2. Obiecuję.

46 4 1
                                    

JAKAYLA



– Nigdy więcej się na to nie zgodzę.

– Przestań narzekać.

Roby odkąd usłyszał mój pomysł o hulajnogach elektrycznych, miał ochotę mi to wyperswadować. Tak rzadko odbywaliśmy wspólne zmiany w pralni, a on jeszcze wydziwiał, że coś wymyślam. Chciałam spędzić z nim miło czas, ale zapomniałam, że chłopak był największym przeciwnikiem uprawiania sportu. Nawet jeśli chodzi o głupią jazdę na hulajnodze, której nawet nie musiało się odpychać.

– Przecież ja się na tym zaraz zabiję – kontynuował, kolejny raz zwalniając.

– Czasami jesteś gorszy od baby z okresem – skomentowałam.

– No i masz jak w banku, że moich muffinek nie dostaniesz.

– Przeżyję.

– Rujnujesz nasza przyjaźń w tym momencie, jesteś tego świadoma?

– Bardziej niż myślisz.

– Nienawidzę cię Jakayla.

– Dodaj nazwisko, zabrzmi poważniej – parsknęłam, kiedy rzucił mi złowrogie spojrzenie.

Dalsza jazda do pralni minęła nam bez zbędnych dogryzek. Wyrobiliśmy się w miarę w czasie. Chwilę przed dziesiątą zawitaliśmy pod budynkiem, gdzie zostawiliśmy pojazdy. Całą zmianę mieliśmy spędzić jedynie w dwójkę. Właściciel specjalnie zatrudnił więcej osób do pracy, aby stworzyć dwie zmiany w ciągu dnia. Mnie przydzielił od samego początku z Robym, a Lania dostała nowego pracownika. Braxton, bo tak nazywał się jej kompan, był dość uzależniającym człowiekiem. Nie dało się przejść obok niego obojętnie. Sam zaczynał rozmowę i kontynuował ją tak długo, jak sam potrafił ją pociągnąć. A robił to bardzo sprawnie i bezproblemowo. Od początku złapał dobry kontakt z Lanią, bo dziewczyna sama była typem osoby, która trajkotała non stop. Oboje mieli wolne tego dnia, dlatego umówiliśmy się na wspólną kawę po naszej skończonej pracy.

Dzień zapowiadał się dość ciężko i choć liczyłam na litościwych klientów, to moje nadzieje wyparowały wcześniej, niż się pojawiły. Pierwszy mężczyzna zniszczył wszystkie plany, kiedy zaczął się bulwersować i obrażać nas z góry na dół. Tak naprawdę nie znałam prawdziwego powodu jego wybuchu. To stało się tak nagle i tak znienacka, że mój mózg po prostu tego nie wychwycił.

Zapowiadało się ciekawie.

– Chyba nigdy tak bardzo nie pragnąłem być już na kawie z Lanią.

Spojrzałam na chłopaka, kiwając twierdząco głową. Nie spodziewaliśmy się takich numerów od początku zmiany. Tym bardziej od cholernego poniedziałku. 



Kawiarnia, którą wybraliśmy, znajdowała się blisko pralni, więc na umówione spotkanie zjawiliśmy się jako pierwsi. Jednak nasi towarzysze nie kazali na siebie długo czekać. Wspólnie złożyliśmy zamówienie i zajęliśmy miejsce przy jednym z niewielu wolnych stolików.

Braxton prezentował się bardzo dobrze w białej koszulce, która prezentowała jego umięśnione ciało. Część jego tatuaży rozciągała się na prawym ramieniu i sięgała nawet nadgarstka. Same wzory cholernie mi się podobały, bo utrzymywały się w jednakowej koncepcji, ale fakt, że były kolorowe, trochę im odejmowały. Osobiście wolałam czarno białe wzory. Jego kruczoczarne włosy były krótko przystrzyżone, ale nie wystarczająco, aby nie szło zauważyć małych loczków. Często wspominał, że to jedyna rzecz, której w sobie nigdy nie polubi. Odziedziczył je po ojcu, który zniknął tak szybko, jak się pojawił. Niebieskie tęczówki bez wątpienia patrzyły na wszystko wokół z niesamowitym entuzjazmem. Miał pozytywne podejście do życia, często żartował i dodawał energii innym osobom wokół. Może dlatego z Robertem miał również dobrą relację. Oboje podobnie podchodzili do życia.

Fallen AngelOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz