- Kiedy przyjedzie Clare? - Averill co chwilę wychyla się, szukając wzrokiem tramwaju.
- Nie wiem - Michelle po raz piąty w ciągu ostatniej minuty sprawdza telefon w poszukiwaniu wiadomości.
Pustka.
- Och, no tu jesteście! - Clare podchodzi do ich stolika.
- Hej! - Michie uśmiecha się i wskazuje po kolei na innych. - To Felicia, Averill, i jeno dziewczyna, Miriam.
- Jeno? - mówi pod nosem, po czym dodaje głośniej - Hej!
- Cześć! - Miriam i Felicia witają się z nią, a Av macha ręką.
- Co zamawiacie? - pyta Michelle.
Każdy mówi, co chciałby wypić, a ona po chwili wraca z paragonem.
Rozmowa całkiem się klei. Rozmawiają już tak jakieś dwadzieścia minut.
- Gdzie mieszkasz? - pyta Fel. - Bardzo ładne dresy!
- Na przedmieściach - odpowiada Clare. - Dzięki. A ty gdzie kupiłaś swoje?
- Och, nie pamiętam już - uśmiecha się.
- Chyba w jakimś markecie, co? - chichocze.
- To nie było miłe - Felicia momentalnie przestaje się uśmiechać.
- Zgadzam się - Averill posyła Michie znaczące spojrzenie.
Ona właściwie nie wie co powiedzieć.
- Możesz tak nie mówić? - odpowiada po paru sekundach.
Po co to mówiła?
Przecież to tylko dresy. Nie muszą się każdemu podobać.
Nie, nie, nie. Clare się wkurzy.
Ale i tak będzie mieć to gdzieś, prawda? Prawda?
- O Boże, nie przejmujcie się tak - mówi ona. - To tylko jakieś dresy. Nie każdego stać na jakieś dobre.
- Mnie przynajmniej stać na jakiekolwiek IQ - odpowiada wkurzona Felicia.
Przestańcie!
- Co? - pyta Clare ze zdziwieniem.
Powiedziała to na głos?
- Nie obrażaj ich - i tak już w tym utknęła.
- Jesteś jakaś przewrażliwiona. Co ci się dzieje?
- Co niby miało być? To ty obrażasz ludzi!
- Jak? Wiesz co, Michelle? Jesteś jakaś popieprzona.
- Ja nie! Za to ty najwyraźniej tak!
Clare wstaje.
- Siedź sobie tu sama, ja nie zamierzam tu siedzieć.
Potem wszystko jest zamglone.
Averill szybko oddycha, Miriam coś mówi, Felicia przytula Av.
***
- Averill? - Michelle wchodzi do jeno pokoju i siada na skraju łóżka.
- Tak? - Averill obraca się w jej stronie.
Jest zwinięte w kocu, a jeno włosy są... w wielkim nieładzie. Duch leży na fotelu i rusza uszami, przysłuchując się rozmowie.
Miriam wyjechała chwilę po spotkaniu, bo następny autobus był w nocy.
- Trochę słabo wyszło - mówi Michie.
- Okej - odpowiada ono. - Ja po prostu... jestem dość... wrażliwe.
Ona kiwa głową.
- Chcesz? - Av wyciąga paczkę pop tartsów z szuflady. - S'mores.
- Nie ma po co się pytać - uśmiecha się słabo Michie.
- Wiesz, raczej chciałom się spytać, jak ty się czujesz - Av rzuca paczkę na łóżko.
- Ja? - pyta Michelle.
- Przecież to ty się głównie kłóciłaś - ściska koniec koca. - Dziękuje.
- Ja... - zaczyna.
- Macie głębokie rozmowy beze mnie? - Fel wpada do pokoju. - I to z pop tartsami? Okrutnicy.
Averill rozkłada ramiona, a Felicia przytula ją. Po chwili wciąga też Michelle do tej grupowej terapii.
CZYTASZ
ostatnia minuta
ActionPrzeprowadzka do Nowego Jorku na Brooklyn to aktualnie ostatnia rzecz, jaką Michelle Whitney chce zrobić. Ma dziewczynę, studia, trochę pieniędzy i to jej wystarczy. Kiedy wprowadza się do nietypowych lokatorów, Averill i Felicii, sprawy przybierają...