Dzisiejszego dnia pogoda dopisywała. Słońce było w zenicie dając pełny blask na ziemię i dając ciepło. Wiał lekki i przyjemny wiaterek, a ptaki radośnie ćwierkały. Jednak nie był to wesoły dzień. Tłum ludzi ubranych na czarno zaczynał już się rozchodzić. Przy grobach wciąż stało pięć osób. Podczas całej ceremonii, cała piątka nie powstrzymywała łez. Nawet gdyby chcieli, to nie daliby rady. Między nimi panowała cisza. Nawet nie starali się niczego mówić. Nie mieli o czym. To co się stało wstrząsnęło wszystkimi. Jeszcze kilka dni temu żyli sobie beztrosko, ciesząc się z pełni życia i śmiejąc się razem z nimi. Dzisiaj milczeli, czując pustkę w sercach, stojąc przed dwoma grobami. Zginęli w tragicznym wypadku. Z naprzeciwka wyjechała im ciężarówka wywołując czołówkę. Oboje zginęli na miejscu. Ojciec i przyrodni syn. Osieroconych zostało czterech chłopaków i nienarodzone dziecko, o którym nikt nie wiedział.
Minji spotykała się Acem od czterech lat. Mimo że byli młodzi, Ace już się jej oświadczył i mieli się pobrać za rok. Teraz jedyne co jej po sobie zostawił to tylko wspomnienia i nowe życie rozwijające się w jej brzuchu. Chciała mu powiedzieć o ciąży, wiedziała, że zawsze chciał być ojcem i zareagowałby na tę wiadomość pozytywnie. Jednak nie zdążyła... Z kolei Edward był dla niej jak ojciec, którego nigdy nie miała i wyraźnie czuła od niego miłość rodzicielską, której zawsze chciała doświadczyć.
Mężczyźni zaczęli powoli odchodzić, tylko kobieta dalej stała patrząc pustym wzrokiem w konkretny grób. Jej ręce powędrowały do jej brzucha. Gula w gardle się powiększyła. Cichy szloch znów wydobył się z jej suchych ust, a z zaczerwienionych oczu wyleciały kolejne łzy. Kochała Ace'a nad życie, nie wyobrażała sobie życia bez niego, a co dopiero zostanie samotną matką. W jej sytuacji nie pomagało również to, że mieszkała sama, a gdy będzie musiała nosić w sobie to dziecko, a później się nim opiekować, to nie będzie miała możliwości pracować, a więc nie da rady spłacić czynszu za mieszkanie i się wyżywić. Jednak chciała urodzić to dziecko, mimo tego, że zapewne przez nie będzie musiała się wiele nacierpieć i poświęcić. To było jej dziecko i już kochała je ponad wszystko mimo, iż jeszcze się nie narodziło.
Zauważając, że Minji nie idzie z resztą, Sabo podszedł do niej, kładąc ręce delikatnie na jej ramionach. Spojrzał na jej twarz. Była istnym bałaganem, zupełnie tak jak ta jego, jednak blondyn nie osądzał. Nadal uważał, że była piękna jak zawsze. Zauważając, że brunetka dalej patrzy w jeden punkt, wziął jej twarz w ciepłe dłonie i skierował tak aby patrzyła w jego stronę. Minji wyrwana z transu spojrzała mu w oczy. Wyrażały ten sam ból co czuła ona, lecz zauważyła tam również współczucie. Chciała się lekko uśmiechnąć do blondyna, aby go nieco uspokoić, jednak nie była nawet w stanie na ten moment poruszyć żadnym mięśniem twarzy.
Sabo zawsze był dla niej życzliwy i często opiekuńczy, z resztą jak dla każdej bliskiej mu osoby. Czasami gdy ona i Ace mieli pewne sprzeczki lub kryzysy w związku, zawsze raczył ją szczerymi i głębokimi rozmowami, co bardzo im pomagało. Był niczym starszy brat, zjawiał się zawsze w potrzebie. Jednak nie miała odwagi, aby zapytać go o pomoc. Nie dałaby rady wychować sama dziecka, ale nie chciała obarczać rodziny jej narzeczonego swoimi problemami.
-Chodź Minji. Odwieziemy cię do nas. - powiedział łapiąc ją za łokieć.
-Nie ma takiej potrzeby. Mogę zostać u siebie. - zapewniła go, chociaż tak naprawdę nie miała ochoty zostawać sama.
-Daj spokój, zostaniesz chociaż na jeden dzień u nas. Nie ma mowy abym zostawił cię w takim stanie samą.- zaprotestował i pociągnął ją w stronę samochodu, gdzie już czekali Thath, Marco i Luffy ze smętnymi minami.
Pojechała z nimi do ich domu. Tak jak prosił Sabo została u nich na noc. Cały czas przebywała w pokoju Ace'a. Głównie leżała na łóżku we łzach, wdychając jego zapach lub przeglądała jego rzeczy. W domu na razie nikt nie odważył się na żadną rozmowę, jedynie wymieniali po między sobą krótkie zdania, które były konieczne.
CZYTASZ
One Piece |One Shots|
FanfictionOne shoty z one piece. Nie przyjmuje zamówień tylko pisze dla przyjemności i kiedy mam ochotę. Ale nie obrażę się jeśli ktoś podsunie mi ciekawy pomysł.😉