"(Y/n), trzymaj się, wszystko będzie dobrze, tylko nie panikuj!" Powiedział roztrzęsiony Sabo, tamując rękoma krwawienie z lewego boku przyjaciółki.
"Ty panikujesz... idoto." Powiedziała i słabo się zaśmiała, wypluwając przy tym trochę krwi.
"Jak możesz zachowywać spokój?! Możesz umrzeć!" Krzyknął nerwowo.
"Spokojnie, oddychaj." Powiedziała.
"Dobrze *wdech, wydech, wdech wydech* Czekaj! To ja powinienem cię uspokajać! Tylko ja nie wiem, co robić?!" Wrzasnął zdenerwowany.
W tym momencie strzeliła mu z liścia w twarz.
"Ogarnij się kurwa! Jesteś chłop czy baba?! Chyba chcesz żebym umarła!" Krzyknęła, znowu wypluwając znacznie więcej krwi, a ten już bardziej opanowany, ale nadal troche roztrzęsiony, skinął głową.
Korzystajac ze wskazówek dziewczyny, obwiązał ranę swoją koszulą, bo tylko ona była pod ręką. Następnie ostrożnie i omijając ranę, żeby nie sprawiać jej zbyt dużego bólu podniósł ją na ręce.
Mimo tego i tak zacisnęła szczękę z bólu i ścisnęła jego płaszcz.
"Sabo... Ugh... Ja chyba... Nie dam rady." Powiedziała w bólu, a łzy stanęły jej w oczach.
"Do statku jest... za daleko." Dodała."Nie pieprz! Uratuje cię! Nawet nie próbuj mi tu umierać!" Powiedział głośno, bardzo pewnym głosem.
Ale w oczach zbierały mu się łzy. Nie był do końca pewny swoich słów, może po prostu chciał podnieść ją i samago siebie na duchu. Nie mógł dopuścić do siebie myśli, że tak ważna dla niego osoba może umrzeć.
W całej armii rewolucyjnej, to ona była mu najbliższa. Towarzyszyła mu na każdej misji odkąd do nich dołączyła i była bardzo uzdolniona w walce jak i taktyce.
Czuł się źle z tym, że przyjęła na siebie śmiertelny cios skierowany na niego.
Nie wybaczyłby sobie gdyby umarła przez to, że nie zdążył zareagować na atak przeciwnika. Myślał sobie że to on powinien być na jej miejscu.
Nigdy nie lubił patrzeć kiedy cierpi, ani fizycznie, ani psychicznie.Trafiła do rewolucjonistów rok temu gdy miała siedemnaście lat, a Sabo wówczas osiemnaście. Umiała już posługiwać się haki i kataną. Jak twierdziła, miała na celu zmienić ten świat na lepszy. Nic w tym złego lecz pod cieniem jej uśmiechniętej twarzy zawsze krył się smutek, co Sabo zauważył, ale ona nigdy nie dała się przekonać by powiedzieć coś o swojej przeszłości i to między innymi sprawiło że się nią zaintrygował.
"Patrz na mnie (y/n), nie zamykaj oczu... Już widać statek... Proszę wytrzymaj." Powiedział do niej kojącym, lecz trochę drżącym głosem i starał się co jakiś czas na nią zerkać, co ją uspokajało i czuła się bezpieczna.
Po około pięciu minutach biegu, w końcu dotarli do statku. Tam Sabo oddał ją w ręce medyków.
" Sabo zo... stań. "Powiedziała słabym głosem, już prawie nieprzytomna.
" Będę przy tobie cały czas. " Odpowiedział.
Mimo sprzeciwu lekarzy, chłopak został z nią, w trakcie operacji i trzymał za rękę.
Operacja trwała długo. Rana była bardzo poważna i chwilami lekarze ją tracili, ale w końcu wszystko zakończyło się sukcesem, lecz nie wiadomo było kiedy (y/n) się obudzi.
Mimo to Sabo został przy niej, ciągle trzymając ją za rękę. Chciał być tam kiedy się obudzi i być pierwszym którego zobaczy.
CZYTASZ
One Piece |One Shots|
Fiksi PenggemarOne shoty z one piece. Nie przyjmuje zamówień tylko pisze dla przyjemności i kiedy mam ochotę. Ale nie obrażę się jeśli ktoś podsunie mi ciekawy pomysł.😉