Rozdział 14

2.4K 82 19
                                    


pov.Vanessa

- Zrobiłbyś to lepiej? - zwróciła się Kie do JJ'a wysiadając z samochodu.

- Dużo lepiej - odparł odwracając się przodem do niej - Miałem zajęcia ze spawania - zaśmiałam się pod nosem.

- Kiedy? - zapytała zirytowana mulatka.

- Wyluzujcie dobra? - między nimi stanął John B.

- Łatwo ci mówić, nie ty idziesz to opchnąć - powiedział blondyn pokazując złoto.

- Van - brunet zwrócił się do mnie - Udawaj jego narzeczoną czy coś - puścił do mnie oczko, na co ja przewróciłam oczami - No lecicie - poklepał mnie po ramieniu.

- Miejmy to za sobą - westchnęłam wchodząc do budynku.

- Dzień dobry - pierwszy odezwał się JJ.

- Dzień dobry - odezwała się niepewnie czarnoskóra kobieta w podeszłym wieku.

- Podobno skupujecie złoto - stanęliśmy na przeciwko starszej pani.

- Tak jest na szyldzie - odparła zamykając kasę.

- Mam nadzieję, że duże ilości, bo zaraz pani zryję beret - powiedział kładąc plecak na blacie.

- Kochanie, odzywaj się normalnie - powiedziałam lekko się uśmiechając, przy okazji dałam mu też z łokcia w żebra.

- Mój beret już swoje widział, ale spróbuj - kobieta ewidentnie nam nie wierzyła.

- A złote jabłuszka? - zapytał kładąc na blacie złoto.

- Nie jest prawdziwe - odparła z uśmiechem kobieta.

- Nie? - blondyn zachowywał się dziwnie spokojnie.

- To nie możliwe - odparła opierając się o blat.

- Jest ciężkie - ciemnoskóra kobieta wzięła je do ręki - Może je prześwietlimy - zaproponował chłopak. Kobieta wzięła jakieś szkło powiększające i zaczęła się przyglądać złotu.

- Maźnięty sprejem - odparła marszcząc brwi.

- Maźnięty sprejem? Serio? - chłopak zaczął się trochę denerwować - Proszę sprawdzić miękkość - po sklepie kręcili się Sarah, John B i Kie.

- Mogę? - zapytała biorąc mały młotek.

- Proszę bardzo - odparł blondyn krzyżując ręce na klatce. Kobieta uderzyła w złoto młotkiem - No i proszę.

- Moment, jeszcze test kwasu - powiedziała szukając czegoś w szafce.

- U test kwasu - chłopak spojrzał na mnie z uśmiechem, po czym objął mnie ramieniem.

- Nie jest platerowane ani pomalowane - była ewidentnie zaskoczona.

- Mówię Pani, jest na bank prawdziwe - odparł z uśmiechem.

- Wygląda jakby ktoś próbował je przetopić.

- Moja mama - odparłam, kobieta dziwnie na mnie spojrzała - W domu miała mnóstwo biżuterii, nie używała jej, bo nie była najładniejsza i postanowiła, że najlepiej będzie ją przetopić, jak pani widzi nie wyszło jej to najlepiej - dodałam z uśmiechem.

- Trzy kilogramy? - zapytała patrząc na wagę - To sporo biżuterii.

- Szczerze mówiąc - zaczęłam niepewnie, nic mi nie przychodziło do głowy - Ja to przetopiłam, to była biżuteria mojej mamy. Ona zginęła w wypadku samochodowym - mówiłam powoli, poczułam jak JJ przyciąga mnie bliżej swojego boku - Za każdym razem jak przychodzę do jej pokoju, patrzę na toaletkę i widzę tą biżuterię to chcę płakać, więc postanowiłam ją sprzedać, ale nikt nie chciał kupić całej biżuterii, więc ją przetopiłam - lekko wzruszyłam ramionami.

Live your life/ Outer BanksOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz