10

24 6 7
                                    

-Ode mnie - nagle zza nóg nieznajomego wysunął się kobra, który skierował się do nóg dziewczyny.

-Jestem Connor - nieznajomy ściągnął powoli kaptur, odsłaniając twarz.

Ta jednak była ciągle ukryta do połowy w jego czarnym, szerokim golfie.

-Brat Evelynn? - spytała Sizu, chowając miecz z powrotem do pasa - miło mi...

-Nie - przerwał jej Connor - mag Evelynn.

-Dobrze, rozumiem - Sizu zmrużyła oczy - mag?

-Nie wiedziałaś? - Connor spojrzał na kobrę z wyrzutem - ty płazie. Co ty jej takiego mówisz, skoro nie wie o moim istnieniu?

-Jestem gadem, mój drogi. Zapomniałem - dodał wąż, wpełzając na ramię Sizu dalej z niepewnością wpatrującą się w Connora - ale nie martw się, wypowiedziałem przy niej twoje imię raz czy dwa - wąż swoim ogonem opuścił rękę dziewczyny tak, by jej broń znalazła się w bezpiecznej odległości od twarzy maga.

-Płaz - warknął Connor, po czym spojrzał ciemnymi oczami w oczy Sizu - Evelynn prosiła mnie bym miał na ciebie oko.

-Dlaczego? - Sizu zmrużyła oczy - sama potrafię o siebie zadbać.

-Właśnie widzę - jej rozmówca uniósł brew cwanie.

Sizu już otwierała usta, by coś odwarknąć, kiedy nagle Connor podszedł bliżej niej.
Kiedy zatrzymał się tuż przy niej uśmiechnął się lekko i wyciągnął dłoń, by po chwili przesunąć nią po policzku dziewczyny.

-Nie warto płakać - wyszeptał, kiedy wytarł z policzka Sizu łzę - nie ma sensu.

Sizu przestała podejrzliwie mrużyć oczy, kiedy Connor odsunął się o krok. Wmurowało ją, a ona została natychmiast przepełniona różnymi pozytywnymi uczuciami wobec maga.
Takimi, które wcześniej czuła wobec Matta.

-Jak miewa się twoje rodzeństwo? - zapytał, rozglądając się, przy okazji chowając ręce za plecy.

-Dobrze - odparła Sizu - z Evelynn pewnie wszystko dobrze.

Connor znowu spojrzał na dziewczynę i pokiwał głową ze zrozumieniem.

-No to inaczej: jak się miewa Jagan i jego siostry - poprawił się.

-Nawet, nawet - na myśl o Jaganie i o swoich siostrach Sizu parsknęła z obrzydzeniem - nie chcę już nawet tam wracać - przyznała.

-Dlaczego?

-Jeszcze się pyta - syknął wąż, wtrącając się niespodziewanie - chyba nie masz aż tak dobrego wzroku, Connorze.

-Zamknij się - Connor obdarzył kobrę morderczym spojrzeniem, po czym chwycił Sizu za dłoń - chodź.

-Gdzie?

-Byle daleko stąd - mag uśmiechnął się, a Sizu od razu odwzajemniła jego uśmiech.

-Tylko się nie zesraj - kobra parsknął, widząc ten uwodzicielski błysk w oku Connora, który spojrzał na niego z irytacją - ja nic nie mówiłem - dodał, kładąc pysk na ramieniu Sizu, wsuwając go w jej włosy.

Przymknął oczy z rozkoszą. Wyglądał jakby zaraz miał się pogrążyć we śnie.

Connor, trzymając Sizu cały czas za dłoń, podszedł do swojego miecza, podniósł go i schował, po czym poszedł dalej w las.
Sizu szła za nim powoli zapominając o wydarzeniu, które miało miejsce zaledwie parę minut temu.
Mag widocznie specjalnie chciał odepchnąć od niej myśli związane z jej prawdziwym rodzeństwem.

Co Tysiąc LatOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz