiała w okno, niby zafascynowana. Giorgia włączyła radio, szybkim, oszczędnym ruchem i odpaliła elektrycznego papierosa, uchylając uprzednio okno ze swojej strony. - Guma balonowa.

- Co?

- Zapach gumy balonowej, chociaż dla mnie bardziej pachnie jak wata cukrowa - dostrzegła ten lekki uśmiech, który na moment wstąpił jej na twarz. 

- Dla mnie też bardziej wata - zgodziła się Victoria, nieco bardziej wyluzowana. Na ulicy o tej porze nie było korków, tak więc dojechanie do kawalerki nie zajęło im więcej niż piętnaście minut. Victoria jeszcze na moment wypuściła Chili, aby ta po raz ostatni tego wieczora skorzystała ze spaceru, a potem zerknęła przelotnie na Giorgię, która stanęła obok niej, odpalając papierosa. - Dużo palisz - zauważyła. 

-  Stres nie pomaga, przerzuciłam się na elektroniczne, ale taki sam syf. Tamte chociaż ładniej wyglądały - zażartowała, ale blondynka zaledwie uśmiechnęła się blado. 

- Serio mówiłaś o tej agencji? Wtedy, no wiesz, w restauracji. 

- Tak - chciała szybko zapewnić, że już jest lepiej. Skłamać i sprawić, żeby Victorię nie dręczyły dłużej wyrzuty sumienia, ale ugryzła się w język, wytrzymując cierpką ciszę. 

- Cholera, nie spodziewałam się, że wyjdzie z tego taki bigos - wyznała - chyba sama nie wiedziałam co robię. To wszystko działo się tak szybko. My, Damiano, wygrana...  

- To ty chciałaś się ujawnić - przypomniała jej cicho, słysząc, że jej ton głosu stał się nieco bojowy. Poczuła jak Victoria na moment dotyka chłodną dłonią, wierzchu jej dłoni, ale tylko przelotnie, jakby chciała upewnić się, że wciąż stała obok niej. 

- Wiem, ale Damiano...

- To ty kazałaś mi się nikim nie przejmować - dodała cierpko, choć starała się brzmieć przyjaźnie. Było to ciężkie, bo temat wzbudzał w niej istną lawinę emocji. - Po prostu przyznaj, że kariera była ważniejsza. Nic mnie bardziej nie irytuje niż to, że próbujesz się wybielać. 

- Okej, tak - odezwała się po dłuższej chwili.- Ale czułam, że dla ciebie ten związek jest przelotny. Pierwszy raz z kobietą, jak eksperyment. Nie czułam potrzeby rzucania wszystkiego dla kogoś, kto się ciągle boi. Bałam się, że się wycofasz, a ja zostanę bez niczego, więc jak Damiano dał mi ultimatum, wolałam nie ryzykować  - Giorgia na ten argument nie miała odpowiedzi, bo choć bardzo chciała zaprzeczyć, nie umiała. Nie dała w końcu powodu Victorii, do tego aby czuła się bezpiecznie. Wyznanie na Instagramie nic nie znaczyło. Było ulotne, łatwe do skasowania, łatwe do zapomnienia na tle kolejnych postów. 

Milczały więc obie przez chwilę, patrząc jak Chili obwąchuje schody i drzewa. Chłód wieczora wpijał się w dłonie i policzki. Giorgia chciała odejść już kilka razy, ale wciąż liczyła, że Victoria jej nie pozwoli. Jednak, gdy dłużej nie wypadało milczeć, to skierowała się ku samochodowi. 

- Wiesz też mam trochę twoich rzeczy, może chcesz je zabrać? - odezwała się prędko dziewczyna. 

Mieszkanko Victorii wyglądało dokładnie tak, jak je zapamiętała. Przybyło tylko trochę nagród i zdjęć. Co ją zdziwiło, wciąż na półce miała zdjęcia, które zrobiły wspólnie. Ba, nawet jej łaszcz i buty były w tym samym miejscu w przedpokoju, zupełnie, jakby miała zaraz wrócić. Zdawało się, że Victoria nic nie ruszała. Wszystko, jak zaklęte w czasie, przenosiło ją do dni przed Eurowizją. Patrzała, jak dziewczyna wyciąga z szafy siatkę, po czym odkłada ją na stół. 

- Wina? - zapytała, jakby na później chciała odłożyć oddawanie pamiątek. 

- Jestem samochodem - przypomniała, a Victoria skinęła głową, a potem wyjęła dwie lampki, po czym wyjęła z lodówki czerwone wino, to, które Giorgia lubiła najbardziej. Piemonckie, półsłodkie. 

- Zapłacę za taksówkę - zaoferowała podsuwając jej lampkę z miłym uśmiechem, ale Giorgia czuła, że wcale nie chce wychodzić. Wcale nie chce taksówki, i nie chce rozmawiać już o tym, co było. Z dziwnym wzruszeniem zauważyła, że pojawienie się w tym mieszkaniu, i obecność Victorii, sprawiły, że nie umiała się gniewać. Nie chciała, i czuła, że i Victoria chciała rozejmu. 

Chwilę patrzyły na siebie w napięciu przykrytym nieśmiałymi uśmiechami. 

- To może zobaczymy Holiday? Albo Home alone? - zaproponowała Giorgia biorąc w dłoń szkło. Widziała ten entuzjazm Victorii, który bardzo chciała ukryć, obojętnie rzuconym okej

Usadowiły się na kanapie, i Victoria zapaliła świeczki, bo pamiętała, że Giorgia zawsze to lubiła. Jak to mawiała, ciepłe światełka robiły klimat, który ciężko było przebić czym innym. Chili przyszła dotrzymać im towarzystwa, kiedy tylko Kate Winselt pojawiła się na ekranie plazmowego telewizora przytwierdzonego do ściany. Usadowiła się pod przeszklonym stolikiem, zatapiając pyszczek w miękkim dywanie. Dziewczyny usiadły dość blisko siebie, na tyle, że gdyby się trochę wysiliły, mogłyby zetknąć spragnione siebie ciała. 

- Co robisz w święta? - zapytała obojętnie Victoria, choć Giorgia widziała, że nerwowo stukała palcem w szkło. 

- Pracuję chyba.

- Nie jedziesz do rodziny? - zapytała zaskoczona, bo przecież spotkania w rodzinnym gronie u Solerich* były tradycją. Były obowiązkowe jak wypatrywanie pierwszej gwiazdki czy prezent pod choinką. 

- Nie, zobacz - Giorgia prędko wskazała na telewizor - mój ulubiony moment. Jude Law, pijany, komiczna ta scena! - powiedziała, jakby po raz pierwszy oglądały razem ten film, a przecież był tym filmem wraz z kilkoma innymi, które włączały, gdy nie miały pomysłu, co zobaczyć. 

- Pokłóciliście się przez tę akcję z nami? - Victoria nie dała się zbić z pantałyku. Nawet nie zaszczyciła Juda swoim wzrokiem, więc i Giorgia przestała poświęcać mu uwagę. Wzruszyła ramionami. 

- Dajmy temu spokój, jest miło - ich spojrzenia spotkały się, a szare oczy zabłyszczały smutno. Broda zadrżała gwałtownie, wzbudzając falę cichego płaczu. Jakże Victorii było przykro, że przez ten cały czas nie pomyślała o konsekwencjach własnych decyzji. Jakże ciężko jej było na sercu, gdy docierało do niej, że ze wszystkim Giorgia musiała zmierzyć się sama. Poczuła jak brunetka kładzie dłoń na jej przegubie. Chłodne, drobne palce pogładziły jej skórę, powodując, że dreszcz podniecenia przeszył jej ciało. Nie pamiętała, żeby przy kimś płakała, ale teraz, gdy Giorgia w końcu była tam, gdzie było jej miejsce, przy niej, nie obchodziło jej nic. 


______________

* Totalnie nie wiem czy poprawnie gramatycznie, uznajmy, że tak.


Good Girl 2 Giorgia x Victoria ManeskinOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz