Rzeczpospolita Obojga Narodów zeskoczył z konia. Na chwilę zamarł w bezruchu, rozglądając się po zamkowym dziedzińcu. Wawel i jego mieszkańcy pogrążeni byli w głębokim śnie. Nie dziwne, czwarta w nocy, początek grudnia, do świtu jeszcze daleko a na zewnątrz siarczysta zima.
Polak poklepał Jesiona po umięśnionej szyi.
- Dobry konik - pochwalił wierne zwierzę podając mu kostkę cukru na otwartej dłoni - to będzie nasza mała tajemnica - zaśmiał się RON widząc z jak wielkim entuzjazmem zwierzę zlizuje słodką i należną mu nagrodę. Bez niego nie dałby rady wymknąć się i wrócić do zamku niezauważonym. I to jednej i tej samej nocy.
Wprowadził konia do stajni, odłożył siodło i uprząż. Wszystko z największą dokładnością. Nikt nie może wiedzieć, że znów wybrał się na nocną przejażdżkę. Zwłaszcza matka. Ona nie miałaby dla niego litość. Najgorsze, że chyba już coś podejrzewała. Jej wzrok śledził każdy jego ruch, ale on nie zamierzał się poddawać. Jego ukochana była warta każdego poświęcenia.
Nawet tego, że czuł się niczym złodziej we własnym domu. Przemykał niepostrzeżenie, zawsze w cieniu obawiając się wydać, chociaż najmniejszy dźwięk. Gęste chmury były jego sprzymierzeńcami, tak samo jak padający śnieg, który ukryje pozostawione przez niego ślady. Ostatni raz rzucił okiem na miejskie mury. Dopiero co się żegnali, pocałunki w świetle księżyca, a już za nią tęskni. Dreszcz przeszedł całe jego ciało. Jednak nie było on spowodowany mrozem przenikającym aż do kości, lecz wspomnieniem ciepłą jej rąk. Wspomnieniem tak silnym i tak rzeczywistym, że gruby płaszcz z gronostajów luźno zwisał mu z ramion. Futro warte więcej niż nie jedna wioska niedbale wlokło się za nim po zamarzniętej ziemi.
Wstrzymując oddech, nacisnął klamkę niepozornych dębowych drzwi. Wawel był wiekowy i pełen tajemnic. Tylko Kraków znał wszystkie jego sekrety. RON czasami miał wrażenie, że zamek żyje. Stare mury oddychają wiatrem świszczącym w długich, wręcz niekończących się korytarzach. Ściany działowe wzdychają, umęczone spoczywającym na nich ciężarem a stojące w kątach rycerskie zbroje podnoszą metalowe rękawice, nie chcąc się pogodzić z losem reliktów przeszłości i wręcz błagają, żeby ktoś jeszcze raz je złożył, zanim zupełnie zardzewieją.
Udało się. W zamkowej kuchni nie było nikogo. Stąd dostanie się do korytarza dla służby a później dalej do królewskich komnat i swoje sypialni. Lecz gdyby to tylko od niego zależało! Gdyby to on rządził, ona już dawno byłaby tutaj z nim! Ale nie! Matka nie chciała odpuścić! Kurczowo trzymała się władzy, cały czas powtarzając mu, że jeszcze nie jest gotowy! Za każdym razem kiedy o tym myślał, wpadał w furię! Jak miał sprostać jej wymaganiom kiedy to właśnie ona ciągle go ograniczała? Nawet nie mógł miłować wedle swego uznania! Matka gdyby tylko wiedziała o jej istnieniu, od razu kazałaby ją zgładzić. Nie... honor i poczucie obowiązku by jej na to nie pozwoliły, matka nie tylko wydałaby wyrok śmierci, ale i sama go wykonała!
Manewrując wśród stołów i ogromnych kamiennych pieców, unikając zwisających z sufitu pęczków suszonych przypraw i o mało nie wpadając na ogromny wór mąki, przedostał się do głównego korytarza. Wytężył wzrok, przeszukując ciemność. Głucho. Z ulgą nabrał powietrza w płuca. Kolejny raz udało mu się przechytrzyć los. Uważnie stawiając stopy na czerwony dywanie, ruszył się przed siebie, wciąż zachowując czujność. Jego oczy już przyzwyczajone do wszechobecnego mroku, lśniły w ciemności, uważnie skanując każdy kąt.
W tej grze chodziło o coś więcej niż o to że jeśli go złapią, dostanie karę za kradzież konia ojca i bezprawne opuszczenie zamku. Tu ważył się los jego ukochanej Ukrainy. Tak, mógł ukrócić cały ten proceder. Zakończyć te ich nocne schadzki. Tak byłoby dla niej bezpieczniej. Ale nie mógł. Coś ciągnęło go do tej dziewczyny, zupełnie tak jak biegun przyciąga igłę kompasu. Czyżby to było to przeznaczenie o którym pisali antyczni myśliciele? Na samą myśl jego serce zatrzepotało niczym skrzydła motyla podrywającego się do lotu.
CZYTASZ
Jakieś krótkie rzeczy... ala kalendarz adwentowy.
FanficRóżne, różniste drabble (?), które po prostu nie pasują do oneshotów i które będę starała się wstawiać regularnie (hahahah zobaczymy, bo jestem debilem xd) podczas adwentu! Oczywiście z CH!