Tego dnia, którego została obudzona przez hałas, którego twórcą byli nowi sąsiedzi, nie zrobiła totalnie nic. Nawet nie spojrzała w telefon. Po zjedzeniu późnego śniadania wróciła z powrotem do pokoju i kontynuowała serię oglądania Przyjaciół. Taki dzień lenia jej się naprawdę przydał.
Kolejnego dnia powinna wstać wcześnie. Dlaczego? P O N I E D Z I A Ł E K. To mówi wystarczająco dużo. Nowy tydzień, nowe przygody. Czyż nie?
Ostatni weekend był jednym z tych relaksujących. Na samą myśl o powrocie do tego budynku ją ściskało. Dosłownie. Na jej szczęście odwołali jej większość lekcji. Swoje zajęcia zaczynała o 12, a kończyła o 14. Głupi to ma zawsze szczęście..
Sky znana była z tego, że ZAWSZE się spóźnia. Żeby tradycji stało się zadość dziś też się spóźniła. Na szczęście to było tylko wychowanie fizyczne. Teoretycznie nic nie ma do tego przedmiotu, ale wuefista dziewczyn... Ah, aż szkoda słów na niego. Tak w skrócie – facet po pięćdziesiątce, korzystający z każdej możliwej okazji, aby popatrzeć dziewczynom na dupy. Obrzydliwe. Ale taki był profesor Walker.
Kolejną a zarazem ostatnią lekcją Sky była historia sztuki. Wykładał ją profesor Jones. Pełnił on także rolę wychowawcy w klasie dziewczyny. Dzwonek, oznajmiający rozpoczęcie zajęć dał o sobie znak. Ku zdziwieniu uczniów sala lekcyjna była otwarta. Praktycznie nigdy się to nie zdarzało. Wiedząc, że mają możliwość wcześniejszego zajęcia miejsc postanowi wejść do środka. Sky jak zwykle zajęła jedną z ostatnich ławek. Usiadła od okna, a na drugim krześle położyła swoją torbę. Wiedziała, że i tak będzie siedzieć sama.
I to nie tak, że Audrey, Chris czy Xavier zadają się z nią po szkole. Po prostu każde z nich jest w innej klasie. Audrey poszerza swoją wiedzę z matematyki i fizyki – uwielbia liczyć te sinusy, cosinusy i prędkość z jaką pierdolnie na kogoś lampa. Chris i Xavier są w klasie sportowej. Spokojnie, nie są tymi typowymi piłkarzykami. Tak się przynajmniej wydawało... Późniejsze wydarzenia mogą sprawić, że jednego z nich będziecie postrzegać właśnie jako piłkarzyka. Czy to źle? Hmm, sądzę, że nie. Ale to później. Została nam Sky.. Oh, całkowita dusza humanistki.. Sposób w jaki się wypowiada – coś pięknego! Jej interpretacje utworów potrafią zwalić z nóg. Sama nie lubi matmy czy fizyki. Przedmioty ścisłe jej nie idą.. Jej powołaniem na pewno nie jest zostanie matematykiem, fizykiem czy cholera wie jakim jeszcze ścisłowcem.
Niecałe 5 minut później przyszedł profesor. Nie był sam. Za nim stał chłopak.
Przystojniak – pomyślała, ale chwilę później skarciła się, bo przecież ma chłopaka, którego kocha. Bo kocha, prawda?
-Witajcie drodzy uczniowie. – zaczął, przerywając szepty, które unosiły się po klasie. – Jak możecie zauważyć, nie przyszedłem sam. Przyprowadziłem wam nowego kolegę. Nazywa się Matt Thom.. – niski głos postanowił mu przerwać.
-Cześć wszystkim! Nazywam się Matt Thomson. Przyjechałem tutaj z Filadelfii. Tak właściwie, przeprowadziłem się razem z rodziną by zacząć nowy rozdział w naszym życia. Dziewczyny i chłopaki – przelustrował klasę wzrokiem, robiąc przerwę w swoim krótkim monologu. – Nie liczcie na nic. – powiedział po czym puścił oczko dziewczynom, które siedziały najbliżej niego.
Wow, wpieprzył się Jones'owi w środku zdania. Już go lubię. – było tym co pomyślała od razu po skończeniu jego przedstawienia się Sky.
-Uh, no.. Dobrze.. Usiądź obok Blue. – powiedział profesor wskazując przy tym na jej ławkę.
Udała, że niechętnie zdejmuje torbę z krzesła. Kiedy się do niej zbliżał, uniosła brwi i z udawaną pogardą patrzyła na niego. Gdyby tylko nie miała chłopaka... Jeszcze wszystko się może wydarzyć.
CZYTASZ
te amaré hasta el final
Teen Fiction,, Gdzie są ludzie? - Zaczął znowu Mały Książę. - Czuję się trochę osamotniony w pustyni... - Wśród ludzi jest się także samotnym - rzekła żmija.''* Taka była też ona -siedemnastoletnia, już niedługo osiemnastoletnia Sky Blue - otoczona cudownymi pr...