1. Rachel

16.2K 672 139
                                    

„Kobieta jest zdolna osiągnąć orgazm kilka razy w ciągu jednego stosunku. To nie jest mit..."

Zatrzasnęłam ekran laptopa, plując sobie w brodę, że przystałam na propozycję wydawnictwa. Co mnie podkusiło, żeby zgodzić się na napisanie ostrego erotyku? To, że coraz bardziej ten gatunek staje się popularny i pożądany, nie oznacza, że każdy autor musi go pisać! Nie nadaję się do tego!

Z każdą kolejną upływającą chwilą, z każdym kolejnym przeczytanym artykułem, czy forum o seksie, utwierdzałam się w przekonaniu, że nie podołam. Moje książki wiązały się z tygodniami albo nawet miesiącami zbierania informacji, gdyż pisałam  o tematach, z którymi nie miałam – delikatnie mówiąc – po drodze. Od morderców i śledczych, przez patologiczne rodziny, aż po utratę najbliższych. Moi dziadkowie zmarli przed moimi narodzinami lub niedługo po, dlatego nie odczułam ich straty. Rodziców miałam kochanych, z siostrą jako tako się dogadywałam i nie mogłabym zapomnieć o najlepszych przyjaciołach pod słońcem. Dlatego w każdego bohatera wczuwałam się, jak najlepiej potrafiłam, ale wszystko to było wynikiem mojej wyobraźni. Zaś seks uprawiałam! Raz przyjemniejszy, raz nijaki, a czasami beznadziejny. Jeżeli udało mi się dojść podczas stosunku, to byłam usatysfakcjonowana na kolejny miesiąc! Jak miałam uwierzyć w wielokrotne orgazmy, skoro to było – w moim przekonaniu – niemożliwe? Mit. Nic ponadto!

Wdech, wydech. Uspokój się, Ray.

Podjęłam się zadania i zamierzałam się z niego jak najlepiej wywiązać. Na powrót otworzyłam klapkę laptopa i wróciłam do przerwanego artykułu na stronie z gadżetami erotycznymi.

– Cholera! – krzyknęłam jakiś czas później, słysząc parkujący przed domem samochód.

Z impetem zerwałam się z fotela i sprintem pobiegłam do wyjścia, po drodze zabierając listę z zamówieniem. Z chwilą gdy wypadłam przez drzwi, poprawiłam kardigan, zasłaniając się bardziej. Nie ubrałam dzisiaj stanika, a koszulka była zbyt prześwitująca. Nie, żebym miała czym się chwalić, ale mimo wszystko nie zamierzałam świecić przebijającymi przez cienki materiał sutkami.

– Pani Love? – zapytał dostawca, spoglądając na mnie znad telefonu.

– Panna Love – odparłam z lekkim uśmiechem i podeszłam bliżej.

Mężczyzna przesunął po mnie wzrokiem, a gdy w końcu powrócił do moich oczu, posłał mi spojrzenie pełne kpiny.

– Zakontraktowane mam tylko dostarczenie materiałów na podwórko, bez wnoszenia ich do domu, chyba że zapłaci pani – tym razem uraczył mnie pobłażliwym tonem – za dodatkową usługę.

– Poradzę sobie sama – odparłam pewnie i przerzuciłam włosy przez ramię, udając się szybkim krokiem w stronę paki.

Zza pleców dotarł do mnie chrzęst żwiru, ale nie zamierzałam czekać na nieuprzejmego dostawce. Sama otworzyłam drzwi, na co odchrząknął nieco nerwowo. Prawdopodobnie miał zamiar coś powiedzieć, sądząc po tym, jak głośno wciągnął nosem powietrze, ale mu to uniemożliwiłam, odzywając się pierwsza:

– Dębowe deski miały mieć sześć stóp, a te są dłuższe przynajmniej o dwie! – Spojrzałam na mężczyznę z furią. – Czy to naprawdę jest takie trudne, by przywieźć towar zgodny z zamówieniem? – zapytałam pobłażliwie, odwdzięczając się tym samym za jego wcześniejsze zachowanie.

– Na rachunku – wyciągnął zwitek z tylnej kieszeni spodni i podał mi go – są deski o długości ośmiu stóp – oznajmił z wyższością. – Tak ciężko kliknąć prawidłowy rozmiar przy składaniu zamówienia?

Zagotowało się we mnie, ale trzymałam nerwy na wodzy. Wypuściłam powoli powietrze, wystawiając w jego stronę wydruk zamówienia.

– To, proszę pana, jest zamówienie i dokładnie ma pan tam napisane, jaki rozmiar zaznaczyłam. Proszę więc wypakować resztę towaru, a później przywieźć odpowiednie deski.

Bądź grzeczna | Trylogia BDSM #1 | PREMIERA 22.11.2022Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz