Każdy z przyjaciół rok szkolny zakończył z pozytywnymi ocenami! Naprawdę! Nawet Matt, który w szkole był od niecałych dwóch miesięcy.
No właśnie, jeśli chodzi o Matta... Relacja jego ze Sky rozwinęła się niesamowicie szybko. Czy to źle? Nie wydaje mi się. Zresztą, oni czują się ze sobą cholernie swobodnie. Przy małych gestach chłopaka typu delikatne pocałunki w głowę, pozwolenie na wtulenie się dziewczyny w jego ciało czy chociażby Słoneczko, którym tylko on się tak zwraca do niebieskookiej sprawiają nieznane jej wcześniej uczucie. Ma wrażenie, że w brzuchu ma wulkan, który zaczyna wybuchać. Jest pewna, że takie uczucie już jej towarzyszyło, jednak nie z taką siłą.
Relacja Sky i Xaviera.. Wydawałoby się, że jest naprawdę fajnie. Ale czy jest? Ciężko stwierdzić. Faktem jest to, że dziewczyna nie czuje się przy nim tak luźno. Ona naprawdę nie chce się tak czuć. Czasami łapią ją wyrzuty sumienia, bo lepiej dogaduje się z Mattem, którego zna ponad miesiąc, a nie ze swoim chłopakiem, z którym jest prawie dwa lata. Nieświadomie zaczęła stawiać najpierw Thomsona, a dopiero później Xaviera. Każdy jej problem, każdą chęć rozmowy czy po prostu spędzenia czasu razem najpierw kieruje do zielonookiego.
^^^
Do wyjazdu zostały dwa dni. Przez ostatni tydzień, dziewczyna pakowała się, by nie robić tego na ostatnią chwilę i niczego nie zapomnieć. Podczas kontrolowania, czego jeszcze nie wzięła usłyszała dźwięk swojego telefonu. Dzwonił Matt.
-Cześć Słoneczko. Jesteś zajęta? – usłyszała od razu po odebraniu.
-Hej, sprawdzam, czego nie spakowałam a co tam?
-No, bo wiesz...
-Nie, nie wiem, może mi powiesz? – parsknęła
-Nie chciałabyś mi pomóc? – zapytał wyraźnie speszony
-Matt, nie zachowuj się jak dziecko i powiedz mi, o co ci chodzi.
-Pomożesz mi się spakować? Proszę. – czego mogła się spodziewać? Przecież chłopak praktycznie cały tydzień przesiedział u niej. Nie miałby, kiedy tego zrobić.
-Dobrze, ale tak już? W tym momencie? – dopytała.
-Miło by było, ale jak nie możesz w tym momencie, to możesz przyjść potem. – w jego głosie dziewczyna mogła usłyszeć radość. Chłopak cieszył się, że Sky przyjdzie mu pomóc. Poza tym nie mógł przepuścić żadnej okazji, aby tylko się z nią spotkać.
-Daj mi 10 minut. Zaraz będę! – nie czekając na odpowiedź chłopaka, rozłączyła się.
Zanim wyszła, przejrzała się w lustrze i poinformowała swoją rodzicielkę, że wychodzi do Matta. W odpowiedzi zawarła fakt, że wychodzi do urzędu pozałatwiać ostatnie sprawy związane ze śmiercią Thomasa. Dwie minuty później stała już pod domem swojego sąsiada. Kiedy miała unosić dłoń, aby zapukać w drewnianą powłokę drzwi, zostały one otwarte. W ich progu stał zielonooki. Ubrany był w szare, powtarzam szare dresy i białą przylegającą koszulkę. Włosy miał ułożone w artystycznym nieładzie – nic nowego, ale za każdym razem ta fryzura przyprawia Sky o dreszcze.
-Słoneczko, jak dobrze, że już jesteś. – przyciągnął ją do uścisku.
Dziewczyna po chwili wyswobodziła się z jego ramion i pchnęła go, by móc wejść do domu. Po przekroczeniu progu poczuła rodzinne ciepło, – coś czego nie była w stanie poczuć w swoim domu – ulatniał się także zapach świeżo wyciskanych owoców. Jak się później okazało mama chłopaka – pani Angelina Thomson – przygotowała dla nich orzeźwiający sok.
-Mamo, to Sky, nasza sąsiadka. – przedstawił starszej kobiecie jego towarzyszkę.
-Dzień dobry, jestem Sky. Miło mi panią poznać. – wyciągnęła rękę, lecz kobieta odtrąciła ją i pociągnęła dziewczynę w swoje delikatne, kobiece ramiona.
Sky poczuła kwiatową woń i dom. W tamtym momencie, wiedziała, że Matt ma cudowną matkę. Wiedziała także, że będzie częstym gościem w domu Thomasów.
-Angelina Thomson, mi także miło cię poznać. – uśmiechnęła się czule.
Chłopak pociągnął dziewczynę za rękę, jednak zanim to zrobił podał jej szklankę z sokiem. Kiedy już mieli znikać za progiem kuchni Angelina dodała:
-Nie zwracaj się do mnie na per pani. Nie będzie mi przeszkadzać, jeśli będziesz mówiła do mnie po imieniu. – dziewczyna uśmiechnęła się wdzięcznie, a po chwili już było słychać ich kroki na schodach.
Wchodząc do sypialni upewnił się, że jego rodzicielka nie zrobiła złego wrażenia na Jego Słoneczku.
Zanim zabrali się za pakowanie chłopaka, usiedli na jego łóżku. Zaczęli rozmawiać. O wszystkim. No prawie, pomijali temat straty ojca. Oboje byli cholernie podekscytowani zbliżającym się wyjazdem. Ich rozmowa ciągnęła się przez dwie godziny. Oni sami nie poczuli, że minęło już tyle czasu, a chłopak jak nie był spakowany, tak wciąż nie jest. Nikt nie był w stanie im przerwać, nawet dzwoniące telefony. W tamtym momencie byli tylko oni i nadchodzące przygody.
Dziewczyna musiała przerwać ich sielankę, ponieważ potrzebowała skorzystać z toalety. Szybko załatwiła swoją potrzebę, a kiedy wróciła do pokoju ujrzała chłopaka rozwalonego na całym łóżku z jej telefonem w dłoniach. Po pozycji w jakiej trzymał urządzenie, Sky domyśliła się, że robi sobie zdjęcia. Wcale się nie pomyliła. Matt był tak skupiony na wykonywaniu czynności, że nie zwrócił uwagi na to, że nie jest już sam. Jego sąsiadeczka, stała tuż nad nim. Zdał sobie z tego sprawę, dopiero wtedy, gdy dziewczyna wystraszyła go krótkim pytaniem. Oboje wybuchli śmiechem. Thomson skorzystał z nieuwagi dziewczyny i pociągnął ją w dół. Chcący, czy też nie, zamiast skończyć na łóżku, Sky upadła na Matta. Zielonooki złapał szybko telefon w swoje ręce i zaczął kolejną serię zdjęć. Tym razem jednak ich zdjęć. Po krótkiej, ale fascynującej zabawie dziewczyna wzięła się za pakowanie nieswoich ubrań.
W tym samym czasie Matt spoglądał na nią znad jej własnego telefonu. Aktualnie zajmował się zmienianiem jej tapety, która przedstawiała zachód słońca na ich wspólne zdjęcie, które zrobili tego samego dnia. Na początku rozważał opcję ustawienia fotografii, na której był sam. Odbiegł jednak od tego pomysłu. Dziewczyna miała przecież chłopaka, a on nie chciał sprawić, że pomiędzy zakochanymi dojdzie do kłótni.
Kiedy skończył zmianę wyglądu ekranu telefonu dziewczyny, zaczął się jej przyglądać. Przyglądał się niezbyt wysokiej, filigranowej brunetce. Ze skupieniem przeglądała ubrania, które znajdowały się w szafie chłopaka. Wybierała te, które podobały jej się najbardziej. W walizce znajdowało się dużo kolorowych, wzorzystych koszul. W tej części garderoby widziała chłopaka tylko raz. Nie znaczy to jednak, że wyrzuciła jego obraz ze swojej głowy. Potajemnie, przyznała przed sobą, że wyglądał wtedy cholernie seksownie. Gdyby nie miała chłopaka, kto wie co by się wydarzyło?...
Mimo skupienia na twarzy Sky, można było zauważyć uśmiech błądzący po jej twarzy. Matt skupił się tak bardzo na brunetce, że nie usłyszał muzyki, którą włączyła. Była to jakaś playlista ze starymi, ale znanymi hitami. Dziewczyna zaczęła poruszać biodrami w rytm muzyki. W tamtym momencie dała upust swojej radości. Śmiała się, tańczyła, pakowała chłopaka, który chwilę później także do niej dołączył. Dotrzymywał jej towarzystwa w tańcu i zabawie, niekoniecznie w pakowaniu. Obojgu w głowie towarzyszyła myśl, że mogliby się przyzwyczaić do codzienności ze sobą nawzajem. Byli szczęśliwi. Bardzo.
Można by rzec, że mając siebie – mieli radość. Mając radość – mieli wszystko. Ich radość okazała się iluzją. Była szczerą emocją, jednak nie zmieniło to faktu, że była to chwilowa, krótkotrwała radość, która przyćmiła im oczy na negatywne wydarzenia. To co wydarzyło się na wyjeździe, uderzyło w nich dwa razy mocniej.
W szczególności w Sky....
CZYTASZ
te amaré hasta el final
Fiksi Remaja,, Gdzie są ludzie? - Zaczął znowu Mały Książę. - Czuję się trochę osamotniony w pustyni... - Wśród ludzi jest się także samotnym - rzekła żmija.''* Taka była też ona -siedemnastoletnia, już niedługo osiemnastoletnia Sky Blue - otoczona cudownymi pr...